Taśmy przykryły... "W całym kraju starci pracę 3000 nauczycieli, a 8000 będzie musiało pracować w zmniejszonym wymiarze godzin"

Fot. PAP/R.Guz
Fot. PAP/R.Guz

Ministrowie Tuska po raz kolejny skompromitowali tego, który ich brał do rządu - czyli swojego szefa. Zapewne będzie to jeden z wielu gwoździ do trumny PO w wyborach A.D. 2015. Ale na krótką metę „afera taśmowa” może być nawet krzystna dla władzy. Nie tylko dlatego, że widmo przyśpieszonych wyborów i odsunięcia rządu i jego ludzi od koryta (synekur - jak kto woli) skonsolidowało na moment coraz bardziej skłóconą i podzieloną zarówno samą platformę, jak i koalicję.

Obwiniając za „aferę taśmową” a to kelnerów, a to biznesmenów, a to Ruskich, rząd - rad, nierad - zaciera ręce, bo nie musi mówić o tym, co choćby stanie się jesienią: o masowych zwolnieniach nauczycieli. W całym kraju starci pracę 3000 nauczycieli, a 8000 będzie musiało pracować w zmniejszonym wymiarze godzin, a więc gorzej zarabiać. Przy czym te dane nie obejmują jeszcze setek nauczycieli z Dolnego Śląska i Podkarpacia nieujętych w tej smutnej statystyce.

Władza też cieszy się, że nie musi tłumaczyć dlaczego studentom wytoczyła wojnę o drugi kierunek studiów i to łamiąc prawo!

Wreszcie rząd nie musi tłumaczyć się ze skandalicznego, rzekomo darmowego - oczywiście nie jest za darmo, bo płacimy za to my, podatnicy - elementarza dla pierwszoklasistów. Tłumaczenie przez MEN i premiera polskim rodzicom dlaczego w owym elementarzu jest zima, śnieg, ale nie ma Bożego Narodzenia, bo w Polsce pod sztandrem PO-PSL galopuje polityczna popawność, byłoby w rzeczy samej więcej niż trudne.

Afera taśmowa przykrywa inne skandale władzy: finansowe i socjalne, ale też skandaliczny brak szacunku dla tradycji narodowej i chrześcijańskiej.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych