Proniemieckie tęsknoty RAŚ i Ślonskiej Ferajny: "lepiej być niewolnikiem bogatego pana, który jeździ mercedesem, niż dziada, który przyjechał na wozie drabiniastym"

fot. ferajna.eu
fot. ferajna.eu

Wielkie poruszenie wywołało kilka lat temu zdanie, opublikowane w „Raporcie o stanie Rzeczypospolitej” w którego treści określono osoby nawołujące Ślązaków do niedeklarowania w przeprowadzanym Spisie Powszechnym narodowości polskiej mianem „zakamuflowanej opcji niemieckiej”.

W tekście jasno podkreślono, iż nie ma tutaj mowy o wszystkich Ślązakach, a jedynie o tej formie śląskości, która „odrzuca polską przynależność narodową” i „jest po prostu pewnym odcięciem się od polskości”. Jako jeden z przykładów tego typu postaw przywołano wypowiedź lidera Ruchu Autonomii Śląska Jerzego Gorzelika, w której ten orzekł, iż nie jest Polakiem lecz wyłącznie Ślązakiem, a Polska nie jest dla niego najważniejsza. Oczywiście fragment „Raportu” natychmiast wyjęto z kontekstu i przedstawiono fałszywie, jako skierowany do wszystkich Ślązaków, a w mediach mainstremowych stał się on powodem nieustannego ataku na polityków Prawa i Sprawiedliwości z Jarosławem Kaczyńskim na czele.

Dość powiedzieć, że jeszcze dzisiaj niektórzy dziennikarze, zwłaszcza pracujący w śląskich mutacjach „Polski – The Times” czy „Gazety Wyborczej” całkowicie wbrew faktom utrwalają tę wypaczoną przez siebie narrację, przypominając ją przy byle okazji. W parze z tą jawną manipulacją idzie przekaz, który u odbiorcy wywołać ma przekonanie, iż użycie takich słów wobec osób odcinających się od polskości jest nie tylko obraźliwe, ale przede wszystkim dalekie od prawdy. Czy jednak dzisiaj, po upływie ponad trzech lat od publikacji „Raportu” twierdzenie o nieprawdziwości postawionej tezy da się obronić? Spróbujmy przyjrzeć się więc pod tym kątem działalności i wypowiedziom działaczy, członków i sympatyków organizacji, którzy swoją śląską tożsamość budują wyłącznie na kontrze do polskości.

Spośród kilku działających na Górnym Śląsku organizacji tego typu, jedną z najgłośniejszych wydaje się być grupa nosząca nazwę „Ślonsko Ferajna”. Pomysł utworzenia tego stowarzyszenia narodził się w roku 2008 podczas XXX Spotkań Górnoślązaków w Rheinbergu, będących niczym innym jak po prostu zlotem organizowanym przez działające w Niemczech tzw. ziomkostwa śląskie. Jak można przeczytać na stronie internetowej ŚF do głównych jej celów należy: szeroko pojęta promocja śląskiej kultury - historii, tradycji oraz języka, propagowanie wielokulturowości regionu, a co za tym idzie ugruntowanie tożsamości regionalnej wśród mieszkańców, niezależnie od ich miejsca urodzenia, pozycji społecznej i wykształcenia. Jak natomiast działanie organizacji wygląda w praktyce możemy zobaczyć chociażby na filmie, który 4 lipca br. Ferajna opublikowała na internetowym portalu Youtube. Film nakręcony w związku z trwającymi właśnie mistrzostwami świata w piłce nożnej pokazuje członków i sympatyków tej organizacji, którzy pod wszechobecnym hasłem „Oberschlesien mit Deutschland”, w cieniu śląskiej flagi z wypisanymi na niej niemieckojęzycznymi nazwami Katowic i Opola wspólnie, głośno i radośnie dopingują piłkarską reprezentację… Niemiec. Nakręcony przez siebie film chłopaki z Ferajny zatytułowali: „Niy zakŏmuflownŏ ôpcjŏ Niymieckŏ”.

Oczywiście nie jest to pierwszy przykład tego, jak wizję „wielokulturowości Śląska”, jego historii i tradycji widzą członkowie Ślonskiej Ferajny. W październiku 2013 roku, pod żółto-niebieskimi flagami, a także w mundurach Selbstschutzu i pruskim złożyli kwiaty na cmentarzu w Krzanowicach gdzie znajduje się jedyny zachowany grób uczestników III powstania śląskiego walczących po stronie niemieckiej. Oni walczyli w obronie swojego Heimatu, a dziś nie jest czas aby zastanawiać się kto wówczas miał rację - ogłosił Peter Langer, lider organizacji. Uwielbienie dla Selbschutzu nie może dziwić. W jednym z oficjalnych wpisów internetowych Ślonskiej Ferajny zamieszczonym pod przywoływanym powyżej filmem, bliżej nie znanym językiem napisano:

A moje Opy a Gross Opy kere walczyli we selbstschutza bo niy chcieli zeby na Slonsku buo Polska by sie we grabach kopyrtkowali jak by jo przeloz na polsko zajta…

Głośno wyrażana miłość do Niemiec nie jest oczywiście zarezerwowana wyłącznie dla Ślonskiej Ferajny. Na podobne wyznania możemy natknąć się stosunkowo często, śledząc na przykład internetowe dyskusje prowadzone przez tych, których rzekomo najbardziej obraża sugestia o „przypuszczalnym przyjęciu zakamuflowanej opcji niemieckiej”. W tym kontekście ciekawe są zwłaszcza dysputy prowadzone na facebookowym profilu lidera Ruchu Autonomii Śląska Jerzego Gorzelika.

4 czerwca br. w komentarzach dotyczących trwającej zbiórki podpisów pod wnioskiem o uznanie śląskiej mniejszości etnicznej na apel o jedność, jaki sformułowała jedna z użytkowniczek odpowiada Paweł Niewiadomski, członek Zarządu Koła RAŚ w Katowicach:

No sam Wałęsa mówił, że Polska i Niemcy powinny dziś być jednym państwem. Przy różnych jego pomysłach z tym akurat trudno się nie zgodzić.

Na zwróconą przez innego z dyskutantów uwagę przypominającą, iż „Polska i Niemcy już raz były „jednym państwem” (oczywiście z woli Niemiec) - skończyło się to Auschwitz, Majdankiem, Gross Rosen, Pawiakiem, Palmirami i kilkoma milionami polskich ofiar - dalej mam wyliczać?” Niewiadomski reaguje wpisem

Pan ma jakąś obsesję na puncie 6 lat historii polsko-niemieckiej? Ta historia zazębia się wielokrotnie częściej i w wielokrotnie dłuższych okresach czasu, częściej w konstruktywnej formie.

W dalszej części dyskusji na wpis: „Ślązacy zawsze byli niemieckimi niewolnikami. Niewolników do raju nie puszczają” reaguje sam Jerzy Gorzelik pisząc:

Można by odpowiedzieć przekornie, że lepiej być niewolnikiem bogatego pana, który jeździ mercedesem, niż dziada, który przyjechał na wozie drabiniastym i za punkt honoru uznał zrobienie z nas dziadów gorszych od niego.

Żadnych reakcji – nawet tych przekornych - Gorzelika nie wzbudzają natomiast częste wpisy niejakiego Reinholda Bertholda Ślązakowca, dla którego – jak czytamy na jego profilu – najczarniejszym dniem w historii Śląska jest 20 czerwca 1922 roku. W dniu tym na Górny Śląsk wkroczyło wojsko polskie dowodzone przez generała Stanisława Szeptyckiego i obsadziło pierwszą strefę obszaru, przyznanego Polsce, którą były miasto Katowice i powiat katowicki. W wizji Ślązakowca wtedy to

Kawałek najbogatszego regionu Niemiec i Europy został nie wiadomo za jakie winy potwornie ukarany. Został przyłączony do republiki bananowej, która była na poziomie kraju afrykańskiego. Przyłączenie tego najbogatszego kawałka Europy do takiego kraju musiało spowodować katastrofę. I spowodowało. Na Śląsku nastąpiła katastrofa największa w jego ponad tysiącletniej historii. Eksplozja nędzy, bezrobocia, brudu. Oraz konfliktu narodowego, szowinizmu i nienawiści narodowościowej jakiej ta ziemia dotąd nie widziała. Dość powiedzieć że większość jego rdzennej ludności została stąd deportowana bądź sama uciekła. Śląsk przez te ponad 90 lat został prawie całkowicie zrujnowany. Z klejnotu cywilizacji zachodniej został przerobiony na afrykańską kolonię w środku Europy. Te 90 lat rabunku i niszczenia wystarczyło aby z dawnej wspaniałości nie zostało ani śladu. Tzw. polskość Górnego Śląska a tak naprawdę kolonializm polski, to najczarniejszy okres w historii Śląska. Porównywalny tylko z wojną 30-letnią (…).

Swoimi przemyśleniami Reinhold Berthold dzieli się bardzo często, oczywiście także na profilu Jerzego Gorzelika.

W jednym ze swoich wpisów pisze:

przerażająca jest ignorancja Polaków w sprawach Śląska. Dla nich Sosnowiec to Śląsk, a Opole to nie Śląsk. Zalała nas ta ciemna, gęgająca masa. To tak jakby otwarły się jakieś wrota czasu i wprost ze średniowiecza wyskakiwały z niej gorolki ciemne, małorolne. Granatem od pługa oderwane. Jeśli się przyjechało do obcego kraju to wypadałoby poczytać przynajmniej trochę o jego historii, kulturze, obyczajach. Oni nie zaś mają takiego zwyczaju. Oni mają mentalność hunwejbina. Oni po prostu w krainach, które okupują przeprowadzają rewolucję kulturalną.Likwidują tradycję, historię, lokalna kulturę. Zostawiają po sobie spaloną ziemię. Nie bawią się zupełnie w jakieś historyczne zaszłości.

Gorolki, powiem was coś co was zszokuje. Nie tylko Opole to Śląsk i jedna z jego historycznych stolic. Nawet Wrocław to Śląsk. I Legnica, aż do Goerlitz. To była ZAWSZE jedna historyczna niepodzielna kraina. Aż do roku 1922, a potem 1945, kiedy została sztucznie podzielona.

Rok 1945 to zresztą data często przywoływana w tych środowiskach. W wizji „autonomistów”, notabene w całości zgodnej z wizją prezentowaną przez Niemców, dopiero wówczas zaczął się na Śląsku czas prześladowań, zbrodni i mordów. Obydwa środowiska zgodnie powtarzają, iż takich zbrodni nie dopuszczano się nawet za Hitlera. Taka wizja historii sprawia, iż żadnego zdziwienia nie powinna wywoływać fascynacja, jaką u wielu wzbudziło zamieszczone na facebookowym profilu „Oberschlesien” zdjęcie swastyki umieszczonej na proporcu górnośląskiej NSDAP czy uznanie za największego polityka wszechczasów kanclerza Bismarcka.

Oczywiście postawy takie nie są na Górnym Śląsku czymś nowym. Już w latach czterdziestych i pięćdziesiątych XX wieku w regionie tym funkcjonowały ugrupowania, których programy czy deklaracje odwoływały się do tych samych postulatów i haseł, jakie głoszą dzisiaj samozwańczy „prawdziwi Ślązacy”. Wtedy jednak ówczesne władze organizacje te określały wprost jako proniemieckie lub rewizjonistyczne, a sami Ślązacy tego typu postawy nazywali niemieckimi. Jedną z organizacji istniejących w latach czterdziestych była Międzynarodowa Śląska Partia Wolności kierowana przez Wilhelma Majnusza.

Ugrupowanie to za swój główny cel stawiało sobie zjednoczenie wszystkich Ślązaków, a następnie utworzenie państwa, w którym będą mogli żyć „bez ucisku Polaków”. Wedle jego słów, chciał on „zorganizować partię, która by przez walkę, jak: powstanie, wyodrębniła z Państwa Polskiego nowe państwo śląskie, w skład którego wchodziliby wszyscy Niemcy urodzeni na Śląsku i Ślązacy Polacy”. W celu pozyskania funduszy na działalność grupa to przeprowadziła kilka napadów rabunkowych. Uzyskane w ten sposób pieniądze miały zostać przeznaczone na

utrzymanie członków bandy w lesie i na propagandę wśród Ślązaków, aby nakłonić ich przez ulotki i na wsiach przez referaty propagandowe do zorganizowania zbrojnego „państwa śląskiego”.

(…) Po przygotowaniu przez propagandę nienawiści ludu śląskiego do reszty Polaków miały być prowokowane zatargi dzielnicowe, które by doprowadziły do powstania zbrojnego Ślązaków przeciw Polsce”.

Członkowie partii opracowali ulotkę, w której nawoływano, aby do walki stanął każdy dobry Ślązak, o czystej krwi i duchu śląskim. Antypolskie ulotki rozprowadzono zresztą na Górnym Śląsku już od pierwszych chwil po zakończeniu II wojny światowej. W jednej z nich opracowanej pod tytułem „Odezwa do Górnośląskiego Narodu!” czytamy:

Niemcy, Górnoślązacy, wyrzućcie tę polską bandę z naszej ojczyzny. Żaden Polak nie będzie nas gnębił. Przyjdzie dzień i zrobimy nad nimi swój sąd. Śląsk pozostanie niemiecki.

Inne ulotki, kolportowane tym razem przez Organizacje Walczącej Młodzieży Śląskiej zawartymi w niej treściami miały zapewniać mieszkańców Górnego Śląska o stanie tymczasowości i stwarzać przekonania, że możliwym jest jeszcze wybuch kolejnej wojny oraz ponowne włączenie ziem śląskich do Niemiec.

Członkowie tej grupy zrywali także z urzędów polskie flagi, planując zastępowanie ich flagami niemieckimi. Jeszcze inna grupa ukrywająca się pod nazwą Deutsche Kampf bund Oberschlesien, czyli Niemiecki Związek Walki – Górny Śląsk powstała w roku 1956 w Zabrzu. Jej także nie spodobała się przynależność Górnego Śląska do Polski, a swoje niezadowolenie wyrażała za pomocą ulotek i malowanych na murach napisów. Jak zeznawał jeden z jej liderów:

Czując się Niemcem, niezadowolony byłem z przynależności Śląska do Państwa Polskiego i w zamiarze pobudzenia społeczeństwa narodowości niemieckiej do działań mających na celu przyłączenie Śląska do Niemiec postanowiłem podjąć działalność propagandowo-agitacyjną, i w tym celu rozpocząłem we wrześniu 1956 roku malowanie napisów o treści antypaństwowej.

Wykonano w sumie kilka napisów w języku niemieckim: „Kampf fur Deutschland”, „Wir Forden abstimmung”, „Nieder die Polen” oraz „Wir wollen zu Deutschland”. Wszystkie hasła przyozdobiono symbolem swastyki. W sporządzonej przez organizację ulotce zatytułowanej „Walka o ojczyznę rozpoczyna się” napisano między innymi:

Górny Śląsk powstaje przeciw niewoli polskiej i wytępieniu Niemców. Po 13 najstraszliwszych latach cierpień każdy Niemiec jest u kresu rozpaczy. Już 13 lat jęczymy pod krwawym panowaniem i okrutnym wyzyskiem przez łapczywe i grabieżcze Państwo Polskie. (…) Nasz wielki naród niemiecki jest i pozostanie narodem bohaterów – cześć temu narodowi! Skończyć z administracją polską na naszych terenach wschodnich! Żądamy wolnych wyborów. Chcemy do Niemiec!.

To do tych grup raczej odwoływać się powinni dzisiejsi liderzy „narodu śląskiego” zamiast rozpisywać się o przedwojennej autonomii województwa śląskiego czy poszczególnych postaci związanych z tym okresem dziejów Górnego Śląska. Tym bardziej, iż tak samo jak te działające w XX wieku tak i te dzisiejsze grupują w swoich szeregach zdecydowaną mniejszość mieszkańców Górnego Śląska.

Wszystkie cytaty dotyczące działalności organizacji rewizjonistycznych w XX wieku pochodzą z książki „Werwolf na Górnym Śląsku”, wydawnictwo Technol, Kraków 2014.

Maciej Bartków

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.