Jako oczywistą ofiarę „afery taśmowej” wskazuje się najczęściej Bartłomieja Sienkiewicza. Tylko że było dwóch partnerów tej rozmowy

fot. youtube.com
fot. youtube.com

Jako oczywistą ofiarę „afery taśmowej” wskazuje się najczęściej Bartłomieja Sienkiewicza. I słusznie.

Tylko że było dwóch partnerów tej rozmowy – Sienkiewicz i prezes NBP Marek Belka. Minister kusił, ale można powiedzieć że to dobre prawo polityka. Choć oczywiście byłoby to tłumaczenie cyniczne.

Ale tego rodzaju „usprawiedliwienia” nie da się sformułować wobec Belki. Były premier nie jest już formalnie politykiem. Jest prezesem Narodowego Banku Polskiego, prawnie zobowiązanym do dbania o niezależność powierzonej mu, superważnej instytucji. A niezależność oznacza w tym kontekście nie tylko to, żeby szef NBP nie czuł się podwładnym i nie zachowywał jak podwładny rządu czy kogokolwiek, nie odbierał od premiera instrukcji. Niezależność oznacza też rygorystycznie pojmowaną apartyjność. Oznacza, że powinien on podejmować decyzje, kierując się wyłącznie ustawowo zakreślonymi celami banku centralnego i swoją wiedzą ekonomiczną, a nie chęcią dopomożenia jakiejś partii lub zaszkodzenia innej.

Ze znanego nam fragmentu nagrania nie wynika, aby Belka w czasie spotkania z Sienkiewiczem okazał zależność od rządu. Nie przyjął potulnie instrukcji; był w pertraktacjach stroną równouprawnioną. Postawił swoje warunki (dymisja Rostowskiego, zmiany w ustawie o NBP), które zresztą strona rządowa zrealizowała.

Ale zarazem Belka zachował się w sposób wybitnie partyjniacki. Bo zgodził się na to, aby bank centralny wykonał jakieś dopomagające rządowi operacje (skądinąd wciąż nie wiemy dokładnie, na czym polegające), których w innym wypadku by nie zrealizował, po to żeby do władzy nie przyszła pewna konkretna partia polityczna. I w ten sposób, w mojej opinii, złamał zasadę niezależności NBP.

Można by tu oczywiście dodać jeszcze, że cała ta rozmowa obu gentelmanów potwierdza wizję rzeczywistości, w myśl której establishment III RP, powiązany najróżniejszymi więzami ale też rozrywany konkurencją o władzę, pieniądze i prestiż jednoczy się zawsze, gdy poczuje zagrożenie dla siebie jako całości. A takim zagrożeniem jest obecnie dla niego ugrupowanie Kaczyńskiego. I byłaby to diagnoza słuszna.

Ale z punktu widzenia państwa, rozumianego nawet wąsko, z punktu widzenia państwowców nie tylko z IV RP, ale i wywodzących się z innych formacji i szkół myślenia, najważniejsze jest chyba to, że prezes NBP zadziałał wbrew niezwykle ważnej dla państwa właśnie zasadzie apartyjności banku centralnego.

W ostatnich miesiącach życia śp. Sławomira Skrzypka miałem honor być jego współpracownikiem, niezręcznie jest mi więc pisać takie słowa pod adresem jego bezpośredniego następcy. Ale jeśli Marek Belka sam nie wyciągnie konsekwencji z tej sytuacji, jeśli nie złoży dymisji, to opozycja powinna podjąć próbę usunięcia go ze stanowiska w jedyny sposób, w jaki zgodnie z prawem (prezes NBP jest w okresie swej kadencji praktycznie nieusuwalny wbrew własnej woli) może to zrobić. Powinna mianowicie złożyć wniosek o postawienie go przed Trybunałem Stanu.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.