Gadowski o podsłuchiwaniu Giertycha: Kompromitowanie „maskotki” nie wnosi nic nowego do opisu mechanizmów władzy. NASZ WYWIAD

Fot. wPolityce.pl/TVN24;M. Śmiarowski/KPRM
Fot. wPolityce.pl/TVN24;M. Śmiarowski/KPRM

wPolityce.pl: Media żyją kolejną nagraną potajemnie rozmową. W czasie rozmowy m.in. Romana Giertycha z Piotrem Nisztorem słychać targi o niewygodną dla Jana Kulczyka książkę Nisztora. Ustalano cenę niewydania tej publikacji. Jak oceniać tę sytuację? To ważne doniesienia czy może próba zatuszowania rządowych wątków afery podsłuchowej?

Witold Gadowski: Przede wszystkim należy wskazać, że ci, którzy się zachowują porządnie, nie mają się czego bać. Nawet jeśli zostaną nagrani, to ewentualnie może się okazać, że przeklinają, jednak nie będą robić nic świńskiego. A zatem nagrań mogą się bać jedynie ci, którzy robią szwindle. Opór przeciwko nagrywaniu pokazuje, ilu szwindlarzy jest w głównych warstwach polskiego życia publicznego i politycznego. Człowiek uczciwy i przyzwoity nie musi się bać nagrań. Nigdy bowiem nie wyjdzie na jaw, że jest świnią, że planuje komuś podłożyć nogę. Nagrań boją się tylko ludzie, którzy są podli i zachowują się podle.

Dla wielu osób Roman Giertych w czasie rozmowy, którą nagrano, skompromitował się zupełnie. Jak Pan odbiera jego rozmowy?

Nie spodziewałem się niczego dobrego po Giertychu. To, co zostało ujawnione, mnie zupełnie nie dziwi.

Jakie to ma znaczenie dla państwa polskiego?

Dla państwa to nie ma żadnego znaczenia. Giertych jest marionetką obozu władzy. On jest wykorzystywany, podobnie jak Stefan Niesiołowski, do obfitego plucia na Jarosława Kaczyńskiego i opozycję. Kompromitowanie „maskotki” nie wnosi nic nowego do opisu mechanizmów władzy. To, że mamy do czynienia z człowiekiem mało związanym z zasadami, który chce szantażować bogatych ludzi, mnie nie dziwi. Jednak nie wnosi niczego również do opisu funkcjonowania obecnego rządu.

Możemy mieć zatem do czynienia z formą zasłony dymnej, która ma dać czas premierowi? Obecnie media przestały mówić o rządowym skandalu i zajęły się nowym wątkiem…

Traktuję to, jako rozmycie całej afery i próbę pokazania, że różni ludzie, z różnych miejsc zachowują się w sposób nieetyczny. Jednak mnie mniej interesuje, że ktoś się zachowuje nieetycznie, choć to jest oczywiście ważne. Ważniejsze jest jednak to, jak podejmowane są decyzje w państwie, gdzie takie decyzje zapadają, czy są wynikiem negocjacji prowadzonych w gabinetach ministerialnych, wedle klarownych mechanizmów i procedur, czy też prowadzone są w sposób knajacki na spotkaniach zakrapianych alkoholem. To jest istotne dla mnie. Na to pytanie jednak ciągle nie uzyskuje wiążącej odpowiedzi. Dopóki nie dojdzie do dymisji osób skompromitowanych, dopóty nie będę ufał temu rządowi, nie będę wierzył w jego dobre intencje.

Dlaczego?

Standardy moralne władzy leżą na bruku. To widać. Dopóki tego nie odbudujemy, nie mamy co marzyć, żeby nasze państwo budziło większe zaufanie obywateli, żeby było silniejsze.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.