Sienkiewiczowską "kamieni kupą" okazuje się także Karta Dużej Rodziny, a także wszystko czego tknie się MEN. Sorry, taką mamy władzę

Fot. Freeimages
Fot. Freeimages

Ch…, d… i kamieni kupa” - tak określił Bartłomiej Sienkiewicz rządowy program Polskie Inwestycje Rozwojowe. Jednak w którą stronę nie spojrzeć i którego działania rządu nie dotknąć, wszędzie nasuwa się ta sama smutna konstatacja, którą wysnuł minister Sienkiewicz.

Weźmy na przykład Kartę Dużej Rodziny.

Karta Dużej Rodziny realnie pomoże rodzinom wielodzietnym w codziennym życiu: dostępie do kultury, aktywnego wypoczynku, ale także obniży ich wydatki na życie

— zapewniał Władysław Kosiniak-Kamysz, minister pracy i polityki społecznej. Okazało się, że żartował. No chyba, że rodziny wielodzietne często kupują biżuterię i eleganckie garnitury, w których chętnie chodził (jak twierdzi w „Newsweeku”) minister Sławomir Nowak. A to dlatego, że w ramach Karty Dużej Rodziny można dostać zniżki w eleganckich delikatesach Alma, w Vistuli czy Kruku. Ostro musieli się rozczarować wielodzietni, którzy liczyli na bardziej znaczącą pomoc państwa. Ale karta jest i można odtrąbić sukces.

Spójrzmy na rządowy „darmowy podręcznik”. Na wspólnej konferencji premier Tusk i minister Kluzik-Rostkowska zapowiadali, że to arcydzieło będzie dostępne w formie PDF do końca czerwca po to, by mogli się z nim zapoznać nauczyciele. Jak na razie zostały ujawnione dwie z czterech części elementarza, a nauczyciele, z którymi rozmawiałam, są zdezorientowani, bo nie wiedzą, z czego i jak mają uczyć od września. Rodzice w szkołach wciąż słyszą: nic nie wiemy. Co więcej nie wszyscy wiedzą nawet, do której szkoły pójdą ich dzieci, bo gminy kombinują nad zmianą rejonizacji tak, by móc wywiązać się z ustawowego obowiązku liczby dzieci w klasie.

W tym kontekście cieszyć się trzeba, że z rodzice nie ulegli rządowej propagandzie i masowo odraczają sześciolatki od obowiązku szkolnego. Według „Dziennika Gazety Prawnej” w samej tylko Warszawie realizacji obowiązku szkolnego uniknie ponad 2,3 tys. sześciolatków. To jednak odbije się na dzieciakach w 2015 r., bo na ten rok przypadnie wielka kumulacja i do szkół trafią wszystkie odraczane dzieci oraz ich rówieśnicy z drugiej połowy rocznika 2008, a także pełen rocznik dzieci urodzonych w 2009 roku. Na dokładkę dojdą jeszcze dzieci z rocznika 2010, dla których również musi znaleźć się miejsce, gdyż zgodnie z nowelizacją prawa oświatowego muszą one obowiązkowo zaliczyć roczne przygotowanie przedszkole. A ono z prozaicznych powodów, takich jak brak miejsc w przedszkolu, w praktyce najczęściej odbywa się w szkole. Niestety rząd tych komplikacji nie przewidział.

Czytaj także tekst Katarzyny Kawlewskiej: Co słychać u sześciolatków? Większość nie idzie do pierwszej klasy

Sami Państwo widzicie, że nie sposób nie zgodzić się z ministrem Sinkiewiczem. Gdzie nie spojrzeć, tam „ch…, d… i kamieni kupa.” Sorry, taką mamy władzę.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.