Incydent w lokalu wyborczym w Berlinie. Ktoś oddał głos za korespondenta TVP? PKW: „Takie rzeczy się zdarzają”

Fot. Wikipedia / Axel Mauruszat
Fot. Wikipedia / Axel Mauruszat

Marcin Antosiewicz, korespondent Telewizji Polskiej w Berlinie przyszedł w niedzielę do lokalu wyborczego, by zagłosować w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Jakież było jego zdziwienie, gdy okazało się, że… już głosował.

Rubryka, w której powinien złożyć podpis potwierdzający odebranie karty, była wypełniona.

Jak wytłumaczyć to zdarzenie? Według Państwowej Komisji Wyborczej, takie rzeczy… po prostu się zdarzają.

Dziennikarz pytany o tę sytuację, wyjaśniał na Twitterze:

We wspomnianym protokole - (znaleźć go można tutaj)[http://www.berlin.msz.gov.pl/resource/4133df3d-0281-4300-a7ec-eaba8a2f3fb0:JCR] - czytamy na stronie z uwagami:

Zamiast p. Antosiewicza pobranie karty do głosowania potwierdziła inna osoba, prawdopodobnie z wyższej rubryki. Błąd zauważono o 14:25. P. Antosiewiczowi wydano kartę do głosowania.

Pytanie, czy komisja w ten sposób nie złamała przepisów. Wszak według dokumentów Antosiewicz już głosował.

Dziwi też, że berlińska komisja pozwoliła sobie na taki błąd przy tak znikomej liczbie osób głosujących w ambasadzie.

A może wcale nie błąd? Kolejne relacje Antosiewicza są niezwykle zastanawiające.

znp

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.