Czy Radosława Sikorskiego chroni funkcjonariusz BOR, którego niejasne kontakty mogą zagrażać bezpieczeństwu ministra?

fot. J. Michalski/wPolityce.pl
fot. J. Michalski/wPolityce.pl

Kontakty jednego z oficerów ochrony Radosława Sikorskiego budzą wątpliwości i mogą zagrażać bezpieczeństwu ministra

— alarmuje tygodnik „Wprost”. I choć zdaniem ekspertów taki funkcjonariusz powinien zostać usunięty ze służby, nadal znajduje się on w otoczeniu szefa polskiej dyplomacji.

Rzecz dotyczy długoletniego oficera Biura Ochrony Rządu Wojciecha B. o pseudonimie „Biszkopt”. Otóż B. miał być jednym z dwóch funkcjonariuszy BOR, którzy w styczniu 2012 r. towarzyszyli w podróży do Gambii francuskiemu handlarzowi bronią Pierre’owi D., podejrzewanemu też o związki z obcymi służbami - ustalił tygodnik. Informacje na temat temat miała zdobyć Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego i przekazać ówczesnemu szefowi BOR gen. Marianowi Janickiemu. B. nie poinformował bowiem o tej wycieczce swoich przełożonych - mimo, że w tym czasie był na urlopie, miał taki obowiązek.

Podróż do Afryki odbyła się na pokładzie prywatnego samolotu wynajętego przez prezydenta Gambii - Pierre D. miał pomóc w sprzedaży broni do tego afrykańskiego państwa produkowanej przez ówczesny Bumar. Obaj BOR-owcy mieli zaś, wg ustaleń ABW, najprawdopodobniej towarzyszyć mu w roli ochroniarzy, za co mieli otrzymać wynagrodzenie. Co więcej, ABW miało też zdobyć informację, że podczas międzylądowania w Marsylii na pokład samolotu podobno miał wejść Frank B., jeden z bossów tamtejszego półświatka - ujawnia „Wprost”.

Wydawało, się, że pismo ABW do szefa BOR zakończy karierę Wojciecha B. w służbach. Nic takiego się nie stało.

Po kilku miesiącach ABW przekazała jednak informacje, że telefony komórkowe „Biszkopta” nie logowały się poza Polską, a w jego paszporcie nie było żadnych wiz ani stempli innego kraju. Nie było więc podstaw, aby podjąć wobec niego jakiekolwiek kroki dyscyplinarne

— cytuje tygodnik anonimowego informatora z BOR.

Innego zdania jest jednak rozmówca związany z ABW.

Przekazaliśmy do biura istotne informacje. To, w jaki sposób zostały wykorzystane, nie leży już w naszej gestii. Sprawa powinna być zweryfikowana podczas wewnętrznego postępowania dyscyplinarnego.

Jednak nie została, a jak podaje „Wprost”, „Biszkopt” trafił do grupy chroniącej Sikorskiego.

Sytuacji tej nie chce komentować ani Sikorski, ani ABW, ani BOR.

Takim obrotem sprawy zdziwieni są eksperci ds. bezpieczeństwa. Były wiceszef ABW płk Mieczysław Tarnowski nie ma wątpliwości:

**W służbie każda wątpliwość jest rozstrzygana na niekorzyść funkcjonariusza

— podkreśla Tarnowski i dodaje:

Taka sytuacja może powodować bardzo duże ryzyko. Przykładowo funkcjonariusz może być poddany szantażowi: albo opowiesz nam o planach ministra Sikorskiego, jaką ma osłonę, albo opublikujemy twoje zdjęcia z Gambii. W tych sprawach nie ma litości

— zaznacza oficer.

Jeszcze dalej idzie były szef ABW Andrzej Barcikowski.

Jeżeli taki wyjazd miał miejsce (…) wówczas taki funkcjonariusz powinien być z dnia na dzień usunięty ze służby. Tolerowanie takich zachowań jest nie do przyjęcia

— podkreśla Barcikowski.

kim, „Wprost”

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych