Właściwie na sejmitę PO Stefana Niesiołowskiego - trawestując wierszyk Juliana Tuwima o cenionym przez komunistów aparatczyku, tudzież pośle na Sejm i literackiej miernocie Jerzym Putramencie - „szkoda papiera i atramenta”. Jego niezrównoważone, obraźliwe wypowiedzi są powszechnie znane. Tym razem jednak aktywista ZChN, potem ugrupowania Suwerenność-Praca-Sprawiedliwość, później reprezentant AWS, a obecnie pierwszy szermierz Platformy przeszedł samego siebie: po niepomyślnym z jego punktu widzenia głosowaniu nad pozbawieniem immunitetu poselskiego byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego, biegał jak - za przeproszeniem - z pieprzem od studia do studia, lądując na koniec u Magdy Sakowskiej w programie Polsat News „To był dzień”, gdzie dał popis swej gburowatości.
Niesiołowski odniósł się zarówno do sprawy Kamińskiego, jak i wcześniejszej wypowiedzi posła PiS Joachima Brudzińskiego; stała się rzecz „haniebna dla Polski”, a pisowcy, których nazwisk Niesiołowski „brzydzi się brać do ust” - ta koszmarna banda, która chciałaby przemianować na nazwiska swych oszalałych działaczy parki, place i ulice polskich miast, i w każdym z nich poustawiać wielkie monumenty Lecha Kaczyńskiego, nie uniknie sprawiedliwości… Słowo „przestępca” przewijało się niemal w każdym zdaniu tego rozwścieczonego, a zdawałoby się szacownego, bo siedemdziesięcioletniego deputowanego.
W kwestii formalnej, ani jedno pytanie Sakowskiej i ani jedno zdanie Niesiołowskiego nie dotyczyło meritum sprawy - domniemanych machinacji finansowych byłego prezydenta RP i byłej pierwszej damy Aleksandra i Jolanty Kwaśniewskich, nie pierwszego notabene skandalu i nie pierwszej afery z całej gamy skandali i afer w naszym kraju z ostatnich lat.
Nie będę cytował tej nienawistnej tyrady Niesiołowskiego, „…szkoda papiera i atramenta”. Premier Donald Tusk też ponoć „się wściekł”. Nie na Niesiołowskiego, na wynik głosowania w sprawie byłego szefa CBA, rzecz jasna. Na to, że część posłów PO nie dochowała partyjnej dyscypliny i na „nielojalnych” koalicjantów z PSL. To również symptomatyczne, bo nic mi nie wiadomo, by poselskie ślubowanie dotyczyło partyjnej dyscypliny i koalicyjnej lojalności. Dla przypomnienia, przed uzyskaniem mandatu posłowie przysięgają:
Ślubuję uroczyście jako poseł na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej rzetelnie i sumiennie wykonywać obowiązki wobec Narodu, strzec suwerenności Ojczyzny i dobra obywateli, przestrzegać porządku prawnego Rzeczypospolitej Polskiej.
Jest coś zadziwiającego, ba, szokującego w funkcjonowaniu posła-profesora z katedry bezkręgowców i innych ludków z gminy Tuskolasu na naszej scenie politycznej W cywilizowanym kraju, w państwie prawa, za nazywanie kogoś „przestępcą” polityk byłby natychmiast pociągnięty przez sąd do odpowiedzialności. To po pierwsze. Po drugie, w cywilizowanym kraju cywilizowana partia nakazałaby nieokrzesańcowi milczeć, udzieliła nagany za ściąganie politycznego dyskursu do ścieku i, w razie braku reakcji, wykluczyła ze swych szeregów, we własnym, dobrze pojętym interesie.
Oczywiście można pokpiwać, że wykształcony cham Stefan Konstanty Myszkiewicz-Niesiołowski to taka egzotyczna mucha plujka, ale sprawa nie jest ani śmieszna, ani do zbagatelizowania. Niesiołowskich, którzy swym pieniactwem podrywają autorytet całej naszej klasie politycznej - jeśli tak w ogóle można ją określić - oraz przyczyniają się do pogłębiania podziałów i konfliktów społecznych jest bowiem wielu.
Oto właśnie wyrokiem Sądu Okręgowego w Lublinie, „Niesiołowski” Twojego Ruchu (wart Pac pałaca) Janusz Palikot musi przeprosić byłego premiera, szefa PiS
Jarosława Kaczyńskiego za nazywanie go psychopatą oraz porównywanie do Hitlera i Stalina. Palikot miotał tymi obelgami w 2010r.
Granice dopuszczalnej krytyki odnoszące się do polityków są szersze, niż co do zwykłych obywateli, ale istnieją
— zauważył sędzia Piotr Jakubiec i chwała mu za to, a w odniesieniu do inwektyw Palikota podsumował:
Postawiony publicznie zarzut musi być uznany za nieprawdziwy, zaś jego charakter nie pozwala na uznanie wypowiedzi za ocenną bądź dozwoloną w ramach debaty publicznej.
Po czterech latach od udzielenia wywiadu portalowi Onet.pl o Kaczyńskim - pisowskim wcieleniu Hitlera, Palikot doczekał się wyroku. Ile było de facto takich „ocennych wypowiedzi” Palikotów, Niesiołowskich ze świecznika naszej polityki, rzekomo niedopuszczalnych w debacie publicznej, którzy jak naćpani szermują sztucznymi członkami i świńskimi ryjami? Kto to zliczy… Ile społecznych szkód spowodowali parweniusze z polskiej sceny politycznej?
W ich destrukcyjnym dla państwa dziele mają, niestety, swój wielki wkład sprymitywiałe media, które ekscytują się takimi postaciami i zamiast ostracyzmu, zamiast ich bojkotowania, udostępniają im swoje łamy, mikrofony i ekrany. Pozostaje tylko płonna, biorąc pod uwagę niedawny sukces wyborczy Janusza Korwin-Mikkego i jego Kongresu Nowej Prawicy, nadzieja, że kiedyś nastąpi przebudzenie i rozliczenie przy urnach. Tylko, kiedy wreszcie…?
Piotr Cywiński
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/200293-piotr-cywinski-dla-wpolityce-ludki-z-tuskolasu-mozna-kpic-ze-wyksztalcony-cham-stefan-niesiolowski-to-egzotyczna-mucha-plujka-sprawa-nie-jest-jednak-smieszna