Prof. Bugaj: Nie możemy dać zamieść afery taśmowej pod dywan! "Premier Tusk w końcu zapłaci za to cenę. Pytanie - jaką?" NASZ WYWIAD

wPolityce.pl/tvn24
wPolityce.pl/tvn24

Kolejne afery przypominają trochę o poprzednich, odnawiają pamięć

— mówi w rozmowie z wPolityce.pl prof.

wPolityce.pl: Czy można powiedzieć, że aferę taśmową zamieciono już pod dywan? Media wyciszyły temat, pojawia się to gdzieś z boku…

Prof. Ryszard Bugaj: Wydaje mi się, że ten proces się jeszcze nie zakończył, natomiast jest on zaawansowany. Widzę wyraźne przesunięcie w mediach. Nie wszystkie media, ale bardzo duża ich część eksponuje przede wszystkim te nieważne aspekty tej afery: że ich podsłuchiwano. To jest absurdalne. Trudno jest powiedzieć jak na to zareagują przeciętni ludzie, wyborcy. Te wycieczki, które teraz robi PiS w teren są próbą zrównoważenia tego nieformalnie skoordynowanego frontu mediów, które bagatelizują te treści i akcentują tylko, że podsłuchy są nielegalne. Wydaje mi się, że sprawa jest jeszcze niepozamiatana. Jaki będzie jej finał? Trudno powiedzieć. To, co zrobił premier to jest sukces typu dryblingowego.

Mówi pan, że przesuwany jest ciężar narracji z treści rozmów, na fakt podsłuchów. To już jest kolejna afera, którą właśnie tak się próbuje zbyć…

Poprzednie – te, które są związane z Platformą Obywatelską – zostały jakoś tam zamiecione pod dywan albo zepchnięte w niebyt. Moim zdaniem skutecznie pod dywan zamieciono aferę hazardową. I to przy niskich kosztach Platformy i Donalda Tuska. W trakcie jest spychanie w niebyt afery Amber Gold. Jest pomysł, żeby tutaj postąpić w podobny sposób. Wydaje mi się jednak, że postępuje proces kumulacji. To nie jest tak, że zapominanie tych wzorców jest całkowicie totalne. Kolejne afery przypominają trochę o poprzednich, odnawiają pamięć. Nieprzypadkowo Tusk gra generalnie o dwie rzeczy: przede wszystkim, żeby nie dopuścić do publikacji pozostałych podsłuchów. Wcale bym się nie zdziwił jakby kiedyś historycy wykryli i ustalili, że toczyła się jakaś gra między dysponentami tych materiałów, a przedstawicielami rządu… Ogólnie ośrodków władzy. A druga rzecz o którą gra, to oddalenie w czasie wyborów od tej afery. Zakładając, że proces zapominania zatrze tę sprawę. Proszę zauważyć, że ten proces postępuje: kto dziś jeszcze pamięta o panu Dochnalu? Możemy świeżo wziąć: kto jeszcze ma na głowie sprawę Kwaśniewskich? Ona też zostaje przytarta przez inne wydarzenia. Donald Tusk chyba trochę na to liczy. Chyba bardzo liczył na Europę, ale Europa chyba nie bardzo jest zainteresowana – ma swoje problemy, interesy i nie sądzę, żeby Donald Tusk uzyskał tam jakieś nagrody.

Wspomniał pan o tych innych nagraniach. Czy jest możliwa taka „spiskowa teoria”, że te taśmy, które ujrzały światło dzienne to nic wobec tego, co tam jeszcze leży w szufladach? Mówi się sporo o rozmowie Elżbiety Bieńkowskiej i Pawła Wojtunika…

Ja tego nie wiem, ale takie przypuszczenie wydaje mi się uzasadnione. W ogóle stoimy przed możliwością snucia hipotez. Wzorcem jest dla nas premier, który snuje hipotezy, że to sowiecki wywiad jest za to odpowiedzialny – daje to do zrozumienia i mówi, że powinniśmy się wszyscy przy rządzie skupić. Żadnych dowodów na to, on nie przedstawił. No, ale jeżeli snujemy, to możemy też powiedzieć, że to co ujawniono to jest ostrzeżenie dla ośrodka rządowego – ktoś ma jakieś sprawy, które chce załatwić i mówi, że ma jeszcze poważne atuty. Czy tak jest? Nie mam pojęcia, ale jest to hipoteza – według mnie – nawet lepiej uzasadniona niż hipoteza o interwencji zewnętrznej. Interwencja wewnętrzna to jest o tyle nieprawdopodobne, że jeżeli to jest obca agentura, to ostatnią rzeczą, którą by robiła to ujawniała swoje aktywa. Trudno powiedzieć, żeby to było związane z tropami ukraińskimi – to nie byłby decydujący moment w tej sprawie. W sprawach ukraińskich Polska została już odsunięta: to jest w tej chwili sprawa w trójkącie Niemcy-Rosja-Ukraina, może trochę Stany Zjednoczone. Sądzę, że rosyjski establishment, który ma niezłe kwalifikacje szczególnie w częściach wywiadowczych, dobrze to przewidywał.

Czy myśli pan, że ten ruch, który zastosował premier – z próbą zjednoczenia opinii publicznej przeciwko wspólnemu wrogowi, który pisze „scenariusz innym alfabetem” - można przypuszczać, że cyrylicą, się opłaci? Warto pamiętać, że sam Tusk takie teorie spiskowe z rosyjską agenturą w roli głównej do tej pory wyśmiewał…

Wszystko będzie zależeć od tego, czy znajdzie cokolwiek co uprawdopodobni tę hipotezę. Jeżeli wie, że nie znajdzie nic - takiej wersji wypadków nie wykluczam – to igra naszym narodowym interesem. To jest zaostrzanie stosunków z Rosją, które są przecież i tak złe – bez istotnej potrzeby. Z powodu krajowych interesów politycznych. W takim przypadku duża część społeczeństwa to zrozumie i Tusk zapłaci za to cenę. Ja w ogóle uważam, że on cenę za to zapłaci, tylko jaką? Czy skończy tak jak SLD w 1997 r., czy jak SLD w 2005 r., czy może jak Buzek w 2001 r.? Taki jest rozrzut możliwości.

Rozmawiała Magdalena Czarnecka

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.