Po takich informacjach trudno o inny komentarz niż „tekturowe państwo” albo „państwo z dykty”. Jak informuje „Fakt”, Donald Tusk - dziś tak mocno marszczący brwi i grzmiący na autorów nagrań - wiedział, że on sam i jego ludzie mogą być podsłuchiwani!
Według doniesień dziennika Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego ostrzegła szefa rządu, że w jego ulubionej knajpie Lemongrass może dochodzić do podsłuchiwania. W restauracji Sowy ma pracować wielu pracowników z przeszłością właśnie w Lemongrass.
O ile sam Tusk zmniejszył częstotliwość odwiedzin, to jego ministrowie nie bardzo… Najprawdopodobniej premier nie ostrzegł swoich podwładnych.
Tusk stał się „bardziej podejrzliwy niż Kaczyński z Macierewiczem razem wzięci”. – Być może ostrzeżenie dotyczyło służb ze Wschodu, bo Donald stał się mocno antyputinowski – usłyszeliśmy w Platformie
— czytamy w „Fakcie”.
Państwo z dykty.
lw, „Fakt”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/201149-panstwo-z-dykty-tusk-byl-ostrzegany-przez-abw-przed-podsluchami-sprawe-zbagatelizowal