Relacje redaktora Jakuba Sobieniowskiego w faktach TVN godne propagandystów z czasów Stanu Wojennego.

To, że większość dziennikarzy (ponoć 80%) głównych mediów jest zwolennikami Platformy Obywatelskiej nie jest żadną nowością. Jedni starają się to ukrywać pod maską pozornej niezależności, inni śmielej wygłaszają proplatformerskie poglądy.

Ale gdyby odrzucić tych, którzy to robią, ponieważ wzięli kredyty, a także innych - idealistów, którzy popierają PO, jako bliską im ideowo formacje, zostanie zawsze kilku funkcjonariuszy gotowych wykonać dosłownie każde zadanie, byle nie dopuścić PiS-u do wygranej. Na ich czele stoi, dzierżąc w dłoniach mocno sztandar TVN – Jakub Sobieniowski.

Reporter ten swoją „pracą” dawno zasłużył sobie, by jego portret wisiał w hallu „dziennikarskich sław” obok byłych prezenterów Dziennika Telewizyjnego, ubranych w zielone mundury takich jak szeregowi: Andrzej Racławicki, Marek Tumanowicz, Witold Stefanowicz czy kapitan Karol Nowakowski.

Dziś proponowałem kilku znajomym zakład. Kto zrobi ostatni przed wyborami do Europarlamentu antypisowski materiał w Faktach TVN? Niestety z zakładu nic nie wyszło. Wszyscy obstawiali Jakuba Sobieniowskiego i nikomu, dosłownie nikomu, nie przeszło nawet przez myśl, żeby ten jakże ważki materiał mógł zrobić ktoś inny. Leitmotiv relacji propagandowej „gwiazdy”, na kilka godzin przed ciszą wyborczą, też łatwo było przewidzieć.

Na ile serio prezes Prawa i Sprawiedliwości obawia się, że wybory mogą zostać sfałszowane?

-– zapowiedział relację z nutą sensacji w głosie prezenter Piotr Marciniak.

Nie udało się zadać pytań, choć zostaliśmy zaproszeni na konferencje prasową. Nie udało się zadać pytań tych najważniejszych

–-odpowiadał bliski załamania Sobieniowski. A jakież to ważne pytanie miał w zanadrzu tropiący od lat każdą wpadkę Prezesa reporter?

Na przykład obaw PiS-u o sfałszowanie wyborów

-– wyjaśnił. W sumie dobrze, że wyjaśnił, bo przecież nikt by się domyślił. Skoro nie można było zadać pytania posiłkowano się materiałem z wystąpienia Antoniego Macierewicza. Nagrano go oczywiście „pod stołem”, albowiem nikt TVN-u z kamerą na owo spotkanie nie chciał wpuścić.

Szkoda, że niezawodny Jakub Sobieniowski nie zapytał ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza, dlaczego do tej pory nie udzielił odpowiedzi na pytanie posła PiS Maksa Kraczkowskiego „czy ktoś w ogóle badał bezpieczeństwo tych serwerów, czy został przeprowadzony jakiś audyt w tej sprawie”.

Ale lepiej próbować ośmieszyć, bo za to przecież bierze pieniądze. Choć ochrona prezesa odpędzała szalejącego Sobieniowskiego, jak natrętną muchę, to ten niestrudzenie nadawał do mikrofonu:

Czy to nie koniec przemysłu pogardy skoro badania wykazują, że to pańska partia najbardziej obrażała przeciwników w kampanii?.

Z panem na czele

-– odpowiedział mu ktoś z tłumu.

Aj, aj, aj! Nie dobrze. To może z tej strony

To jest meta kampanii, dlaczego nie ma konferencji?

-– molestował ochroniarzy Sobieniowski, bo nikt inny już nie chciał z nim rozmawiać.

Nie trzeba kłamać

-– znów padła z tłumu odpowiedź. Pędzony reporter w końcu odpuscił. Oficjalnie zakończył relację przedwyborczą tymi słowami :

Chociaż oficjalnie PiS martwi się o stan demokracji zwłaszcza wolności słowa w Polsce.

Mocno powiedziane towarzyszu Sobieniowski. Tak trzymajcie!

Andrzej Potocki

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych