Musimy zacząć inaczej myśleć o sobie i o Zachodzie. To nie znaczy, że mamy być antyzachodni. To znaczy, że wreszcie będziemy uczestniczyć na równych prawach, jako równy partner ze świadomością wartości swojej tradycji i gospodarki, także ze świadomością swojej podmiotowości politycznej w tej cywilizacji, do której przynależymy. Musimy przekonać innych Polaków, że Polska jest wielkim projektem. Musimy w sposób nowoczesny nawiązać do idei I Rzeczpospolitej, tak żebyśmy jeszcze zdobyli przy tym poparcie, zaufanie i współpracę naszych sąsiadów: Ukraińców, Litwinów i Białorusinów
— mówił prof. Zdzisław Krasnodębski w czasie panelu Kongresu Polska Wielki Projekt.
W pierwszym sobotnim panelu poświęconym Europie Środkowej wzięli udział: prof. Ewa Thompson (Rice University w Houston), prof. Zdzisław Krasnodębski (Akademia Ignatianum, Uniwersytet w Bremie), prof. Jacek Czaputowicz (Uniwersytet Warszawski), Wiktor Zamiatin (Centrum Razumkowa) i dr Michał Łuczewski (Centrum Myśli Jana Pawła II). Dyskusję prowadził Igor Janke (Instytut Wolności).
Nie mamy odwagi, by marzyć o wielkich sprawach, by tworzyć wielkie plany, projekty i próbować je realizować. Czy naszym celem musi być to, żeby być dobrymi średniakami?
— zaczął Igor Janke.
Czy stać nas na wielkość? Czy jesteśmy w stanie zbudować silny obóz Europy środkowej, który tchnie nową siłę i świeżość w Europę? Skąd u części naszych elit postkolonialne myślenie? Czy przyzwyczailiśmy się do roli niewolnika i wasala, czy możemy myśleć o sobie jako o podmiotowym bycie?
Prof. Ewa Thompson zastanawiała się czy chodzi o wielkość polityczną, ekonomiczną, czy kulturową lub moralną? Jej zdaniem, jeśli chodzi o dwie pierwsze rodzaje wielkości, nie są one osiągalne w obecnym pokoleniu, co nie znaczy że w następnych pokoleniach jest to niemożliwe. Jeśli chodzi o wielkość kulturową Polska już ją posiada - zaznaczyła.
Tylko że o tym nikt nie wie, włączając samych Polaków. Dlaczego inni nie uważają Polaków za wielkich? W społeczeństwie postmodernistycznym wielkość istnieje tylko w oczach innych.
I podkreśliła:
O wizerunek Polski właściwie nikt nie dba. Nie chodzi o stworzenie jakiegoś Ministerstwa Wizerunku, ale o wspierane przez państwo organizacje pozarządowe, siatkę struktur, które będą formować ten całościowy wizerunek Polski i robić to w sposób skoordynowany. Tego nie ma, istnieją instytuty polskie utrzymywane przez polskich podatników, które specjalizują się w podawaniu takich ułamkowych wizerunków, na wystawach, koncertach, na które przychodzą inni Polonusi za granicą, ale nie ma w tym jakiejś próby podania całościowej wizji Polski. A ona zawsze zaczyna się od mitologii narodowej. Polskie instytuty są tak absolutnie przerażone narodową mitologią, że dalekie od niej na wiele kilometrów. To powinno się zmienić i nad tym trzeba pracować.
To, zdaniem prof. Ewy Thompson, zadanie na pokolenia:
Polacy już są wielcy, bo mają wielką historię, wielką literaturę – kontynuowała. - ale to trzeba wydobyć i to trzeba zrobić w sposób skoordynowany i nad tym powinno pracować wielu ludzi, zwłaszcza młodych, w wieku od 20 do 40 lat, którzy potrafią podejmować inicjatywę, stworzyć coś nowego, nowe środki przekazu. Chodzi również o dekonstrukcję negatywnego wizerunku Polski, który wciąż jest bardzo silny i to nie tylko w Europie, ale również w Stanach Zjednoczonych (np. w filmach amerykańskich).
Kolejny panelista prof. Zdzisław Krasnodębski stwierdził:
Każdy z nas, kto wykłada zagranicą ma poczucie rozbieżności między prawdziwą wartością polskości, jej siłą i przynajmniej zadatkami na wielkość, bogatą historią i kulturą a wizerunkiem Polski. Wizerunkiem nie tylko w sensie obecności w mediach, ale także w środowiskach akademickich czy publikacjach naukowych. Jeżeli wchodzimy do jakiegoś katalogu czasopism i wpiszemy hasło „Polska”, to ono pojawia się w kontekście badań nad nacjonalizmem czy holokaustu. Jedyny pozytywny kontekst to jest kontekst „Solidarności”. Natomiast nie znajdujemy lektur dotyczących pozytywnej wielkości I Rzeczpospolitej. W literaturze niemieckiej jest wiele książek poświęconych rozbiorom Polski, a nie ma ani jednej, która opisywałaby jak funkcjonowała I Rzeczpospolita. Jednak gdzieś pod spodem jest przekonanie o naszej wielkości, czasami łączy się ono z lękiem. Jest poczucie konkurencyjności. Istnieje też związek między polskością i wolnością
— zaznaczył socjolog.
To 25-lecie to stopniowe wydobywanie się spod dominacji imperium sowieckiego. Zadanie, które powinniśmy sobie postawić na następne 25 lat i zachęcić do tego młodzież (gdyż młodzież jest tutaj problemem, ponieważ ona godzi się na tę średniość, a my musimy rozbudzić w niej ambicje, by chciała czegoś więcej) to wyrwanie się spod dominacji tego, co pani prof. Thompson nazywa hegemonem zastępczym.
Jak twierdzi bowiem ta badaczka neokolonializmu, pewna część polskich intelektualistów zaprzecza faktowi skolonizowania Polski jednocześnie odwołując się do hegemona zastępczego w sprawach dla Polski kluczowych. Jest nim mityczny, mądry, moralny i uporządkowany Zachód - miernik postępu, nosiciel światłych idei, administrator periodyków, w których można się poskarżyć na swój własny kraj.
Wybicie się na wielkość musi zacząć się od pewnej rewolucji mentalnej
— mówił prof. Krasnodębski.
Tak jak w latach 70. XX w. wyzwalanie się spod imperium sowieckiego było najpierw pewną rewolucją świadomościową. My musimy po prostu zacząć inaczej myśleć o sobie i o tzw. Zachodzie. To nie znaczy, że mamy być antyzachodni, to znaczy, że wreszcie stalibyśmy się prawdziwie zachodni, tj. wreszcie będziemy uczestniczyć na równych prawach, jako równy partner ze świadomością wartości swojej tradycji i gospodarki, także ze świadomością swojej podmiotowości politycznej w tej cywilizacji, do której oczywiście przynależymy. Od rewolucji świadomościowej zaczęły się w Polsce przemiany. Musimy przekonać innych Polaków, że Polska jest wielkim projektem i musimy dążyć nie tyle nawet do powrotu do pozycji, którą mieliśmy przed wojną, czyli do II Rzeczpospolitej, ale w sposób nowoczesny, a nawet ponowoczesny musimy nawiązać do idei I Rzeczpospolitej, tak żebyśmy jeszcze zdobyli przy tym poparcie, zaufanie i współpracę naszych sąsiadów: Ukraińców, Litwinów i Białorusinów.
Ukraiński politolog, historyk i komentator polityczny Wiktor Zamiatin mówił o tej kwestii z pozycji sytuacji na Ukrainie:
Teraz na Ukrainie toczy się walka pomiędzy Europą wartości a Europą realpolitik (polityka oparta na kalkulacji siły i narodowych interesów, odrzucająca czynniki moralne i etyczne jako zakłócające realistyczne podejście do danej sprawy - przyp. red.).
Pomimo wielkiej ceny jaką płacimy za niepodległość wreszcie stajemy się tymi, kim powinniśmy być - narodem, który potrafi. Potrafi przede wszystkim dać nowy impuls rozwoju dla naszego regionu. Jak to można zrobić to widzimy na przykładzie Polski, która pokonała już te drogę. Mamy obecnie przed sobą mnóstwo zadań, a przede wszystkim pokonanie dwóch kompleksów społecznych - jesteśmy społeczeństwem postkolonialnym i post- ludobójczym. Ukraina zdobyła niepodległość ale cały czas jest społeczeństwem rozwarstwionym. I dopiero teraz poczuliśmy, że istnieje coś, co nas łączy, co tworzy z nas jedną całość dzięki działaniu wspólnych wartości. Jeżeli zdołamy pokonać te dwa kompleksy oznaczać to będzie, że zdołamy również pokonać inne choroby: korupcję, nieadekwatność zawodową i moralną osób na ważnych stanowiskach i zbudować wreszcie instytucje państwowe, które pozwolą nam wspólnie z Polską, z Litwą, z Czechami i ze Słowacją tworzyć taka Europę, w którą wierzymy. Mamy nadzieję, że nowo wybrany prezydent Poroszenko rozumie ten ciężar odpowiedzialności, które wziął na siebie a społeczeństwo, które go wybrało, będzie oczekiwało realizacji tych zadań.
Prof. Jacek Czaputowicz w swoim wystąpieniu analizował postrzeganie i pozycję Europy Środkowej w świecie. Stwierdził, że odwołując się do badań naukowych prowadzonych w Stanach Zjednoczonych trzeba powiedzieć, że tam nadal jesteśmy zaliczani do Wschodu, naszego członkostwa w UE nie zauważono, tak jakby istniała nadal mentalna żelazna kurtyna ćwierć wieku po zwycięstwie „Solidarności” i po upadku muru berlińskiego. Liczy się też formalna pozycja Europy Środkowej w UE. Profesor wspomniał o nowym systemie liczenia głosów w Radzie Unii Europejskiej (wg liczby mieszkańców) w wyniku czego zmniejszy się siła głosu państw środkowoeuropejskich. Łączna siła głosu czterech państw: Polski, Czech, Węgier i Słowacji będzie mniejsza niż siła jednych Niemiec. Jednak dzięki stanowisku zajętym przez ówczesnego prezydenta Polski Lecha Kaczyńskiego i premiera Jarosława Kaczyńskiego do 30 marca 2017 r. obowiązywać będzie okres przejściowy, w trakcie którego państwa będą mogły zażądać głosowania wg dotychczasowego (nicejskiego) systemu.
Na zakończenie prof. Czaputowicz podkreślił:
Co należy zrobić by przezwyciężyć to fatum, o którym pisał Milan Kundera blisko 30 lat temu, tzn, że państwa Europy środkowej są nierozerwalnie związane z Europą, bez której nie mogą istnieć, a zarazem są w niej outsiderami i ofiarami? Na pewno nie można odwracać się od UE – należy pilnować zasad, wartości, pokazywać na czym polega demokracja i sprawiedliwość, demaskować hipokryzję i stosowanie podwójnych standardów, demaskować dyskurs postkolonialny, krytykować i walczyć o swoje. Chodzi o to by Europa Środkowa była przynajmniej normalnie traktowana.
Zdaniem prof. Czaputowicza, przed Polską i Europą Środkowa są dwie drogi: pierwsza to polityka ściślejszej integracji gospodarczej i politycznej, jeszcze większego otwarcia gospodarki dla obcych firm, wprowadzenia wspólnej waluty i przystąpienia do strefy euro. Jest to droga Słowacji – gdy pójdziemy ta droga w następnych wyborach uzyskamy jej rezultat: 13 proc. głosujących. Demokratyczna legitymacja UE zostanie osłabiona. Jest jeszcze druga droga – wzmocnienie rodzimego przemysłu, mediów, unarodowienie sektora bankowego, utrzymanie własnej waluty, odzyskanie podmiotowości, umocnienie narodowej tożsamości. Jest to droga Węgier, gdy nią pójdziemy w następnych wyborach uzyskamy wynik 30% głosujących. Demokratyczna legitymacja UE zostanie umocniona. Nie dajmy się zwieść z tej drogi. Musimy razem umacniać demokratyczną legitymację UE.
Dr Michał Łuczewski stwierdził:
Zastanawia mnie jak najmłodsze pokolenie widzi tę wielkość. Dziecko wie, że są wygrani i przegrani. Ale moralności nie wolno wyciszać. Solidarność pokazała, że o wartościach nie można milczeć, trzeba je nieść na sztandarach. Solidarność miała twarz Chrystusa. Tam gdzie pojawiają się wartości, pojawiają się też różnice.: dochodzi kwestia zdrady, sumienia. Ale Solidarność rozwiązała ten paradoks - jak nie bać się największych słów, ale być ruchem powszechnym. przyciągnąć do siebie 10 mln ludzi. Nie ma znaczenia, czy będziemy mieli silną ekonomie, kulturę, politykę, tak długo, jak nie będzie to nasza ekonomia, polityka i kultura. Niemcy czy Amerykanie mogą mieć silną ekonomię, ale kim są dziś Niemcy, kim Amerykanie? Czy nie są dziś słabszym narodem niż my? Jeśli najpierw nie zbudujemy własnej silnej tożsamości politycznej, będziemy słabi. Polska powinna budować swoją podmiotowość wzmacniając się poprzez wartości, dla których możemy się poświęcić, ale też wzmacniając kraje, które są obok nas.
Po zakończeniu debaty nastąpiło uhonorowanie dorobku prof. Ewy Thompson – wręczenie po raz pierwszy w historii Kongresu medalu „Odwaga i Wiarygodność” za działanie na rzecz idei Kongresu i pozytywnego wizerunku Polski i Polaków w świecie. O tym w naszej następnej relacji.
Zobacz więcej zdjęć z debaty:
Relacja: Margotte i Bernard, Blogpress.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/203955-wybitni-eksperci-na-kongresie-polska-wielki-projekt-o-europie-srodkowej-czy-mamy-szanse-na-wielkosc