Spór, którego nie widać, czyli jaka jest rzeczywista stawka wyborów europejskich? W tygodniku "wSieci" przebieg kampanii komentuje Jan Rokita

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/EPA
fot. PAP/EPA

O co tak naprawdę toczy się spór w kampanii do Parlamentu Europejskiego? - Z perspektywy polskiej kampanii wyborczej w ogóle go nie widać” - pisze Jan Rokita w najnowszym numerze Tygodnika „wSieci”.

Śledząc przebieg kampanii w Polsce można odnieść wrażenie, że wyborcza batalia nie toczy się o nic istotnego. A w każdym razie nie o sprawy, które politycy najchętniej akcentują na konferencjach i spotkaniach wyborczych.

Jednak, jak pisze Rokita, kampanii tej towarzyszy w istocie wielki unijny spór. Ważny również dla polskich interesów. Tyle tylko, że z perspektywy polskiej kampanii wyborczej w ogóle go nie widać.

Tymczasem, jak zauważa publicysta, liderzy ubiegających się o brukselskie mandaty ugrupowań - koncentrują się na sprawach niekoniecznie związanych z polityką Unii Europejskiej. I nie zagraniczne przyświecają im cele:

Każdy z liderów partyjnych ma w tych wyborach jakąś istotną dla siebie sprawę. Kaczyńskiego ratuje w maju tylko wyraźne zwycięstwo nad PO, gdyż jedynie ono otwiera przed nim realną perspektywę wzięcia władzy w roku 2015. Dla szefa SLD te wybory to wielki sprawdzian tego, czy w ciągu następnego roku będzie traktowany przez Tuska serio jako przyszły partner do współrządzenia krajem, czy też stoczy się ostatecznie do przykrej roli emeryta nerwowo szamoczącego się z upływem czasu. Dla chwiejnego lidera PSL to kampania wyborcza ostatniej szansy; jeśli Piechociński przegra, wkrótce zostanie pozbawiony partyjnego przywództwa. Zaś dla Gowina wejście do brukselskiego parlamentu to jedyny i konieczny dowód na to, że jego konflikt z Tuskiem miał nie tylko moralny, lecz i pragmatyczny sens.

— pisze Rokita.

Ale,  jak dodaje:

całkowitą nieprawdą byłoby przekonanie, iż w skali całej Europy w tych wyborach nie chodzi o nic więcej, jak o pozycjonowanie się poszczególnych partii przed prawdziwą walką o władzę, jaką toczą one wewnątrz swoich krajów.

W rzeczywistości bowiem „w wielu europejskich krajach ostra, a czasami brutalna kampania toczy się wokół kluczowych (także dla Polski) kwestii, na które rezultat majowych wyborów będzie mieć jeśli nawet nie decydujący, to w każdym razie niemały wpływ.”

W Wielkiej Brytanii, we Francji, w Belgii, Holandii, we Włoszech albo na Węgrzech o prawo posiadania swej europejskiej reprezentacji walczą ugrupowania domagające się z jednej strony zniesienia waluty euro i powrotu do pełnej kontroli narodowych granic, z drugiej zaś – trwałego związania się przez Europę z Rosją Putina i umożliwienia mu zduszenia narodowej rewolucji, która przejęła rządy w Kijowie

— zauważa Rokita. I dodaje:

Jest całkiem jasne, że taki kierunek politycznej ewolucji Unii jest długofalowo zabójczy dla polskich interesów. Tyle tylko, że tego wielkiego europejskiego sporu z perspektywy polskiej kampanii wyborczej w zasadzie nie widać. Cały artykuł przeczytasz w najnowszym wydaniu Tygodnika „wSieci”.

ansa/ wSieci

CZYTAJ TAKŻE:

Tusk usłużnym pomocnikiem Niemiec. Bezinteresownie? Tygodnik „wSieci” ujawnia, jak niemiecka kasa płynie do ludzi premiera

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych