Taki sobie eurorezultat: cynika Palikota wygryzł impertynent Korwin-Mikke, a walka o przyszłość Polski wciąż nie rozstrzygnięta

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/Paweł Supernak
fot. PAP/Paweł Supernak

Jeżeli wybory do europarlamentu brukselsko-strasburgskiego potraktować jako wstęp do bitwy o parlament przy Wiejskiej, to na plan pierwszy wybijają się trzy fakty.

Po pierwsze - koniec Palikota. B. producent „Żołądkowej Gorzkiej” okazał się sezonową atrakcją dla mentalnych spadkobierców Tymińskiego i Leppera. To ci wyborcy, którzy głosują na krzykaczy, prowokatorów i manipulatorów, a wydaje im się, że wybierają swoich obrońców.

Cynika Palikota, który jednego dnia może być dystyngowanym wydawcą ultrakatolickiego „Ozonu”, a drugiego - lewakiem, bluźniercą i chamem, wygryzł impertynent Janusz Korwin-Mikke. Jeden wart drugiego. Widocznie zawsze ktoś taki musi pożywić się na zagubieniu i frustracji znacznej części społeczeństwa.

Po drugie - remis na szczycie. Dwie największe partie PiS i PO - bez względu na mandat w jedną stronę lub w drugą - osiągnęły niemal identyczny wynik. Obie strony mogą mówić o sukcesie. Jarosław Kaczyński - bo dogonił rywala, który chełpił się, iż „nie ma z kim przegrać”. Donald Tusk - bo tym razem jeszcze nie przegrał.

Po trzecie - SLD i PSL ledwo, ledwo, ale zipią, a reszta… niech będzie milczeniem. Ryby i plankton głosu nie mają.

Jerzy Kubrak

————————————————————————————————————-

Wejdź na wSklepiku.pl i skorzystaj z wielkiej wyprzedaży książek!

Rabaty nawet do 90%!

TU JEST NASZ SKLEP!

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych