Moje pytanie do zwolenników Janusza Korwin-Mikkego: Czy wy naprawdę niczego nie zauważacie?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Facebook
Facebook

Wahałem się, czy stawiać tę kwestię, bo zwyczaj odsyłania przeciwników politycznych do psychiatry ma długą tradycję. Szczególnie celuje w tym lewica liberalna. Świetnie przedstawił to w jednym ze swoich filmów Woody Allen. Jedyny w rodzinie nowojorskich liberałów republikański konserwatysta okazuje się mieć guza mózgu. Tylko tak pozostali domownicy mogą sobie wytłumaczyć jego przekonania.

W Polsce psychiatryzację prawicy pamiętam z wielu momentów, choćby z roku 1992, kiedy brzydkie sugestie służyły walce z rządem Olszewskiego. Popełniał błędy, ale był pierwszym, który zabrał się serio za spuściznę komunizmu. To wystarczyło, aby wysyłać mecenasa Olszewskiego czy Antoniego Macierewicza do lekarza.

Ale na miły Bóg, problem niezrównoważonych osób obecnych w życiu publicznym istnieje na całym świecie. We Francji jeden z prezydentów w okresie międzywojennym Paul Deschanel zaczął budzić niepokój, kiedy zaproponował dyplomatom podczas spaceru w ogrodach swojej rezydencji wspólne wykąpanie się w stawie. Kilka tygodni później w tajemniczych okolicznościach wypadł z pociągu. Szybko skłoniono go do rezygnacji. Bo coraz dziwniej się zachowywał.

O Januszu Korwin-Mikkem napisano po wielekroć jako o dziwaku, a Stefan Kisielewski nazywał go wariatem w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Chodziło o radykalizm poglądów i ekscentryczność ich manifestowania – i jedno i drugie miało być ożywcze.

Jednak czas biegnie. Prezydent Deschanel też ujawniał swoje dziwne skłonności stopniowo.

W latach 80. jako student dorabiałem pracując jako sanitariusz w szpitalu psychiatrycznym. To mi dało doświadczenie w wyczuwaniu niezdrowej aury wokół rozmaitych postaci. I powiem szczerze: moje współczesne niewesołe obserwacje dotyczą co najmniej kilku postaci występujących publicznie. Ale pozostałe osoby nie liderują partii, wokół której koncentruje się uwaga opinii publicznej.

Zwracam się do zwolenników Kongresu Nowej Prawicy, którzy mają setki powodów aby tak lokować swojej sympatie: choćby dlatego, że i PiS i PO daleko dziś od wyrazistej sympatii do wolnego rynku. Rozumiem was. Ale czy wy naprawdę jesteście ślepi?

Nie słyszycie tych dziwnych chichotów? Nie zauważacie tych jego przerysowanych uśmieszków, kiedy z wyraźną przyjemnością snuje swoje wywody o gwałcie? Kiedy delektuje się tym, że mógł się zabawić kosztem cudzego cierpienia.

Naturalnie pytanie, czy to tylko skrzywienia charakterologiczne czy problem medyczny pozostawiam fachowcom. Ale w tym przypadku jak w mało którym powinno się tych fachowców przynajmniej spytać.

Jeśli nawet powiedzieliby, że to tylko zbiór wyjątkowo drastycznych dziwactw, pozostaje inne pytanie. Czy wiarygodnym liderem politycznym jest ktoś, kto sprawia wrażenie człowieka zabawiającego się wyrywaniem skrzydełek muszkom? Człowiek o stylu bycia starego złośliwego dziecka.

Nie chodzi już o to, że on ma takie czy inne poglądy polityczne. Mogę się z nimi zgadzać lub nie. Ale czy przedstawianiu poglądów na temat roli niepełnosprawnych w życiu społecznym powinny towarzyszyć szyderstwa z tej grupy i zresztą obsesyjne powracanie do tego tematu?

Czy wywód na temat istoty zjawiska gwałtu nie był wygłoszony przez tego polityka w stylu prymitywnego sztubaka, któremu sperma zalewa oczy. Co jednak powiedzieć, jeśli taki sztubak przemawia ustami siwawego pana w muszce? Przecież to fenomen na światową skalę.

Znam stopień umysłowego zdyscyplinowania żelaznych sympatyków pana Janusza. Oni zniosą wszystko. Zniosą kolejny nonsensowny wywód na temat niskich podatków w Generalnej Gubernii, nota bene totalnie ograbianej przez Niemców. I zniosą nawet ten jego gardłowy chichocik. Choć gdyby tak się zaczął zachowywać ich własny wujek, poradziliby mu natychmiast wizytę u specjalisty, i może nawet dali odpowiedni telefon.

Ale ci, którzy lgną do Kongresu Nowej Prawicy od niedawna? Bo szukają w niej ducha sprzeciwu wobec establishmentu. Widzieliście choćby brytyjskiego eurosceptyka Nigela Farage’a. Nie zgadzam się z nim w wielu sprawach, ale on jest normalny. On też się sprzeciwia establishmentowi, a przecież nie dedykuje swoim wyborcom mądrości o naturze gwałtu, ani nie ulega falom nastrojów cechujących typowego cyklofrenika.

Przykro mi, sami przyjrzyjcie się i porównajcie.

Piotr Zaremba

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych