Premier Donald Tusk nie zaskoczył. Żadnych dymisji nie będzie, a debatę publiczną ustawia jako atak na państwo polskiej. Podczas wspólnej konferencji prasowej, na której szef polskiego rządu wystąpił z premierem Hiszpanii Mariano Rajoyem, Tusk odniósł się do sprawy afery podsłuchowej i jej drugiej odsłony.
Mamy do czynienia z kryzysem do tej pory nieznanym. Kryzysem politycznym – nie mam wątpliwości, że intencją osób czy grupy zorganizowanej przestępczej, która założyła podsłuchy w kilku miejscach w Warszawie i systematycznie podsłuchiwała ludzi polityków i biznesu, nie jest interes publiczny
— mówił.
Tusk dodał, że nie ulegnie szantażowi przestępców i nie zareaguje żadnymi konsekwencjami wobec podsłuchanych polityków rządu i Platformy:
Widać wyraźnie, że jedynym efektem zorganizowanych podsłuchów jest destabilizacja państwa polskiego w sytuacji istotnej. Zarówno to, co dzieje się na wschód od polskich granic, jak również to, co będzie się działo w UE, pokazuje, że silna pozycja Polski miałaby znaczenie. Zarówno w rozstrzygnięciach dot. Ukrainy, jak i nowej architektury politycznej w Europie. Niezależnie od intencji poszczególnych aktorów zamieszania, akcja podsłuchowa jednoznacznie destabilizuje i obniża możliwości działania państwa polskiego. Wydaje się także, że sekwencja zdarzeń jest planowana, a nie spontaniczna. Cel to nie dymisja jednego czy drugiego ministra, ale paraliż całego rządu. Celem nie jest obniżenie reputacji partii rządzącej, ale sparaliżowanie możliwości działania państwa w kluczowym momencie, jakim jest przełom w Europie i sytuacja na Ukrainie
— ocenił.
W opinii premiera to atak na polskie państwo, który trzeba odeprzeć wspólnymi siłami: dziennikarzy, polityków i wszystkich zaangażowanych w życie publiczne.
Ci politycy, którzy zacierają ręce z satysfakcją, że rząd i wysocy urzędnicy stali się ofiarami afery, są politykami krótkowzrocznymi. Skoro mamy do czynienia ze zorganizowaną akcją podsłuchową, to nie możemy mieć wątpliwości, że organizatorzy tych podsłuchów i właściciele tych nagrań mają materiały, które mogą być obciążeniem dla polityków, przedsiębiorców z każdej z możliwych stron
— tłumaczył.
I dodawał:
Wspólnym interesem ludzi dobrej woli jest zidentyfikowanie tej grupy, która zorganizowała ten proceder. Gorączka ostatnich dni zaburza proporcje – wiem, jak łatwo można zelektryzować opinię nagraniami z rozmów poufnych, ale kluczowe jest zidentyfikowanie zagrożeń i grupy, która zakonspirowana działa na rzecz destabilizacji państwa
— podkreślał.
Szef rządu powtarzał kilkukrotnie, że przestępcy nie będą dyktowały rządowi działania w sprawie dymisji. Jak mówił Tusk, jego gabinet ma w tej chwili inne zadania:
Pierwszym zadaniem jest identyfikacja wszystkich zagrożeń. Jednym z nich byłoby utrzymywanie w tajemnicy nagrań, bo one mogłyby stać się źródłem szantażu. Najważniejszą sprawą jest strzec prawa w takiej sytuacji i wszyscy, którzy dokonali przestępstwa muszą się liczyć z konsekwencjami o charakterze prawnym. Ci politycy, którzy czują się zażenowani czy zawstydzeni swoim zachowaniem, będą mogli liczyć na krytyczną opinię opinii publicznej i wyborców. Nie będę wyciągał konsekwencji wobec polityków, których grzechem jest niecenzuralna wypowiedź w czasie prywatnej rozmowy
— zaznaczył.
Oceną sformułowań i stylu zajmę się wtedy, gdy przywrócimy poczucie bezpieczeństwa instytucji państwowych
— zakończył.
svl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/201912-premier-tusk-bez-zaskoczen-po-aferze-zadnych-dymisji-nie-bedzie-nie-bede-wyciagal-konsekwencji-wobec-politykow-ktorych-grzechem-jest-niecenzuralna-wypowiedz