Nie ma mowy o jakimkolwiek zamachu. Dobrze, że tak się stało. Dobrze, że te nagrania ujrzały światło dzienne, dobrze, że poznała jej opinia publiczna
— mówi Tomasz Kaczmarek, poseł Prawa i Sprawiedliwości, były funkcjonariusz Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
wPolityce.pl: - Czy wierzy Pan, że to szajka kelnerów dokonała zamachu na polskie państwo, jak twierdzi minister Sikorski?
Tomasz Kaczmarek - Zaraz, moment, jaki zamach stanu? To, że paru gości, piastujących najwyższe funkcje w państwie nie potrafi władać językiem polskim, używa słów rynsztokowych dało się nagrać? Bartłomiej Sienkiewicz, potomek Henryka Sienkiewicza powinien w sposób bardziej ogładny używać mowy polskiej, a nie zachowywać się jak pijaczek spod budki z piwem. W końcu był w ekskluzywnej restauracji, a nie jakiejś melinie.
Nie, nie ma mowy o jakimkolwiek zamachu. Dobrze, że tak się stało. Dobrze, że te nagrania ujrzały światło dzienne, dobrze, że poznała jej opinia publiczna. Ale już duże, mainstreamowe media koncentrują się na tym: „Boże, jak to możliwe, że nagrano tych polityków”. I niestety mało już kto się dziś koncentruje na samych treściach tych wypowiedzi, które zostały nagrane. A one są przecież skandaliczne. Po wygranych wyborach Donald Tusk miał powiedzieć, że teraz paliwo może być i po 7 zł. Kto to jest? Czy to jest osoba, która dba o interes Polaków, czy dba o swój własny tyłek i interes swoich kolesi partyjnych?
To dobitnie pokazuje, że ten rząd i ta ekipa Platformy Obywatelskiej jest przesiąknięta tylko i wyłącznie chęcią zysku i dbania o swe partykularne interesy.
Ale kto według Pana może być zleceniodawcą tych kelnerów? Jakiś polski ośrodek, który czuje się tak mocno, że nie boi się podsłuchiwać ministra spraw wewnętrznych…
— Ale czego tu się bać, jeżeli tak nieudolny człowiek stoi na czele Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, to myślę, że nawet sprzątaczka, która na co dzień sprząta jego biuro byłaby w stanie nagrać jego rozmowy. Przecież tak naprawdę te osoby nie mają żadnego autorytetu i dlatego mógł to zrobić każdy.
Ale to nie jedna nagrana rozmowa, a seria rozmów, ministrów, w tym szefa dyplomacji, prezesa NBP, szefa NIK - czy tropy mogą jednak faktycznie wieść na wschód, jak sugeruje premier?
— To jest pytanie do służb, służb, które przypominam podlegają bezpośrednio pod premiera Donalda Tuska - takie służby jak Służba Kontrwywiadu Wojskowego, Wywiadu Wojskowego, są też agencje wywiadowcze cywilne i one w swoich zadaniach mają strzec bezpieczeństwa państwa i bezpieczeństwa najwyższych osób w tym państwie. Jeżeli one posiadają takie informacje - tego nie wiem - to znaczyłoby, że przedstawiciele służb rosyjskich mają już za nic ten rząd i nie mają już żadnych zahamowań, żeby robić w Polsce co chcą.
Premier mówi, że wykorzystywanie tej afery przez opozycję będzie jednoznaczne ze współudziałem w ataku na polskie państwo i obalanie tego rządu…
— Ale to przecież sam Donald Tusk jakiś czas temu zalegalizował nielegalną współpracę z rosyjskim kontrwywiadem FSB, kiedy Janusz Nosek szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego, tuż po katastrofie smoleńskiej podjął taką współpracę ze służbami rosyjskimi bez wymaganej zgody premiera rządu.
Mam wrażenie, że Donald Tusk już kompletnie się pogubił, o co chodzi w walce o interesy naszego państwa, o co chodzi w funkcjonowaniu służb i kompletnie ich nie kontroluje. Odnoszę wrażenie, że blady strach go ogarnia, kiedy ma podejmować decyzje związane z funkcjonowaniem służb specjalnych.
A jak Pan ocenia działania służb, mające na celu wykrycie zleceniodawców tych podsłuchów?
— Prokurator generalny Andrzej Seremet pokazuje dwa różne standardy. Przypomnę, że prokuratura w zupełnie inny sposób podejmowała działania, kiedy w sposób nielegalny zostali nagrani przedstawiciele opozycji, posłowie Prawa i Sprawiedliwości - nie podjęła praktycznie żadnych działań w stosunku do tych, którzy nagrywali, a kiedy dochodzi do podsłuchiwania rządu, to nagle wytaczane są potężne armaty - Agencja Bezpiecześntwa Wewnetrznego, Centralne Biuro Śledcze, Prokuratura Okręgowa. Wszystko odbywa się w tempo, dokonuje zatrzymań i przeszukań.
Czy takie same działania były przeprowadzone w tempo - zatrzymania, przeszukania - chociażby wtedy, kiedy ten sam Wprost opublikował nagrania ze mną, kiedy ja zostałem nagrany w sposób nielegalny? W tej sprawie toczy się od kilkunastu miesięcy śledztwo i nic się nie dzieje.
Pan od razu poniósł konsekwencje ujawnienia nagrań przez Wprost, a…
— Bo trzeba mieć kręgosłup, trzeba mieć honor i trzeba mieć poczucie odpowiedzialności wobec narodu, wobec kraju i wobec obywateli. Ale jeżeli jest się dzisiaj zwykłą chorągiewką i do tego taką zmoczoną chorągiewką, ledwo dygocącą na maszcie, to trzyma się za wszelką cenę stołka i boi się z niego spaść. A tak robi Donald Tusk.
A czy minister spraw wewnętrznych nie powinien sam podać się do dymisji
— Jakby miał chociaż odrobinę honoru… Powinien bardziej brać przykład z Kmicica niż np. z Bogusława Radziwiłła.
Czego spodziewa się Pan po dzisiejszym wystąpieniu Donalda Tuska? Myśli Pan, że jednak jakieś głowy polecą, czy jednak premier nadal będzie szedł w zaparte?
— Ależ proszę to wystąpienie bardzo uważnie obserwować. Myślę, że to wystąpienie będzie na najwyższym poziomie wyszkolenia medialnego, pijarowskiego, umiejętności dobierania słów, po to, żeby wpłynąć na opinię publiczną. Myślę, że dziś Donald Tusk posunie się nawet do tego, żeby na mównicy zrobić szpagat, żeby tylko przekonać do siebie opinię publiczną.
To będzie tylko i wyłącznie wyreżyserowany cyrk, mający na celu omamić tę opinię publiczną. Nie spodziewam się kompletnie niczego innego, żadnych ważnych personalnych decyzji. Ta sitwa jest tak uwikłana, że tam jeden drugiego trzyma krótko za twarz.
Czy to oznacza, że i tę aferę uda się Tuskowi zamieść pod dywan?
— Ależ już powoli ją zamiata. Monika Olejnik podczas konferencji Tuska pogroziła mu palcem, mówiąc, że wszyscy dziennikarze są przeciwko niemu, a już dzień później zaczęła go bronić. Ten mainstream dziennikarzy, dużych stacji telewizyjnych będzie robił wszystko, żeby go wybielić.
Rozmawiał Krzysztof Karwowski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/202258-tomasz-kaczmarek-o-aferze-podsluchowej-ta-sitwa-jest-tak-uwiklana-ze-tam-jeden-drugiego-trzyma-krotko-za-twarz-nasz-wywiad