Od czasu ujawnienia pierwszych zapisów z serii „prywatnych” rozmów pogrążających obóz rządzący, krok za samą ich bulwersującą treścią podąża pytanie o autora tych nagrań. Jest to oczywiście sprawa drugorzędna, zaś sam fakt ich upublicznienia to zjawisko bez wątpienia społecznie pożądane.
Wielu komentatorów źródło całego zamieszania widzi za granicą, mimo że nie ma wiarygodnych przesłanek by na tym etapie ostatecznie rozsądzać kto nagrywał. Jestem jednak przekonany, iż ktokolwiek za tym nie stoi, to z pewnością nie są to Rosjanie.
Podstawą wszelkich śledztw powinno być ustalenie motywu, którym w tej sytuacji bez wątpienia jest pogrążenie obecnej ekipy rządzącej, nastawione być może nawet na pozbawienie jej władzy. Zatem, dlaczego Rosjanie mieliby chcieć zmiany rządu?
Śmiesznym jest twierdzenie, iż w ten sposób destabilizują Polskę w obliczu swojej agresji na Ukrainę. Donald Tusk i Radosław Sikorski to najbardziej prorosyjscy politycy ze wszystkich, którzy od 1989 r. są u władzy, przebijając w tym nawet postkomunistów. Stosunkowo niedawno przecież urzędujący minister spraw zagranicznych nie wykluczał przyjęcia Rosji do NATO, zaś po ataku na Ukrainę zmianie uległa raczej retoryka niż faktyczne działania.
Politykę rządu PO-PSL wobec Moskwy trafnie podsumował jej główny architekt, czyli wspomniany Radosław Sikorski, pisząc swego czasu w „Gazecie Wyborczej”, iż Rosja „od bez mała 20 lat idzie drogą prób modernizacyjnych i demokratyzacyjnych”, wyrażając nadzieję że będzie dla Polski „wiarygodnym partnerem i przyjacielem” oraz stwierdzając że jeszcze nigdy ten kraj „tak nie hołdował wartościom demokracji i nie był inspirowany jej przesłaniem”.
Stwierdzenie, iż Moskwa nagrała nasze „elity” ze strachu przed ich skuteczną polityką może jedynie wzbudzić uśmiech na twarzy. Rosjanie doskonale wiedzą, że bardziej prorosyjskiego a zarazem nieskutecznego rządu w Warszawie mieć nie będą, co jest dla nich szczególnie ważne w obecnej sytuacji na wschodzie. Stawianie tezy, że źródło nagrań leży na Kremlu, to w istocie wzmacnianie rządowej propagandy o rzekomej efektywności ich żenującej polityki.
Jeśli chcemy brać pod uwagę wątek zagraniczny, mimo iż przynajmniej obecnie nie mamy powodów by swoimi przypuszczeniami sięgać tak daleko, to znacznie bardziej możliwe jest, że za nagraniami stoją Amerykanie.
Barack Obama w obliczu rosyjskiej agresji na Ukrainę prawdopodobnie postanowił dokonać korzystnego dla Polski zwrotu w swojej polityce, odrzucając błędną koncepcje „resetu”. Oznacza to większą aktywność Stanów Zjednoczonych w regionie, którego jesteśmy największym państwem.
By skutecznie prowadzić politykę wymierzoną w Moskwę, Amerykanie muszą mieć po stronie polskiej wiarygodnego i sprawnego partnera, który prawidłowo ocenia Rosję i jest w stanie prowadzić skuteczną politykę wschodnią.
W tej sytuacji rząd PO-PSL jest chyba najgorszym z możliwych sojuszników dla Stanów Zjednoczonych. Ekipa Donalda Tuska nie dość, że w swojej nagłej antyrosyjskości jest niewiarygodna, to prawdopodobnie może być skutecznie szantażowana przez Kreml kwestią Tragedii Smoleńskiej.
Oprócz tego w ramach Unii Europejskiej Polska stanowi obecnie wasala Niemiec, będących adwokatem spolegliwej polityki Brukseli wobec swojego strategicznego partnera z Moskwy. W tak poważnym kryzysie w relacjach z Rosją Waszyngton zdecydowanie potrzebuje innego partnera w największym państwie Europy Środkowo-Wschodniej.
Nie twierdzę, że za nagraniami stoją Amerykanie. Przynajmniej na tym etapie nie mamy najmniejszych podstaw sądzić, by źródło kryzysu w polskim rządzie znajdowało się poza granicami naszego kraju. Jeśli jednak tak jest, to z całą pewnością prędzej uwierzę że tym źródłem są Stany Zjednoczone niż putinowska Rosja.
———————————————————————————
Promocje wSklepiku.pl!
„Pakiet Seawolfa” autorstwa Tomasza Mierzwińskiego.
W kolekcji:”Alfabet Seawolfa”, „Dziennik pokładowy” oraz „Seawolf o polityce”. Polecamy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/201923-za-nagraniami-predzej-stoja-amerykanie-niz-rosjanie-stwierdzenie-iz-moskwa-nagrala-nasze-elity-ze-strachu-przed-ich-skuteczna-polityka-moze-jedynie-wzbudzic-usmiech-na-twarzy