Marek Jurek ma szanse na mandat w Warszawie. To ciekawa wiadomość i ciekawa kandydatura

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Youtube.pl
Fot. Youtube.pl

Centrum Analityczne Polityka Insight ( o zabarwieniu liberalno-lewicowym, szefem jest dziennikarz „Polityki” Wawrzyniec Smoczyński), jak również prawicowy analityk sondaży Marcin Palade przewidują, że w Warszawie PiS-owi przypadną w wyborach europejskich dwa mandaty.

Palade zdecydowanie, a Polityka Insight bardziej wstrzemięźliwie, uznają, że poza prof. Zdzisławem Krasnodębskim beneficjentem tego wyniku będzie Marek Jurek kandydujący z piątego miejsca. Przypomnijmy, że jest on liderem małej partii Prawica Rzeczpospolitej, ale jej przedstawiciele kandydują z list PiS w niektórych okręgach właśnie z piątego miejsca. Sam Jurek odszedł z PiS w roku 2007, ale ostatnio nawiązał z tą partią współpracę.

Chciałbym tylko zwrócić uwagę, że to niezwykle ciekawa kandydatura. Naturalnie partia Kaczyńskiego ma w sprawach ideowo—politycznych w całości zabarwienie zdecydowanie konserwatywne. Ale akurat Jurek i jego środowisko są szczególnie zainteresowani tematyką cywilizacyjną. Mówiąc wprost: w ich ustach hasło obrony chrześcijańskiego charakteru Europy to coś więcej niż okazjonalna formułka.

Sam Marek Jurek pokazał wiele razy, choćby zasiadając w latach 1995-2000 Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji, że potrafi upominać się o wartości w skrajnie nieprzychylnym otoczeniu.

Ludzi zainteresowanych tematyką cywilizacyjną polska prawica potrzebuje w europarlamencie jak kania dżdżu. Marek Jurek to zarazem erudyta, człowiek znający języki, prawdziwy Europejczyk. Dlatego będę z zainteresowaniem obserwował, czy prognozy Paladego i Polityki Insight się sprawdzą.

Jest też per saldo zaprzeczeniem tezy o permanentnej kłótliwości prawicy -– on akurat wrócił do większego obozu politycznego, choć zapewne dla obu stron nie było to łatwe. Przyznajmy wreszcie i to, że jako chwilowy dysydent zachowywał się bez zarzutu. Inaczej niż wielu innych polityków nie uczestniczył w medialnych szopkach wymierzonych w Kaczyńskich. Bo to człowiek idei a nie małej intrygi.

Pamiętajmy o jednym: te wybory mają wiele różnych wymiarów. To jest wbrew pozorom spór o kształt polityki europejskiej, o kształt samej Unii, o miejsce Polski w Unii -– nawet jeśli politycy mówią przez trzy czwarte czasu o czymś innym.

Ale to jest też wielkie światopoglądowe starcie. Jeśli parlament europejski uznaje większością głosów aborcję za prawo człowieka (patrz tzw. raport Lunacek), to nawet jeśli nie jest to prawo narzucane nam bezpośrednio, ma to ogromny wpływ na nasze życie, a będzie miało jeszcze większy.

Dlatego patrzmy, kto jakie w Polsce ma w tej sprawie stanowisko. Można rekomendować po tym kątem w ciemno wielu kandydatów PiS: przykładowo w Małopolsce Ryszarda Legutkę i Andrzeja Dudę,  w Wielkopolsce Ryszarda Czarneckiego, na Śląsku Bolesława Piechę, na Dolnym Śląsku Kazimierza Ujazdowskiego, Mam akurat pewność, że oni w wojnie cywilizacyjnej nie zawiodą, a umieją wyrażać bliskie mi poglądy w sensowny sposób, nie w stylu prawicy, którą nazywam „egzotyczną” .

Ludziom o nastawieniu eurorealistycznym i konserwatywnym, ale wyraziście wolnorynkowym można z kolei rekomendować partię Jarosława Gowina, człowieka w tych kwestiach przyzwoitego i względnie konsekwentnego, zresztą znienawidzonego przez liberalno—lewicowy mainstream. Kwestią otwartą pozostają tylko szanse tego ugrupowania przytłoczonego w finale Korwinową ekscytacją. Ale może taka ekscytacja jest zjawiskiem przemijającym.

Skądinąd te kryteria mają znaczenie nawet na listach partii mainstreamowych -–- myślę tu o PO, która moją partią nie jest i nie będzie. Jest różnica, ujawniana także w głosowaniach między takimi dotychczasowymi europosłami  jak Jacek Saryusz—Wolski czy Bogusław Sonik, a -– przykładowo — Danutą Huebner czy Dariuszem Rosatim. Tyle że te ostatnia opcja zdecydowanie tam już dominuje.

Dlatego powtarzam: mamy do czynienia ze światopoglądową bitwą. Patrzmy jak ci ludzie głosowali i będą głosować. Ale szukajmy też takich, którzy zajmą się tą tematyką nie tylko „od święta” przy okazji ostatecznego podejmowania decyzji. Którzy będą w stanie przeciwstawić ideologicznemu językowi (czy raczej bełkotowi) dominującemu w Europie własny język, przekonania i własną determinację.

Mnie akurat z Markiem Jurkiem wiele dzieliło i dzieli. Nie zawsze mówiliśmy to samo. Ale mam poczucie wagi cywilizacyjnego starcia. I mam pewność, że on tej swojej językowej i pojęciowej autonomii będzie czynnie bronił, nie tylko używając odpowiednich przycisków do głosowania.

Piotr Zaremba

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych