Nałęcz krytykuje akcję ABW: Patrzyłem na to coraz bardziej zdumiony. Ci ludzie w ogóle sobie nie zdawali sprawy co robią

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. TVP Info/wPolityce.pl
Fot. TVP Info/wPolityce.pl

Tysiące Polaków, jak się zgłaszają na policję z oskarżeniem o takie przestępstwo, to się nie mogą doprosić bardzo często, żeby łaskawie policja się tym w ogóle zainteresowała. Coś tutaj wyraźnie nie pasuje i ja się nie dziwię. Sam byłem wyraźnie rozmagnesowany przed telewizorem. Patrzyłem na to coraz bardziej zdumiony. Dosyć bacznie śledzę media, ale wydaje mi się, że to była pierwsza w naszym ćwierćwieczu akcja prokuratury podjęta przy kilkudziesięciu kamerach. Ci ludzie w ogóle sobie nie zdawali sprawy co robią, moim zdaniem

– stwierdził Tomasz Nałęcz, komentując na antenie TVP Info wtragnięcie ABW do redakcji Wprost po ujawnieniu afery podsłuchowej.

Nasza demokracja jest ufundowana na zaufaniu obywatela do państwa. Te sceny, które widzieliśmy wczoraj w telewizorze, one tego zaufania nie budowały

– dodał. Doradca prezydenta Komorowskiego nie był zachwycony interpretacjami prawników, którzy uznali wydarzenia we Wprost działaniem praworządnym.

Jestem pełen pokory wobec wiedzy prawników, ale jeśli to wszystko było normalne, to naprawdę, mnie się marzy inna Polska. Ja nie chcę już oglądać takich widowisk. Rozumiem, że jeśli wszystko było normalne, to zobaczymy takie relacje jutro, pojutrze (…) nie, moim zdaniem to było nienormalne

– stwierdził Nałęcz. Skrytykował też postawę prokuratora generalnego.

Podejrzewam, że skoro Andrzej Seremet twierdzi, że wszystko było w porządku, to pewnie tak. Ale dla normalnego człowieka to nie była norma. Najważniejsze jest, żeby takie sceny się już nie powtarzały. I żebyśmy mieli gwarancję rzeczywiście, że nikt nie przyjdzie i nie będzie czynił zamachu na tajemnicę dziennikarską

– dodał Nałęcz.

Jeśli się używa aż tylu prokuratorów, no niewspółmierna jest ta akcja do tego zarzutu. Wydaje mi się, że tutaj od początku obywatele mają prawo czuć jakieś drugie dno. Słyszą rozmowę dwóch ludzi z najwyższego piętra władzy, którzy mówią to co mówią i każdy, kto rozumie po polsku rozumie tą rozmowę. Tłumaczy im się, że to w ogóle co innego było niż słyszeli. Już wtedy moim zdaniem obywatele zmrużyli oczy, popatrzyli na to podejrzanie

– mówił doradca prezydenta.

Tomasz Nałęcz stwierdził, że po obejrzeniu w telewizji wystąpienia Donalda Tuska i wizyty Bartłomieja Sienkiewicza w jednym z programów publicystycznych, odniósł wrażenie, że „minister Sienkiewicz o niczym innym nie marzy, tylko żeby stać się już człowiekiem prywatnym i żeby przestać być taką tarczą strzelniczą”.

TVP Info/mall

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych