Jeśli myślicie, że żyjemy w całkiem normalnym kraju, to jesteście w błędzie

Rys. Andrzej Krauze
Rys. Andrzej Krauze

Eurodziwactwa przybierają ostatnio na sile, nie tylko na festiwalu Eurowizji, ale również i w naszym kraju. W tym wyścigu żenady, głupoty i absurdów, kobiecie z brodą może dorównać choćby krajowy fakt, że najbardziej strzeżonym, monitorowanym i chronionym miejscem w Polsce, nie jest żaden obiekt strategiczny czy militarny, ale euro-tęcza na Placu Zbawiciela, w stolicy kraju i to w sytuacji, kiedy polskie wojsko traci kontakt z bezzałogowym samolotem, który jak to pięknie ujął premier Donald Tusk „widocznie wybił się na niepodległość”.

Podobno poszukiwany dron już się znalazł. Polski LOT nie chciał być widocznie gorszy od Eurowizji i przedłożył specjalną ofertę dla gejów i lesbijek do miejsc gdzie mogliby się poczuć swobodnie. Oby przypadkiem nie trafili na lot do Dubaju, Pekinu czy Moskwy. Na razie jeszcze polski LOT puszcza na pokład samolotów homofobów i tradycjonalistów, ale nie wiadomo jak będzie dalej.

Po wyrzuceniu 7 milionów złotych na unijno-wyborczy klip „Polska 10 lat świetlnych w UE”, gdzie Polaków ukazano jako wiecznych kibiców piłkarskich jeżdżących na desko-rolkach i grających na plaży w badmingtona, teraz doczekaliśmy się promocji w Europie w rytmie disco-polo, gdzie Polki pokazano jako kobiety zajmujące się praniem i ubijaniem masła w skąpych strojach. Widocznie nasi medialni macherzy, specjaliści od kultury, bardzo niskich lotów nie wyczuli trendów i koniunktury.

Takie np. zadłużone miasto Kraków chce zafundować polskim podatnikom już nie tylko Olimpiadę w 2022 r., ale też linię metra - być może władze Krakowa liczą na wykopanie skarbu o wartości co najmniej 30 mld zł.

Jakby tych piramidalnych bzdur w kraju nad Wisłą było zbyt mało, to okazuje się, że minister finansów Mateusz Szczurek mianował nam właśnie dziewiątego wiceministra, który uwaga: będzie odpowiadał za jakość wydawania środków budżetowych. Ciekawe więc, kto w takim razie do tej pory odpowiadał za wydawanie setek miliardów publicznych pieniędzy.

Równie dzielnie radzi sobie ZUS, bo zamiast przyznawać renty uprawnionym, chce żeby Polacy bardziej się leczyli. Coraz częściej renty w wysokości 1404 zł nie dostają nawet ci, którzy nie mają jednej ręki, czy jednej nogi. Widocznie niektórzy urzędnicy liczą na to, że intensywne leczenie, zwłaszcza w tak komfortowych warunkach, jak w Polsce, a nuż spowoduje, że kończyny odrosną i uchronią finanse publiczne przed zbędnymi wydatkami.

Mimo, że Polska jest na samym końcu unijnego rankingu jakości transportu oraz, że w ostatnim czasie w rankingu OECD dotyczącym najlepszych miejsc do życia, nasz kraj spadł o 2 miejsca z 36 badanych na 27,  to wicepremier, minister infrastruktury Elżbieta Bieńkowska polszczyzną w stylu byłego ministra Jana Vincenta Rostowskiego na gospodarczym kongresie w Katowicach zadała następującego szyku „Nasze drogi już nie są nienajlepsze, jeszcze troszkę im brakuje”.

Chcąc dorównać specjalistce od dreszczy władze Warszawy, również spod znaku PO, zapowiadają w niezbyt odległym czasie zwężenie ul. Marszałkowskiej i Al. Jerozolimskich oraz nowe przejścia naziemne. Widocznie ciągle jeszcze za szeroko i za luźno jest w centrum Warszawy.

Na nasze nieszczęście ciągle ten sam minister zdrowia Bartosz Arłukowicz, który zapowiedział leczenie chorych na raka bez kolejek i bez ograniczeń finansowych, będzie pewno zaskoczony faktem, że NFZ-owi pod koniec roku może zabraknąć nawet 1,5-2 mld zł w budżecie.

Widać też wyraźnie, że obecna władza tak się zajmuje kampanią do europarlamentu, że przestała się nawet przejmować gigantycznym długiem publicznym, który urósł już do kwoty blisko 930 mld zł (według unijnych standardów) i po skoku na OFE spokojnie, choć sztucznie, obniżył sobie na papierze progi oszczędnościowe.

GUS i MPiPS twierdzą, że jest ożywienie gospodarcze, bezrobocie maleje, choć nie wiadomo do końca, z jakiego powodu, niewykluczone, że z powodu tzw. profilowania bezrobotnych i wielce innowacyjnych metod ich liczenia. Niewykluczone jednak, że już wkrótce urzędnicy UP, którym uda się znaleźć pracę dla bezrobotnego będą mogli dostać premię nawet 600 zł, a agencje zatrudnienia za znalezienie pracy dla np. 200 bezrobotnych będą mogły zarobić nawet miliony złotych. W tym samym czasie od 1 czerwca bezrobotny dostanie podwyżkę zasiłku o całe 7 zł. Wygląda więc na to, że kolejny supergescheft wisi w powietrzu, ale podobno już za 6 lat w ogóle nie będzie bezrobocia.

Polski premier obiecał, że będzie dbał o bezpieczeństwo i dostatek Polaków i w związku z tym na 75 dużych projektów i firm, jakie otrzymały dofinansowanie (w łącznej kwocie ok. 2 mld zł) od polskiego rządu, wszystkie były zagraniczne. Wśród nich tak bogate i wielkie koncerny, jak IBM, HP, Samsung, Toyota, Nokia czy Siemens. Dotacje dostały nawet te firmy, które korumpowały polskich urzędników w trakcie info-afery, jak podaje gazeta Fakt.

Nic dziwnego, że opozycja krytykuje polski rząd za anty-przemysłową politykę i brak wsparcia dla jakiejkolwiek gałęzi polskiego przemysłu. Rzeczywiście wszędzie jest źle - Polska węglem stoi, a górnictwo leży, polskich stoczniowców, ze zlikwidowanych polskich stoczni próbowano przeszkolić m.in. na psich fryzjerów. Ciekawe na kogo przeszkolimy teraz tysiące górników.

Janusz Szewczak Główny Ekonomista SKOK

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.