Korwin-Mikke o przyszłym Sejmie: "Jedyna realna koalicja jest z PiS-em, bo przecież nie da się zrobić koalicji z PO, SLD i PSL-em". NASZ WYWIAD

Fot. Facebook
Fot. Facebook

My chcemy wyborów, a nie zmiany rządów

mówi Janusz Korwin-Mikke, europoseł Kongresu Nowej Prawicy, komentując wstrząs polityczny w związku z ujawnieniem podsłuchów z rozmów ministrów rządu Donalda Tuska.


wPolityce.pl: - Czy premier Donald Tusk dobrze robi odmawiając wyciągania jakichkolwiek konsekwencji personalnych?

Janusz Korwin-Mikke: Oczywiście dwaj ministrowie - pan Bartłomiej Sienkiewicz i Radosław Sikorski - powinni sami podać się do dymisji. Po prostu.

A sam premier?

Nie.

Czyli ta koalicja powinna trwać, ale bez tych dwóch ministrów?

Bo my chcemy wyborów, a nie zmiany rządów.

Czy Pana obecność w polskim Sejmie oznacza, że coraz pewniej się Pan zaczyna tu czuć, już nie tylko jako europoseł?

Po prostu jestem przyszłym posłem. Nie wiem tylko, kiedy to nastąpi. My chcemy, żeby to się stało razem z samorządowymi wyborami.

Rozumiem, że Pan wierzy, że wynik Nowej Prawicy będzie jeszcze wyższy, niż te 10%, które pokazał ostatni sondaż?…

Oooo, znacznie wyższy. Do ludzi powoli dociera, że to, co mówiłem o emeryturach to prawda, o sojuszu z USA, po prostu ludzie chcą prawdziwych wypowiedzi.

Czyli w jaki wynik Pan celuje?

Do piętnastu procent, chyba więcej się nie uda.

Domyślam się, że jako trzecia siła w Sejmie, będzie Pan wówczas współtworzył koalicję rządową. Z kim?

To zależy. Jeżeli byłyby takie wyniki, jak teraz pokazują sondaże, to jedyna realna koalicja jest z PiS-em, bo przecież nie da się zrobić koalicji z PO, SLD i PSL-em, bo to byłoby absurdalne…

I wierzy Pan, że do takiej koalicji mogłoby dojść?

I dla PiS-u i dla nas byłaby to trudna koalicja.

Na razie Pańska zdolność koalicyjna pozostawia wiele do życzenia. Nie udało się Panu dojść do porozumienia z Marine Le Pen i francuskim Frontem Narodowym w nowym Europarlamencie. Czy to dlatego, że przestraszyła się Pańskiej opinii antysemity i homofoba?

Nie doszło do porozumienia, bo nie było wymaganego siódmego członka tej koalicji. Gdyby był, to byśmy nie byli homofobami. Po prostu.

Ale to oznacza, że zostaje Pan zupełnie na lodzie, nie będzie Pan w żadnej frakcji…

Ale pani Marine Le Pen też…

Rozmawiał Krzysztof Karwowski


Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych