Sienkiewicz idzie w zaparte! „Problem nie polega na tym, że spotkaliśmy sie poza gmachami rządowymi. Problem polega na tym, że zostało popełnione przestępstwo i ktoś nas nagrał”

Minister spraw wewnętrznych nie tylko nie czuje się skompromitowany nagraniami, które ujawniły jego skandaliczną rozmowę z prezesem Narodowego Banku Polskiego, ale i nie widzi powodów do złożenia dymisji.

O moim odejściu bądź pozostaniu decyduje premier. Oczywiście, że mam do siebie żal. Żal przynajmniej o dwie rzeczy – o język który mógł być obraźliwy dla wielu osób i był na pewno niewłaściwy oraz żal, że w zakresie nadzoru nad służbami specjalnymi nie udało mi się wystarczająco szybko podjąć działań, dzięki którym nie udało mi się tej afery wykryć zanim ona się zaczęła. Bo istotą tej afery jest nielegalne nagrywanie polityków polskich przez lata

— przyznał Bartłomiej Sienkiewicz na antenie TVN24.

Monika Olejnik przytomnie zauważyła, że żal może mieć pensjonarka, nie szef MSW. Sienkiewicz zapytany o to, do kogo ma żal, odparł:

Do siebie, że niewystarczająco szybko przeprowadzałem zmiany, które zresztą trwają. Chcę dodać, że w parlamencie jest projekt reformy służb, który ma udoskonalić ich działanie. To już końcowy etap

— stwierdził. Nie widział też niczego niewłaściwego w tym, że rozmowy odbywały się restauracji.

Zawsze można zamykać się w swoich gabinetach, jednak mam wrażenie, że żyjemy w wolnym kraju, w którym każdy ma prawo się spotkać tam, gdzie chce i rozmawiać o czym chce, nawet minister konstytucyjny z prezesem Narodowego Banku. Problem nie polega na tym, że spotkaliśmy sie poza gmachami rządowymi. Problem polega na tym, że zostało popełnione przestępstwo i ktoś nas nagrał. To jest istota sprawy.

— szedł w zaparte Sienkiewicz. Na pytania o dotacje dla małych lotnisk dawane „pod stołem”, odparł:

Chodzi o to, że małe lotniska konkurują ze sobą. Ściągając przewoźników, obniżając opłaty

— tłumaczy Sienkiewicz, twierdząc że „pod stołem” to skrót myślowy w towarzyskiej rozmowie. Na zarzut, że taki skrót to określenie mafijne, odpowiada refrenem wytyczonym przez Donalda Tuska:

Mamy do czynienia z nagraniem, które jest przestępstwem, które do tego jest pocięte, i w którym dwie osoby w rozmowie towarzyskiej rozmawiają skrótami myślowymi. To miałem na myśli

— stwierdził. Podobny skrót myślowy miał zastosować w przypadku mówienia o Zbigniewie Jakubasie, właścicielu mennicy, gdy stwierdził: „może go trzeba bardziej okraść to wtedy zrozumie”.

Zawyżona cena za bicie monety może spowodować, że żadna z polskich spółek nie będzie bić w Polsce monety, ponieważ NBP zamówi to bicie monety poza granicami kraju, jeśli cena będzie za wysoka. I tak się stało. Jeśli ktoś jest monopolistą i podwyższa ceny, trzeba uciekać za granicę

— wyjaśniał Sienkiewicz. Bronił się przy tym, że mowa o „tłustych misiach” to mowa o przestępcach, którego służby będą teraz sprawniej ścigać.

Traktuje pani stenogramy „Wprost: jak tablice mojżeszowe. To jest nagranie, które nie zostało w całości przez redakcję opublikowane, redakcja zrobiła swoje opracowanie, więc nie przesądza to o prawdziwości.

— podtrzymywał Sienkiewicz swoją argumentację o skrótach myślowych.

W żadnym momencie swoich działań nie przekroczyłem prawa i działałem na rzecz państwa polskiego a nie na rzecz jego szkody. Rozmowa z prezesem Belką – towarzyska – też miała to na celu, nic więcej

— podkreślił. Część rozmowy dotyczącą Rostowskiego wyjaśnił swoją analityczną przeszłością. Chciał się rzekomo dowiedzieć co by było, gdyby.

Sienkiewicz nie widzi też powodów, by zdymisjonować szefa BOR-u, ponieważ ufa jemu i jego ludziom.

Jesteśmy w trakcie wyjaśniania tego, z czym mamy do czynienia po drugiej stronie. Wiem jedno. To nie jest sprawa głowy jednego ministra. To jest projekt rozłożony na lata, którego celem byli polscy politycy. I czy to było spowodowane przez jakieś siły wewnętrzne czy przez obce służby specjalne to rozpracowujemy

— wyjaśniał Sienkiewicz, twierdząc że to jego ostatnie zadanie które musi wykonać i nie ma teraz czasu na zmianę ministra.

Oficerowie którzy u mnie pracują (…) wiedza jedno: coś się dzieje niedobrego i mają obowiązek odnaleźć kogoś, kto nagrywał polskich polityków przez lata.

Zapytany o to czy uważa się za człowieka honoru, uciekł w odpowiedź:

Następne pytanie będzie o to czy się podam do dymisji?

Oczywiście, dobro państwa wymaga zdaniem szefa MSW pozostania na stanowisku. Jak to dobrze, że politycy PO czuwają. Bartłomiej Sienkiewicz zapewnia, że jak najszybciej odnajdzie sprawców przestępczych nagrań. OD razu obywatel czuje się bezpieczniej.

mall

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.