Szczerski o rozmowach Sikorskiego z Rostowskim: "To nie jest standard brytyjskich dżentelmenów, to straszne prostactwo". NASZ WYWIAD

fot. M. Czutko
fot. M. Czutko

Wychodzi na to, że ostatnie siedem lat było wikłaniem nas w coś, co on nazywa „robieniem laski Amerykanom”, czyli kompletnie bezwartościową polityką - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Krzysztof Szczerski, poseł PiS, były wiceminister spraw zagranicznych.

CZYTAJ TAKŻE: Taśmy pogrążają Radosława Sikorskiego. „Sojusz polsko-amerykański jest nic nie warty. (…) Zrobiliśmy laskę Amerykanom…”

wPolityce.pl: Czy pana zaskakuje to, że Radosław Sikorski tak właśnie widzi nasze sojusze i nasza politykę zagraniczną?

Krzysztof Szczerski: Właściwie nie, bo ja od dawna miałem wyrobione zdanie na temat pana ministra Sikorskiego i jego kompetencji. Niemniej to jest kompromitacja i to całkowita polskiej polityki zagranicznej ostatnich lat. No, bo jeśli ktoś, kto za nią odpowiada, w sposób wulgarny opisuje nasze relacje z Amerykanami, co my Amerykanom robimy, i to, że właściwie ta polityka nie ma większego sensu no to jest kompromitacja. Bo poziom tych ludzi można było sobie ocenić znacznie wcześniej, a teraz widać jakie to może realne straty przynieść polskiemu państwu.

Minister Sikorski uroczo niecierpliwił się przed wizytą „starych kumpli” z Ameryki, ściskał się z Johnem Kerrym, a w rozmowie z Jackiem Rostowskim ujawnił, że to był wszystko teatr. Może to w polityce zagranicznej, w dyplomacji standard, że coś innego się mówi publicznie i pokazuje, a co innego myśli?

Nie! Tak nie jest! Są oczywiście momenty, kiedy dyplomacja wymaga wyrażania się o pewnych sytuacjach w zawoalowany sposób, ale to, co ujawniono teraz to nie jest żaden standard. Tak politycy się nie zachowują, tak nie zachowuje się minister spraw zagranicznych, to nie jest normalne. Nie należy absolutnie ulegać takiemu przekonaniu, że on jest takim twardym gościem i facetem, który tylko realnie oceniać sytuację. Albo ktoś bierze odpowiedzialność za politykę zagraniczną, prowadzi ją i przekonuje do jej słuszności także społeczeństwo i wtedy wszystko jest okej, albo mówi o niej tak, jak teraz Sikorski w poprzednich sprawach kłamiąc. Powiedziałem mu to nawet w Sejmie, że albo okłamuje Polaków, albo okłamuje partnerów zagranicznych, a jedno i drugie zachowanie jest kompromitacją. A on wmawia Polakom, że nasze sojusze z Amerykanami są wartościowe, a potem mówi to, co mówi. To jest wyraz pogardy dla polskiego społeczeństwa.

Rozmowa, która ma być wyrazem pogardy dla Polaków odbyła się w gronie dwóch ministrów, które być może bardziej czują się Brytyjczykami niż Polakami. Może to też ma znaczenie?

Ja jednak bardzo prosiłbym, aby nie obrażać Brytyjczyków. To nie jest też standard brytyjskich dżentelmenów, to jest po prostu straszne prostactwo. Tak na poziomie ludzkim, straszne prostactwo.

Czy to może mieć reperkusje na poziomie bezpieczeństwa międzynarodowego państwa polskiego?

Wychodzi na to, że pan Sikorski oszukuje Polaków od siedmiu lat, uprawiając politykę, którą sam uważa za błędną. A tego typu słowami czy zachowaniami naraża oczywiście polskie państwo na niebezpieczeństwo, bo w końcu nie wiadomo, jakie tak naprawdę są jego cele polityczne. Wychodzi na to, że ostatnie siedem lat było wikłaniem nas w coś, co on nazywa „robieniem laski Amerykanom”, czyli kompletnie bezwartościową polityką.

Czy ta wypowiedź polskiego ministra wypłynie do prasy światowej?

Niewątpliwie tak, o aferze już jest głośno. Choć polskie media głównego nurtu, które są tak wyczulone na każde pół zdania, kiedy o Polsce pisze się dobrze, teraz udają, że o aferze się nie pisze. A jednak ukazują się duże, półkolumnowe artykuły w najważniejszych zagranicznych tytułach.

A jak to się rozwinie, jak to wpłynie na nasze sojusze?

Jedynym wyjściem teraz naprawdę jest dymisja tego rządu, przejście do rządu technicznego i przygotowanie nowych wyborów. Bo teraz wszyscy wiedza już, że nad Wisłą naprawdę nie ma partnera do robienia poważnej polityki. I to w momencie, kiedy są rozdzielane najważniejsze funkcje w strukturach europejskich i w NATO, a u nas nie ma z kim rozmawiać. Wszyscy wiedzą, że rząd Tuska jest rządem schyłkowym, nikt mu już niczego nie będzie obiecywał, pozycja negocjacyjna Polski w najważniejszych międzynarodowych rozgrywkach jest skrajnie niekorzystna. Nie mamy żadnej karty do gry o ważna stanowiska.

Z przykrością należy to stwierdzić, ale jeszcze mniej zaskakujące jest to, jak panowie Rostowski i Sikorski mówią o Prawie i Sprawiedliwości i o tym, że chcieliby tę partię zaj…ć. Jak pan to odbiera?

Jeśli ktoś chciałby zdefiniować pojęcie języka nienawiści, z którym teraz wszyscy tak bardzo chcą walczyć, to po tych taśmach zrozumieją, kto jest jego źródłem. To skrajnie sfanatyzowana grupa rządząca Polską, która nienawidzi polskiej opozycji. To zachowanie antydemokratyczne. W Wielkiej Brytanii są kwestie, w których rząd współpracuje z opozycja, bo rozumie, że są one ważniejsze od jednostkowych interesów. W Polsce obóz władzy sieje tylko nienawiść.

Rozmawiał Marcin Wikło

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych