Alfabet Szczerego Przywódcy: K jak Kaczyński, Kamiński, Kidawa-Błońska, Klich, Kluzik-Rostkowska, Kolenda-Zaleska

Fot. PAP/Darek Delmanowicz
Fot. PAP/Darek Delmanowicz

Znany bloger Seaman przedstawia kolejny odcinek Alfabetu Szczerego Przywódcy. Tym razem hasła rozpoczynające się na literę K.

Kaczyński Jarosław

Piekło, szatani, opętani, abrakadabra, makabra, febra, malaria, rak, dżuma, cholera, kataklizm, tsunami, trzęsienie ziemi, pożoga, głód, ogień, wojna, pomór, rozpacz czarna, płacz i zgrzytanie zębów, siedem plag egipskich, apokalipsa, armagedon, dzień sądny…noc wampirów, eksterminacja…konspiracja, olaboga moja głowa!…koszmar w biały dzień, a w nocy podwójny, gehenna, martyrologia…genderologia, zatracenie, wyniszczenie…co to za mgła, Paweł?… pandemonium…pendolino…widziadło, zwierciadło, skąpiradło…uff…cedzidło… krwawa łaźnia, hekatomba… tralabomba…nie! nie! to nie ja!…zabierzcie go ode mnie!…Paweł, gdzie jesteś?!…jak tu białooo….

Kamiński Michał

Okropnie się rozchorowałem ostatnio i miałem przerwę zarówno w pisaniu alfabetu, jak i w pracy koncepcyjnej. Lekarze mówią, że to z powodu mojego pracoholizmu. Ale za to teraz ze zdwojoną energią rzucam się w wir codziennego kieratu. Ten Kamiński kiedyś na mnie okropnie ujadał, wyzywał od jakichś antymidasów. Co to w ogóle oznacza? Antysemita albo antyfaszysta ewentualnie, to rozumiem, ale antymidas?!W ogóle rzucał na mnie takie epitety, aż nie wypada przytaczać. Wszyscy na mnie skoczyli, że Platforma nie powinna sięgać po ortodoksyjnych pisowców, choćby i nawróconych na jedynie słuszne poglądy. Jednak on przeszedł długą drogę reedukacji – od pisowskiej mowy nienawiści do polityki miłości. No, co tu dużo mówić, to jest po prostu biblijna analogia. Paweł jest co prawda trochę sceptyczny i mówi, że skoro on taki biblijny, to po owocach go poznamy. Ale że ja mam serce jak szynka (tak mi wybujało od uprawiania polityki miłości), to mu odpuściłem wszystkie podłe insynuacje wobec mojej osoby. A co idzie za tak wielkim sercem jak moje? Otóż przede wszystkim za tym sercem idzie serdeczność, z jaką będzie traktowany każdy, kto się przyłączy do naszej obywatelskiej demokracji sterowanej. Zatem i taki Kamiński mieści się w tej idei, chociaż muszę przyznać, że nie każdy Kamiński. No, ale ostatecznie Michała postanowiłem go wciągnąć na listę, niech się lubliniacy z nim teraz pomęczą.

Kamiński Mariusz

Żmija, padalec, zaskroniec, jaszczurka, kijanka, glizda, pisowski agent, wtyczka, dwulicowiec o stu twarzach, potrójny agent, podsłuchiwacz…Paweł, co tu tak szumi?…o, moja biedna głowa!…gdzie są te proszki?!…no, już dobrze, dobrze…Paweł mi właśnie zagląda przez ramię i przypomina, żebym się nie nakręcał pisowcami, bo mogę mieć nawrót choroby. Muszę się jednak oszczędzać na sprawy wagi państwowej.

Kastracja pedofilów

Patrz hasło: jesienna ofensywa legislacyjna

Kidawa-Błońska Małgorzata

Czuję do niej słabość, bo również nie mam głowy do liczb. Dlatego nawet niespecjalnie się zdziwiłem, jak ona powiedziała o pieniądzach z OFE, że to są jakieś kwoty na pewno wynikające z takich różnych działań. W gruncie rzeczy bowiem to jest właściwie mój język, który tak bezbłędnie trafia do naszego elektoratu. Tak się mówi do młodych z wielkich miast, którzy już ledwie zipią w pogoni za licencjatem z europeistyki, genderystyki czy innych dziedzin postpolityki. Ona po prostu trafiła w sedno narracji obywatelskiej demokracji sterowanej. Co prawda pisowcy zawyli chórem z uciechy, a Paweł to się nawet wściekł na Gośkę, ale go z mety zablokowałem. Bo z tymi OFE to tak naprawdę nikt nie rozumie o co chodzi, za wyjątkiem naszego Wincentego, ale on tylko ręką macha, gdy go prosimy o jakieś bliższe wyjaśnienia. OFE nie jest na wasze głowy, chłopaki – uspokaja nas zawsze – zajmijcie się lepiej słupkami sondażowymi, bo znowu więdną. W sumie więc Gośka nie odbiega od normy w naszej obywatelskiej partii, gdzie obowiązują ścisłe specjalizacje - jej przypadła rola przeuroczej, ciepłej blondynki. Wincenty się głowi nad liczbami, ja z Pawłem uzbrajamy potem cyfry w argumenty, a Gośka z czarującym wdziękiem nawija telewidzom ten makaron na uszy.

