Powiało Bareją: Sherlock Tusk na tropie zbrodni w klubie PO, czyli „parówkowym skrytożercom mówimy – Nie!”

Fot. PAP/Paweł Supernak
Fot. PAP/Paweł Supernak

Kilka godzin trwały przesłuchania w gronie zarządu Platformy Obywatelskiej. W mediach relacjonowano je mniej więcej tak, jakby dotyczyły niebywałej zbrodni. O zgrozo, zdarzyła się ona w rodzinie, czyli w klubie parlamentarnym partii.

W bezpośredniej transmisji z miejsca akcji podawano, że detektyw Sherlock Tusk metodą dedukcji i przy pomocy szkła powiększającego próbował dojść, jak to się stało, że siedmiu członków rodziny bezpośrednio uczestniczyło w zbrodni, a szesnastu im pomagało. Sherlock Tusk, wspomagany przez dr Watson-Waltz, szczegółowo analizował, czy za wykryte patologie nie powinien odpowiadać Rafał Grupiński, ojciec rodziny, w której doszło do przestępstwa.

Wedle telewizyjnych relacji, Sherlock Tusk oraz dr Watson-Waltz ostatecznie dali się przekonać, żeby winnych zbrodni na razie nie dekapitować, choć ich przestępstwo było wyjątkowo odrażające. Pomogli wszak geniuszowi zła, Napoleonowi zbrodni Mariuszowi Moriarty’emu Kamińskiemu, co samo w sobie było straszne. Dlatego rozważano przeróżne propozycje kar, z użyciem takich narzędzi tortur jak hiszpańskie buty, widelec heretyka, kocia łapka, stół do rozciągania, zgniatacz głowy, kołyska Judasza czy żelazna dziewica. To, że na razie ich nie użyto nie znaczy, że nie przydadzą się w przyszłości – relacjonowali dziennikarze telewizji informacyjnych.

W rzeczywistości przebieg rodzinnego spotkania był zupełnie inny. I odbywał się wedle scenariusza filmu „Miś” Stanisława Barei, a konkretnie według scenariusza scen 58, 59 oraz 72. Po prostu pod koniec realizowania sceny 58 (w Kazimierzu nad Wisłą), z udziałem zasłużonej aktorki o międzynarodowej sławie Jolanty Kwaśniewskiej, doszło do przykrego incydentu. Kamera najeżdżała na kocioł, reżyser krzyczał do kamerzysty:

Uważaj! Panoramuj na kocioł… Masz? I najeżdżaj! Szerokim gestem, szerokim gestem! Więcej, więcej pary, idioto! I wyciągasz parówki! Parówki wyciągasz! Parówki!

I kucharz zanurzył nabierak w kotle, ale wyciągnął pusty, bo ktoś ukradł parówki.

Kradzież parówek wywołała wstrząs w ekipie, dlatego zwołano w tej sprawie specjalne zebranie z udziałem producenta Donalda Hochwandera Tuska.

Zniknięcie tych parówek spowodowało niemały zamęt

— stwierdził pierwszy mówca podczas zebrania.

Był to jednak zamęt grubymi nićmi szyty i wiemy, lep jakiej propagandy kryje się za tymi nićmi

— uzupełniła pierwsza mówczyni. A pracownik sekretariatu dodał:

Dlatego też te zniknięte parówki zewrą jeszcze bardziej nasze szeregi.

Na co kolejny mówca rzucił:

To wszystko każe nam powiedzieć mocno i stanowczo…

Tę myśl dokończył następny mówca:

parówkowym skrytożercom mówimy - Nie!

W ogólnej atmosferze uniesienia Brygada Młodzieżowa zobowiązała się „zaciągnąć wartę młodzieżową przy nowo zakupionych parówkach”.

W filmie „Miś” finał parówkowej afery był taki, że skradzione parówki, „prawdziwe, w baraniej kiszce, z cielęciny”, znalazły się w gabinecie producenta Jana Hochwandera. Co oznacza, że specjalne zebranie mające potępić „parówkowych skrytożerców” było jednym wielkim picem dla gawiedzi. Nie ma to bowiem jak dobrze wyreżyserowana ustawka, która zgrabnie przykrywa to, co nie powinno się wydostać. Lepiej bowiem poświęcić 2-3 kilogramy parówek niż zakłady mięsne, które je produkują.

Stanisław Janecki

———————————————————————————————————

Zapraszamy do lektury najnowszego numeru tygodnika „wSieci”!

Tygodnik dostępny jest w formatach EPUB, MOBI i PDF, które dopasowują się do urządzeń takich jak telefony, tablety i czytniki e-booków. Szczegóły na http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych