Pogromca „antykomora” strażnikiem wolności słowa. "Może pan prezydent już na tyle oderwał się od rzeczywistości, że nie widzi wszechobecnej cenzury III RP"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/R. Guz
Fot. PAP/R. Guz

Dzisiaj na Skwerze Wolnego Słowa przy ul. Mysiej w Warszawie prezydent Bronisław Komorowski odsłania Memoriał Wolnego Słowa. Zakłamanie i obłuda i III RP sięga zenitu.

Może pan prezydent już na tyle oderwał się od rzeczywistości, że nie widzi wszechobecnej cenzury III RP, która działa nie mniej skutecznie niż cenzura peerelowska. Do tego jest bardziej perfidna, bo zakamuflowana i napędzana strachem urzędników nawet nie najwyższego szczebla.

Sam pan prezydent albo jego najbliżsi współpracownicy, wysłali o szóstej rano po zęby uzbrojoną brygadę by przydybać studenta, który się ośmielił mieć stroną satyryczną w Internecie  i śmiechem uwłaczał godności najwyższego urzędu w państwie. Trzeba było postraszyć, żeby jemu podobni dwa razy się zastanowili, zanim zaczną kpić z takiego majestatu.

Ostatnio zapadły surowe wyroki na tych, którzy słownie protestowali przeciwko wynoszeniu na ołtarze stalinowskiego zbrodniarza Baumana i organizowaniu mu wykładów. To oczywiście nie jest żadne ograniczanie swobody wypowiedzi, tylko stanie na straży litery prawa.

Gdy jeden z internautów odniósł się nieprzychylnie w felietonie zamieszczonym na lokalnym portalu do wizyty rosyjskich motocyklistów w Pieniężnie, gdzie trwa spór o pomnik radzieckiego generała,  do jego domu przyszła policja i bez nakazu wypytywała o to i owo.

Dziennikarzy, którzy przybyli by relacjonować zgromadzenie pod pomnikiem, dokładnie fotografowano, a przy wyjeździe z miasta legitymowano. Tak że cenzury oczywiście nie ma. Wystarczą policja i ABW.

Nawet jeśli chodzi o lajkowanie w Internecie też jeden z członków Państwowej Komisji Wyborczej, próbował zdyscyplinować internautów. Bez żadnych podstaw prawnych, ot tak przyszło mu do głowy, że pogrozi z urzędu i musi wystarczyć.

Jeśli chodzi o panoszącą się tu bez ograniczeń wolność słowa, należy wspomnieć media, z których sączy się jedynie słuszny przekaz, okraszony przebrzydłą propagandą. Ale może pan prezydent nie zwrócił na taki drobiazg uwagi, aktywnie zajęty krzewieniem swobody i niezależności.

Szczególnie artyści, przede wszystkim kabaretowi selekcjonowani są niezwykle starannie. Jest taka grupa, do której mam zaszczyt należeć, która z oczywistych względów ma zakaz i to jest oczywiste i nie podlegające dyskusji. Z radiowej „Trójki” to nawet poprosiłem na piśmie, żeby mi dali, że się nie kwalifikuje na antenę. No to dali, a co.

Jak zszedłem (niby przypadkiem na swoje sprawy) to mam też sporo doświadczeń związanych z wolnością słowa. Za wykonanie piosenki „Platforma cię kocha” straciłem posadę Dyrektora Domu Kultury „Praga”. A do wielu znajomych dyrektorów DK nawet już nie dzwonię, żeby nie stawiać ich w kłopotliwej sytuacji i nie pytać czy mógłbym zagrać jakiś recital.

Jan Pietrzak i kabaret „Pod Egidą”, rzetelni pilnowacze wolności słowa, są  w Warszawie reglamentowani nie gorzej niż za komuny.

Notabene zapraszam  na występ kończący sezon 2013/2014, 12 czerwca o 19:00 do Cafe Mozaika, Warszawa  ul. Puławska 53, tel. 22 849 68 26.

Zapraszamy też pana prezydenta jakby chciał się przekonać na czym polega nieocenzurowany przekaz kabaretu, który wykonuje swoją powinność i drwi sobie z rządzących.

Na Memoriale Wolnego Słowa powinna być wykuta aktualna niestety cały czas maksyma.

„Wolność słowa u nas jest, tylko nie zawsze jest wolność po słowie.”

Mógłbym też uświetnić uroczystość odsłonięcia piosenką „Wolność słowa i krowa”, jakby co.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych