Piotr Skwieciński dla wPolityce.pl: Spłaćmy stare długi. Wystawmy pomniki Petlurze i Sawinkowowi

Józef Piłsudski i Symon Petlura wśród oficerów polskich i ukraińskich, Stanisławów, sierpień 1920 r.. Fot. Adam Szelagowski "Wiek XX', Warszawa 1937
Józef Piłsudski i Symon Petlura wśród oficerów polskich i ukraińskich, Stanisławów, sierpień 1920 r.. Fot. Adam Szelagowski "Wiek XX', Warszawa 1937

Domaganie się usunięcia pozostałych jeszcze w Polsce radzieckich pomników jest w oczywisty sposób słuszne. Kiedyś co prawda można było mieć wątpliwości co do tego, czy te sprawy są w ogóle aktualne. Można było wtedy myśleć „przecież od dawna nie jesteśmy w rosyjskiej niewoli; skoro te monumenty przetrwały do dziś, to niech już sobie stoją, bo przecież nie symbolizują niczego aktualnego, a wrosły w krajobraz i ludzie są do nich przywiązani, właśnie jako do elementu krajobrazu”. Ale w nowej sytuacji, w której nowa Rosja pokazała nie maskowane imperialistyczne oblicze (a ten imperializm jest pośrednio zwrócony również przeciw nam) taka argumentacja przestała mieć rację bytu.

Warszawscy „Czterej Śpiący”, sławetny generał Czerniachowski z Pieniężna i wszystkie podobne pomniki powinny więc zniknąć. Ale z obecnej sytuacji należy wyciągnąć dalej idące wnioski. Agresja Rosji na Ukrainę, owocujące zagrożeniem dla naszego kraju powinna zaowocować jeszcze innymi zmianami w przestrzeni symbolicznej. Tym razem zmianami o pozytywnym charakterze.

Mam dwie propozycje takich zmian.

Po pierwsze, ani w Warszawie, ani według mojej wiedzy w żadnym innym mieście Polski nie ma pomnika ani ulicy atamana Semena Petlury. A jest to postać, która jak żadna inna może symbolizować skierowany przeciw parciu ze Wschodu polsko-ukraiński sojusz. Przywódca, który zdecydował się kosztem wielkich ustępstw podpisać pokój i porozumienie z Rzeczpospolitą, by wspólnie wywalczyć niepodległość Ukrainy. Jego oddziały walczyły ramię w ramię z Wojskiem Polskim. Razem z Polakami zdobywały Kijów, potem broniły naszego kraju przed inwazją. Zasłużyły się szczególnie w udanej obronie Zamościa przed armią konną Budionnego, obronie mającej decydujące znaczenie w utrzymaniu stabilności centralnego odcinka frontu.

Po wojnie i zawarciu pokoju z Rosją radziecką Polacy rozbroili Ukraińców. Marszałek Piłsudski przeszedł przed frontem internowanych ukraińskich oficerów i powiedział:

Ja was przepraszam, panowie. Ja was bardzo przepraszam, nie tak miało być.

Ale współpraca II RP z Petlurą i petlurowcami w dyskretnej formie trwała nadal. Sam Ataman został zastrzelony w Paryżu przez, jak wiele wskazuje, inspirowanego przez służby radzieckie żydowskiego emigranta, który czynił go odpowiedzialnym za pogromy na Ukrainie (w rzeczywistości Petlura pogromów nie zarządzał, był socjaldemokratą; nie miał natomiast sił by im przeciwdziałać). Charakterystyczne, że stało się to bezpośrednio po przewrocie majowym i powtórnym objęciu władzy w Polsce przez Piłsudskiego. Na Kremlu obawiano się zapewne rewitalizacji polsko-ukraińskiego przymierza…

Ulica i pomnik Petlury w stolicy Polski – to byłby czytelny symbol polskiej polityki wspierania ukraińskiej niepodległości. A zarazem oddanie hołdu dawnemu sprzymierzeńcowi. Hołdu, który należał mu się już dawno.

Podobny hołd należy się od dawna innemu sprzymierzeńcowi Polski z początku lat 20 – Rosjaninowi Borysowi Sawinkowowi. Ten rewolucyjny socjalista przez długie lata walczył z caratem. A po rewolucji lutowej jako jeden z bardzo nielicznych zdał sobie sprawę z siły i grozy nadciągającego bolszewizmu. Gdyby rządzący wtedy Rosją Aleksander Kiereński posłuchał rad Sawinkowa (był on wiceministrem spraw wewnętrznych) do przewrotu październikowego albo w ogóle nie dopuszczono by, albo udałoby się go zdławić.

Potem Sawinkow nieprzerwanie walczył z bolszewikami – czy to w podziemiu na terenach zajętych przez komunistów, czy też przebywając po kontrrewolucyjnej stronie frontu. Nie było mu jednak po drodze z białymi generałami, nie rozumiejącymi ani konieczności stworzenia politycznego i społecznego zaplecza dla antykomunistycznych armii (czyli przede wszystkim przeprowadzenia reform socjalnych).

W porozumieniu z Piłsudskim tworzył rosyjskie jednostki walczące przy boku WP. Stanął na czele Rosyjskiego Komitetu Politycznego – jedynego antybolszewickiego ośrodka, uznającego nie tylko prawo Polski do niepodległości, ale też do Kresów Wschodnich. W niektórych momentach współpracował z Piłsudskim bardzo ściśle. Niejednokrotnie walczył z bronią w ręku.

W 1924 roku zwabiony przez radzieckie służby specjalne do Rosji. Aresztowany. Według oficjalnej wersji popełnił samobójstwo w więzieniu. Prawdopodobne jednak, że został zamordowany przez GPU, a samobójstwo upozorowano.

Upamiętnienie jesteśmy temu Rosjaninowi winni już dawno. A dziś, gdy putinowska propaganda usiłuje przedstawiać polski sprzeciw wobec agresji na Ukrainę jako wyraz ślepej nienawiści do wszystkiego co rosyjskie, nadanie którejś z warszawskich ulic jego imienia i wystawienie mu pomnika wprost narzuca się nie tylko jako spłacenie tego długu, ale też jako mądre posunięcie polityczne.

Pokazalibyśmy w ten sposób, że nie jesteśmy antyrosyjskimi szowinistami. Że dostrzegamy i potrafimy docenić Rosjan ceniących wolność, walczących o nią i nie zmierzających do budowy swojego imperium naszym kosztem. Że widzimy i potrafimy docenić pierwiastki wolnościowe, drzemiące w narodzie rosyjskim.

Te dwie propozycje przedstawiam pod rozwagę wszystkim. Ale zwłaszcza samorządowcom, a przede wszystkim – warszawskim.

Bo nowa sytuacja naprawdę domaga się nowej symboliki.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych