Niezorganizowana grupa przestępcza została u nas zaatakowana przez zorganizowaną grupę przestępczą i dlatego mamy taki rejwach.
Widać, że trwa wielkie sprzątanie. „Wprost” opublikowało nie te nagrania, które dziarsko zapowiadało, że zatrzęsą opinią publiczną jak krzesło elektryczne: Bieńkowska – Wojtunik, Kwiatkowski – Kulczyk. Rzuciło jakiś drugi rzut ku uciesze „ludożerki”. Dogadano się pewnie w kluczowych kwestiach, no i teraz pozostała już kosmetyka zacierania śladów.
Kto stał za tymi nagraniami nie dowiemy się pewnie nigdy. Możemy sobie dywagować do woli. W tzw. spektrum podejrzanych znaleźli się wszyscy od kelnera do prezydenta Putina.
Najważniejsze by odwiercić uwagę od treści pogawędek. Tezy do nagłośnienia w „zaprzyjaźnionych mediach” są klarowne.
-
Publikowanie podsłuchów z prywatnych rozmów to jest skandal niebywały. Jak Kali nagrywać to umacnia praworządność, jak Kalego nagrywać to jest zamach stanu.
-
Rząd zaatakowali przestępcy. Nie chcesz bronić biednego i pokrzywdzonego premiera to jesteś współspiskowcem. To nic, że nie wiesz z kim knujesz. Knujesz i już.
-
Ze wszystkich nagranych rozmów biła troska o Polskę, a analizy polityczne tam wypowiadane były na najwyższym poziomie światowym.
-
Poziom języka, no owszem , owszem nie przystoi na takich stanowiskach… ale każdemu się zdarza knajpie rzucić mięsem (cha!cha!cha!) … no ludzie… nie czepiajcie się, bo nie jesteście pewnie lepsi. Karać za wulgaryzmy? W głowie się nie mieści.
-
Na całym świecie się podsłuchują, więc powinniśmy być dumni, że dołączyliśmy do cywilizacyjnych standardów.
-
Chlali i żarli za państwowe pieniądze w luksusowych knajpach… tak, ale w dyplomacji to jest zwykła rzecz. Inaczej nie wypada, bo by obsługa kpiła, że obraziła nas zbyt niską ceną potraw i napitków.
Teraz każdy z uczestników nagrań wyda sobie osobiście świadectwo moralności i nieskazitelności. Poprzepraszają się wzajemnie za różne bluzgi typu „stara komuszka”.
Będą kuglować i mataczyć, pewnie się jeszcze jakiś czas utrzymają na funkcjach, ale niesmak pozostanie. W jakie markowe garnitury by ich nie wbijać, jakie kreacje z budżetu nie fundować, na jakie Oksfordy nie wysyłać, jakim frykasami nie karmić… mamy zwykłe bydło przy żłobie.
Czy pan też to dostrzegł panie profesorze Bartoszewski swoim fachowym okiem?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/201981-bydlo-okazalo-sie-byc-nie-tam-gdzie-domniemywal-profesor-bartoszewski