Kaczyński punktuje premiera: "System Tuska coraz bardziej chwyta się metod kryminalnych, by się obronić". Zapowiada też zjednoczenie na prawicy

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Profil PiS na FB
Fot. Profil PiS na FB

Państwo polskie musi istnieć i musi służyć obywatelom. Minister jest sługą, premier jest sługą!

— mówił Jarosław Kaczyński podczas spotkania z mieszkańcami Międzyrzecza. To jedno ze spotkań zorganizowanych przez Prawo i Sprawiedliwość w ramach akcji „Czas na zmiany”.

CZYTAJ WIĘCEJ: PiS rusza z akcją „Czas na zmiany”: „Mamy u władzy ludzi, którzy dla własnych celów, dla własnych ambicji kupczą nasza ojczyzną”

Prezes Prawa i Sprawiedliwości w dużym stopniu odniósł się do afery taśmowej - w mocny sposób krytykował postawę rządu Donalda Tuska. Sporo mówił o postawie Radosława Sikorskiego.

To jest pogarda dla polskiego społeczeństwa, to jest ta „murzyńskość”, o której mówi minister Sikorski. To jest te 7 złotych – o czym mówi sam Tusk, czyli interesy ekonomiczne. Krótko mówiąc, to sformułowania zupełnie wprost wyrastające pogardę – ale jest też coś innego, coś, co wyraża tę pogardę w sposób nieco bardziej zakamuflowany. To jest ten styl, to rozpasanie premiera Tuska, który każe sobie sprowadzać cygara z Kuby, to te prezenty po parę tysięcy, to ten styl życia po 1,5 tys. złotych…

— wyliczał Kaczyński, oceniając, że mówi to o „obcości wobec społeczeństwa”, która charakteryzuje ludzi tej władzy.

Ogromna większość Polaków nie może z tych wszystkich przywilejów korzystać, a ci, którzy z nich korzystają, traktują resztę w sposób pogardliwy. Drugi element, jaki należy podnieść, jest też związany z tą pogardą: zupełnie wprost formułowana jest diagnoza dzisiejszej sytuacji w Polsce. Diagnoza finansów publicznych – gdzie nie wypada powtarzać tego słowa – ciężki kryzys, ciężki kryzys inwestycji

— mówił szef PiS.

Podkreślał, że jego ugrupowanie przestrzegało przed takimi skutkami rządów Tuska już dawno.

W innych rozmowach jest mowa o spółkach Skarbu Państwa – widać wyraźnie, że nie ma żadnej polityki, że to wszystko odbywa się w ramach tego, co politolodzy określają mądrą nazwą „polityka transakcyjna” - gdzie nie ma żadnego celu nastawionego na dobro społeczeństwo. Ta polityka pod stołem jest widziana gołym okiem. Jako PiS mówiliśmy od lat, mówiliśmy o tym, zanim nawet doszli do władzy. A dziś oni sami to wszystko potwierdzają

— tłumaczył.

Kaczyński mówił również o pogardzie wobec prawa, jaka - jego zdaniem - cechuje ludzi dzisiejszej władzy.

Prawo w gruncie rzeczy nie obowiązuje, nie ma żadnego znaczenia - „my musimy swoje załatwiać, a prawo jest na boku”. To zjawisko niesłychanie groźne dla wszystkich Polaków, dla każdego z nich. Wybory to podstawowy akt demokracji – obywatele mają wybierać władzę, bez tego demokracji nie ma. Otóż jak te wybory mają wyglądać według tych taśm? Mamy do czynienia z możliwością użycie całego aparatu państwowego, jeśli chodzi o uzyskanie wyniku podtrzymującego tę władzę. (…) Przypomnijcie sobie państwo te wybory ostatnie – gdy jako „państwowe” chodziły spoty mające charakter wyborczy i wspierające Platformę. Musicie pamiętać, że jeśli chodzi o wybory i o możliwość zmiany władzy – to jest to fundament fundamentów demokracji. A oni tego nie uznają – nie uznają, że obywatele mają prawo i możliwość zmiany władzy

— mówił.

I dodawał, by nie wierzyć w straszenie skutkami rządów PiS:

Inwestycje zagraniczne były najwyższe w ciągu 25 lat III RP. Waluta była aż zbyt mocna, rozwój był bardzo szybki, inwestycje krajowe na wysokim poziomie, dług publiczny został radykalnie ograniczony. Pod każdym względem sytuacja gospodarcza się poprawiała. Tu w żadnym wypadku nie chodzi o gospodarkę – tu chodzi o coś innego, o interesy tej grupy, o drapieżność i strach przed rozliczeniem za to, jak oni rządzą. Przed rozliczeniem za to, jak kierują sprawami państwa

— przekonywał.

W szerokim zakresie odniósł się do prowadzonej przez rząd polityki zagranicznej. Jak mówił Kaczyński, zmiana nastawienia rządu Tuska wobec sojuszników i Rosji - jaka nastała po agresji na Ukrainie - była zabiegiem piarowskim.

Nie ma żadnej innej możliwości obrony Polski niż poprzez sojusz z USA. A co o tym sojuszu mówi minister Sikorski? Nie chcę tego cytować, bo to obrzydliwe. To nie schizofrenia czy rozdwojenie jaźni – to pokaz tego, że cała ta zmiana była czysto pozorna. Wiedzieli, że jeśli nie dokonają tego posunięcia, to poniosą druzgocącą klęskę w wyborach do PE. (…) To było kolejne zagranie dla celów wewnętrznych, piarowskich. Istota pozostała taka sama – bo jeśli byłoby inaczej, to Radosław Sikorski nie mógłby być dalej ministrem spraw zagranicznych. Cała jego polityka była nastawiona na niszczenie stosunków polsko-amerykańskich. Kto chce wypchnąć z Europy i Polski Stany Zjednoczone? Rosja. Wtedy oznacza, że od Władywostoku do Lizbony tylko Niemcy i Rosja będą rozdawać karty

— mówił.

Krytycznie ocenił też postawę rządu po wybuchu afery taśmowej:

Warto zastanowić się przez chwilę nad tym, co działo się po aferze. Zaczęła się akcja w obronie – by tę sprawę wepchnąć pod dywan. Stało się coś, czego można się było spodziewać. Przy aferze hazardowej okazało się, że winni są nie złodzieje, a policjanci. Kamiński okazał się winien. A teraz okazało się – że problemem nie jest to, że kradną, ale to, że wpadną

— ocenił.

Opowiadanie ludziom przez Tuska, że w gruncie rzeczy istota sprowadza się do złapania podsłuchujących to próba wprowadzenia ludzi w błąd. Żadna władza nie ma prawa używać przymusu, by ratować swój wizerunek. (…) Zastraszano narodowców – ja nie jestem narodowcem, ale w Polsce wolno manifestować. W ten sposób postępować nie wolno – 16-letni chłopiec tego samego ruchu został na komisariacie rozebrany do naga. To są czasy PRL

— przekonywał.

Ta władza coraz bardziej chwyta się metod kryminalnych, by się obronić

— puentował.

Zdaniem Kaczyńskiego aby odsunąć rząd Tuska od władzy, trzeba zjednoczyć prawicę:

Próba zjednoczenia prawicy będzie podjęta za 10-12 dni. Jeżeli doprowadzimy do tego, by ci, którzy traktują PiS jako tzw. drugi wybór wybiorą nas - to my te wybory wygramy. Nie ma się co rozdrabniać - kto chce zmieniać Polskę, musi głosować na PiS - na ten zjednoczony obóz prawicy, który chcemy stworzyć. (…) Ktoś mówi, że mamy 35-40 procent poparcia, a trzeba więcej. Myśmy w marcu AD 2005 mieli kilkanaście procent głosów, a podczas wyborów 27. Wszystko jest możliwe. Potrzebna jest ofensywa - mam nadzieję, że wydarzenia ostatnich tygodni doprowadziły, że zaczynają spadać łuski z oczu

— zakończył szef PiS.

svl

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych