Prof. Legutko: Pytania w krakowskim referendum łamią prawo. Milczenie wojewody to skandal

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. sxc.hu
Fot. sxc.hu

Działacze PiS uważają, że pytania, na które krakowianie 25 maja będą odpowiadać w referendum, mają charakter sondażowy i łamią prawo. „Wojewoda powinien zająć stanowisko, tymczasem milczy” - mówił w środę poseł do Parlamentu Europejskiego Ryszard Legutko.

Referendum w Krakowie odbędzie się równolegle z wyborami do PE i ma dotyczyć organizacji Zimowych Igrzysk Olimpijskich w 2022 r. oraz inwestycji ważnych dla mieszkańców: budowy metra, ścieżek rowerowych i stworzenia systemu monitoringu wizyjnego.

PiS zarzuca inicjatorom referendum, że mieszkańcy na trzy tygodnie przed głosowaniem nie wiedzą: jak ma wyglądać budowa metra, którędy będą przebiegały ścieżki rowerowe, gdzie zostaną zamontowane kamery monitoringu i ile będą kosztować te inwestycje.

Rada Miasta nie potrafi powiedzieć, skąd będą pochodziły pieniądze. Rozważamy skierowanie sprawy do sądu w trybie przewidzianym przez ustawę o referendum w sprawie wprowadzenia mieszkańców w błąd przez polityków PO, którzy cały czas mówią, że inwestycje te będą finansowane ze środków UE i w trybie partnerstwa publiczno-prywatnego

— mówił Michał Ciechowski z Forum Młodych PiS. Dodał, że wątpliwości budzi także wygląd nakładek dla niewidomych, bo na język Braille’a mają być przetłumaczone tylko odpowiedzi „tak” i „nie”, a nie całe pytania.

Do wojewody wpłynęły różne pisma dotyczące pytań referendalnych. Wojewoda w tej sprawie milczy, co każe nam domniemywać, że wyraźnie włącza się w kampanię referendalną i nie chce podważać niezbyt mądrej inicjatywy PO. Uważamy to zachowanie za skandaliczne

— powiedział Legutko.

Według niego autorzy pytań referendalnych „nie rozumieją różnicy między sondażem a referendum”.

Te pytania mają charakter sondażowy, czy krakowianie chcieliby mieć ścieżki rowerowe i metro. Instytucja referendum polega na czymś innym. Władze samorządowe powinny podjąć konkretne decyzje np. w sprawie przebiegu metra w konkretnym miejscu za określoną kwotę i dopiero wtedy scedować decyzję na społeczność, która powie „tak” albo „nie” dla tych inwestycji

— zaznaczył Legutko.

Pytania, które zostały sformułowane, to pytania w rodzaju: czy chcemy, żeby w Krakowie było przyjemnie. Chcemy, ale tego typu pytania to łamanie prawa i pogardliwe traktowanie mieszkańców” - uważa poseł do PE.

Jego zdaniem „wojewoda takie pytania powinien wyrzucić do kosza”.

Uchylone powinny zostać trzy dodatkowe pytania, które zostały dołożone, żeby rozmydlić sprawę organizacji Zimowych Igrzysk Olimpijskich Kraków 2022

— podkreślił radny PiS Adam Kalita. Dodał, że mieszkańcy z wniosku aplikacyjnego złożonego w MKOl i w czasie konsultacji społecznych mogą dowiedzieć się o planach organizacji Igrzysk, a nie mają takiej wiedzy w przypadku trzech pozostałych spraw będących przedmiotem referendum.

Radny Platformy, która zaproponowała dodatkowe pytania, Dominik Jaśkowiec powiedział PAP, że działacze PiS próbując „zanegować referendum szukają igły w stogu siana”.

Nie podważają prawa mieszkańców do wypowiedzenia się w referendum, a kwestionują sposób sformułowania pytań. Tymczasem podczas pracy nad uchwałą ws. referendum radni PiS zgłaszali propozycje bardzo podobnych pytań i głosowali za uchwałą

— zauważył Jaśkowiec. Dodał, że ruszają właśnie spotkania z mieszkańcami, a na portalu dialogu społecznego (www.dialoguj.pl) są dostępne informacje m.in. o metrze, ścieżkach rowerowych i monitoringu wizyjnym.

Wojewoda małopolski Jerzy Miller nie uchylił w trybie nadzoru uchwały Rady Miasta ws. referendum. Domagał się tego m.in. Sojusz Lewicy Demokratycznej.

Otwarta jest wciąż kwestia zaskarżenia tej uchwały do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego

— powiedziała PAP Monika Frenkiel z biura prasowego wojewody.

Nie wiadomo, czy do takiego zaskarżenia dojdzie, bo jak mówił w poniedziałek dziennikarzom dyrektor Wydziału Prawnego i Nadzoru Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego Mirosław Chrapusta, referendum jest instrumentem demokracji bezpośredniej i „każda ingerencja ze strony administracji publicznej nadzorującej samorząd terytorialny może być odczytana jako próba ingerencji w formy demokracji bezpośredniej”.

PAP/mall

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych