wPolityce.pl: Maria Sokołowska, 17-letnia uczennica gorzowskiego liceum, wywołała burzę, nazywając premiera Donalda Tuska zdrajcą. Wokół niej widać sporo emocji, równie dużo osób ją popiera i krytykuje, czy wręcz obraża. Skąd takie emocje?
Jan Pietrzak: Te emocje wynikają z tego, że Maria Sokołowska użyła słowa „zdrada”. A w towarzystwie nie wypada używać słowa „zdrada”. Przyjęło się, że w Polsce nie ma w ogóle tego słowa. Od 25 lat ono nie istnieje. Tymczasem ona użyła tego słowa. Ja od dawna namawiam, byśmy zaczęli używać słowa „zdrada”. I bardzo się cieszę, że znalazła się osoba, która tego słowa użyła. Trzeba nazywać rzeczy po imieniu.
Nazwanie Donalda Tuska zdrajcą nie było przesadą? Wielu ludziom się to nie spodobało…
Przykłady na to, że Donald Tusk jest zdrajcą Polski są oczywiste. Najważniejszym z nich jest to, co działo się w sprawie smoleńskiej. Tusk robi również różne kombinacje z Rosją i Niemcami, naszym kosztem. To również jest zdrada, choć może trochę zakamuflowana. Cieszę się, że świadomość tego dotarła do młodych ludzi i bardzo gratuluję pani Marii Sokołowskiej, że zdobyła się na bezceremonialne użycie tego słowa.
Rozumie Pan dlaczego szef rządu przejął się opinią 17-letniej dziewczyny aż tak mocno?
Ona obnażyła szefa rządu. A poza tym on sam zachował się jak idiota. Przyleciał do Gorzowa dwa dni po pierwszym spotkaniu z Marią Sokołowską, żeby swoim zwyczajem ją obłaskawić, pouśmiechać się, pouściskać i powiedzieć, że już wszystko jest w porządku, że to wszystko nieporozumienie. Tusk chciał pokazać, że się lubi i dobrze rozumie z młodzieżą itd. On rozmydla wszystko, to taki sympatyczny „misiek”, który się podlizuje. I tak samo chciał rozmydlić i tę sytuację.
Jednak mu się to nie udało.
Maria Sokołowska znów powiedziała bowiem swoje, wskazując, że od zdrajców kwiatów nie bierze. To zwaliło cały misternie przygotowany scenariusz, który opracowało zapewne duże gremium doradców i speców od PR-u. Ci ludzie pracują codziennie nad wizerunkiem premiera. Jednak ten numer się im nie udał, dzięki pani Marii. Ona obnażyła całą machinę propagandową Tuska, który działa jakby grał w serialu. Jemu piszą seriale. Jeden epizod w tym serialu się zawalił, więc w następnym odcinku chcieli poprawić jego image. Jednak się nie udało, zesrało się… I Tusek zrozpaczony, bo ktoś użył słowa „zdrada”.
Premier nie przywykł zdaje się do takich słów
Nam tymczasem trzeba głośno mówić zdrada. Najlepiej byłoby, gdyby wszyscy ludzie piszący o Tusku przed jego nazwiskiem pisali albo „oszust”, albo „zdrajca”. Jego faktyczne działania sprowadzają się do zdrady Polski i oszukiwania Polaków.
Rozmawiał Stanisław Żaryn
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/199817-jan-pietrzak-o-donaldzie-tusku-jego-faktyczne-dzialania-sprowadzaja-sie-do-zdrady-polski-i-oszukiwania-polakow