Klich Edmund

Nasz deputowany do komisji MAK. Ach, sorry, Paweł mi podpowiada, że nie deputowany, lecz akredytowany przy komisji MAK. W sumie na jedno wychodzi. Ale mi ten Klich złej krwi napsuł, jak rzadko kto. Chyba tylko Lasek więcej, ale o Lasku będzie mowa w osobnym haśle. Problem z tym wszystkimi deputowanymi jest natury ogólnej, a mianowicie taki, że mało jest takich ludzi, których nie trzeba bez przerwy pilnować; którzy sami z siebie wiedzą co robić i nie przylatują co chwila po instrukcje.

Kluzik-Rostkowska Joanna

Na początek dygresja socjologiczna: proszę zwrócić uwagę, jak do naszej partii i rządu lgną kobiety na „K”, a już szczególnie z dwuczłonowym nazwiskiem. Jakieś fatum? Paweł twierdzi, że coś trzeba z tym zrobić – rządząca partia nie może zostać zdominowana przez kobiety na tę samą literę, w dodatku na „K”. Pomyślimy o tym na następnej radzie gabinetowej. Aśka jest właśnie z owej serii. Jak odeszła z tej Polski Jest Najważniejszej, to była troszkę zdołowana, więc powiedziałem do niej wtedy: Aśka, ty patrz w przód! Nieważne, ile masz partii za sobą, liczy się wyłącznie ta jedna, co przed tobą. No i poszła za moją radą jak w dym, nawet musiałem ją mitygować. Ale najbardziej się namęczyłem, żeby zrezygnowała z tego czerwonego kubraczka. Upierała się, że dzięki niemu jest rozpoznawalna wśród anonimowego tłumu. Wtedy przyznam szczerze, nie wytrzymałem nerwowo: Aśka! – mówię do niej – Co ty bredzisz, jaki tłum?! Tłum to miałaś u Kaczyńskiego, u nas masz do czynienia z elitą liberalno-kulturalną! My tworzymy wolnym ludziom czas, żeby im się w głowach nie poprzewracało, a ty mi tu zakładasz jakąś czerwoną kacabaję i myślisz, że komuś zaimponujesz?! Tak jej nagadałem, że oczy dostała, jak nie przymierzając dwie tarcze antykorupcyjne. Potem już poszło dość gładko, chociaż początkowo się spłoszyła, kiedy ją poinformowałem, że damy ją na edukację. Poradziłem jej więc, żeby zaczęła od elementarza. No i proszę, posłuchała - już mamy darmowy elementarz za marne 75 milionów złotych! Po Hall i Szumilas, Aśka będzie żywym uosobieniem trzeciej fali nowoczesności, którą niegdyś przepowiedziałem, że nadejdzie. No i macie, sprawdziło się, co do jednego miejsca po przecinku. Kłopot tylko, że w tych swoich wdziankach Aśka prezentuje się, jak nie przymierzając lektorka wieczorowych kursów marksizmu i leninizmu. Te klimaty. No, ale cóż począć, nikt nie jest doskonały. Nic więcej nie powiem, bo mi się jeszcze spłoszy i porzuci resort.

Kolarska-Bobińska Lena

Ja jej właściwie nie znam, tyle co się witamy na rządzie, bo szkolnictwa wyższego i nauki generalnie nie cierpię. Za dużo tych profesorów się tam przewija, a mądrzą się jeden przez drugiego, aż mdli człowieka. Paweł mówi, że niedługo przyjdzie się od nich kijem opędzać. Jak usłyszałem jej nazwisko, to już się zagotowałem, bo znowu podwójne. A już imię to mnie dobiło, bo akurat zaczęło się ściskać na tej Ukrainie, Putin zaczął nam robić pod wiatr, więc mówię do Pawła: kogo oni nam tu przysyłają? Co jedna to na „K”, a ta na dodatek jeszcze Lena. Wyborcy zaraz zaczną mieć głupie skojarzenia z i problem z sondażami gotowy. No ludzie, to już nie ma normalnych kobiet, tylko na tę literę?!!! Ale co było zrobić, Baśka Kudrycka (też na „K”!) zapragnęła sprawdzić się w Europie i na gwałt trzeba było szukać zmienniczki z profesorskim tytułem, bo innej ci jajogłowi nie ścierpią w resorcie nauki.

Konsolidacja finansów publicznych

Patrz hasło: jesienna ofensywa legislacyjna

Kolenda-Zaleska Katarzyna

Kolejna na literę „K”. Dzisiaj mamy z niej prawdziwą pociechę, bo zachowuje się, jak nie przymierzając szwajcarski chronometr Sławka – tyka dokładnie i zgodnie z instrukcją producenta, a przede wszystkim nie zadaje głupich pytań. A kiedyś nam strasznie podpadła, bo z głupia frant i dość bezczelnie mnie zaczepiła, dlaczego jakieś ustawy, które zapowiadałem, że trafią do Sejmu przed Wigilią, jeszcze tam nie trafiły? Myślałem, że mnie z kolei szlag trafi po tym pytaniu, bo skąd niby ona może wiedzieć, kiedy w mojej rodzinie obchodzi się Wigilię? Tym bardziej, że przecież pracuje w Tej Naszej Telewizji i powinna znać zasady, że pewnych pytań się nie zadaje się na konferencji prasowej. Na szczęście Paweł mnie kopnął pod stołem i nie powiedziałem tego na głos. Za to odesłałem ją do rzecznika na kurs internetowy, żeby się przeszkoliła w zdobywaniu informacji na temat jesiennej ofensywy legislacyjnej. No i Paweł ją tak przećwiczył, że dzisiaj jest stawiana za wzór całemu głównemu strumieniowi medialnemu. Cud historii, można powiedzieć.

Kroki ciche w reformach

Patrz hasło: jesienna ofensywa legislacyjna

Seaman

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.