Rozmawiałem w taki sposób, żeby dostosować się zarówno do potrzeb wykonania zlecenia mojego klienta, jak i trafić do mentalności kontrahenta, którym był Piotr Nisztor
— stara się przekonać w kolejnych wywiadach - tutaj w Super Expressie - Roman Giertych, bohater najnowszej taśmy, na której zostały nagrane jego negocjacje z Piotrem Nisztorem w sprawie wykupienia praw autorskich do książki, którą napisał dziennikarz.
Uważałem go za szantażystę (…) gangstera i bandytę
— mówił mało przekonująco w TOK.FM. Wydaje się bowiem, że gdyby faktycznie Giertych już wówczas uważał Nisztora za „szantażystę, gangstera i bandytę” to ta rozmowa miałaby zupełnie inny charakter.
Nisztor chodził po Warszawie i szukał kupca na swoją książkę o Janie Kulczyku. Mój zleceniodawca podjął negocjacje w sprawie kupna do niej praw autorskich
— mówił Giertych, powtarzając do znudzenia, że to Nisztor miał przyjść do niego, a nie odwrotnie.
Taka linia obrony ma jednak za zadanie zbagatelizować szokujące rzeczy, o których Giertych mówił podczas nagranego spotkania, m.in. kwestię zapłaty za zaniechanie wydania książki o Janie Kulczyku, czy - propozycje wspólnego szantażowania kolejnych miliarderów, m.in. Zygmunta Solorza-Żaka, Michała Sołowowa czy Leszka Czarneckiego kolejnymi pisanymi do szuflady książkami na ich temat.
To miałaby być legenda, która miała doprowadzić do tego, żeby pan Nisztor książkę przekazał
— brnął Giertych, przyznając, że jednak udało mu się nabyć praw do książki, choć ją samą otrzymał na pendrivie. Dodawał, że jest w dobrych relacjach z samym Kulczykiem i zaprzyjaźniony z innymi wymienionymi biznesmenami. Ciekawe, czy coś się zmieni, kiedy oni sami przeczytają teraz o tym, co 3 lata temu mówił o nich Giertych.
Zabawne, że jego zdaniem, to, co się ukazało w żaden sposób nie obciąża jego samego, ale tych, którzy to opublikowali.
Ja na miejscu tych wszystkich osób, które są tam wymieniane, nawet jeżeli te słowa pochodzą z moich ust pozwałbym „Wprost”. Ja w żaden sposób nie odpowiadam, bo ja żadnej zgody na publikację nie wyrażałem
— oświadczył w końcu adwokat i znawca chwytów erystycznych.
Giertych odmówił jednak ustosunkowania się do swoich chamskich żartów nt. braci Kaczyńskich a także na temat stworzenia listy wpływowych homoseksualistów.
Odmawiam komentowania tej części rozmowy, którą mogę uznać za całkowicie prywatną, w przeciwieństwie do części rozmowy służbowej. Chyba nikt nie chciałby być nagrany, kiedy na przykład rozmawia z żoną w łazience. To ja tu jestem pokrzywdzony i będę dochodził swoich praw z całą stanowczością.
Jego zdaniem, obecne taśmy, które go kompromitują są zemstą tygodnika „Wprost” za to, że mówi, że „Wprost” jest grupą przestępczą
To, co zrobili dziennikarze „Wprost” publikując podsłuchy, nielegalnie zgromadzone podsłuchy, spełnia w moim przekonaniu znamiona przestępstwa z art. 267 par. 4 Kodeksu Karnego (…) i dlatego śmiem twierdzić, że mamy do czynienia z grupą przestępczą
— uparcie powtarza Giertych.
Podam do sądu pana Latkowskiego, który jest notorycznym przestępcą skazywanym za fałszywe oskarżanie ludzi. Już wcześniej został prawomocnie skazany na 10 miesięcy pozbawienia wolności za tworzenie fałszywych dowodów. Warto też przypomnieć, że obecny redaktor naczelny „Wprost” był skazywany przez sąd za wymuszanie pieniędzy groźbami zabicia i pobicia
— zapowiada Roman Giertych.
kim, Super Express, TOK.FM
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/203915-giertych-wykreca-sie-z-tasm-podam-do-sadu-pana-latkowskiego-ktory-jest-notorycznym-przestepca-skazywanym-za-falszywe-oskarzanie-ludzi
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.