Premier Donald Tusk ma jednak poczucie humoru. „Sprawa polskiego węgla jest na tyle ważna, że nie może być mowy o tym, aby ludzie niekompetentni z jakiegoś klucza - towarzyskiego czy politycznego - funkcjonowali w spółkach węglowych” – wyznał we wtorek w Katowicach po spotkaniu związków zawodowych, przedstawicieli spółek węglowych i rządu.
Panie premierze – proszę wziąć od wicepremiera i zarazem ministra gospodarki Janusza Piechocińskiego (PSL) czy jego zastępcy Tomasza Tomczykiewicza (PO) wykaz osób zatrudnionych na kierowniczych stanowiskach w Kompanii Węglowej i Katowickim Holdingu Węglowym (nie tylko w zarządach tych spółek, ale także w spółkach zależnych itp.). Z zaskoczeniem stwierdzi pan, iż wyraźnie preferowane na tych stanowiskach są osoby z partyjnymi układami lub takimiż legitymacjami. I zmartwię pana – w tej konkurencji wygrywa PSL.
Od co najmniej dwudziestu lat piszę o aferach. Większość z nich dotyczyła właśnie górnictwa. Bo „Sorry, taki mamy klimat”.
Tylko ten „klimat” trwa od co najmniej 20 lat. W 1995 r. powstał zespół ekonomistów, który miał przygotować raport w sprawie patologii w obrocie węglem. W raporcie napisano m.in. „Obserwowane łańcuchy pośrednictwa stwarzały dogodne możliwości dla powstawania nieprawidłowości w obrocie. Było widać system powiązań pomiędzy pośrednikami tworzącymi możliwości dla znacznego zawyżania cen i obniżania parametrów jakościowych”. Raport przeszedł bez echa. Polityce nie byli zainteresowani zlikwidowaniem afer. Dlaczego? To pytanie retoryczne.
Ewolucja afer
O ile w latach 90. afery w tym sektorze gospodarki były prymitywne – „znikające” pociągi z węglem, kradzieże ze zwałów czy ulatniający się kontrahenci, to później nastąpiła ewolucja. Zaczęły się kolejne „cuda” – tym razem na jakości kupowanego przez pośrednika węgla: na certyfikatach i fakturze widniał węgiel tańszy, który w rzeczywistości był znacznie droższy. Inny sposób – do węgiel wywożony z kopalni był mieszany z kamieniem.
Naturalnie, ponieważ odbiorcą były przeważnie elektrownie czy elektrociepłownie, to dowody przestępstwa płonęły w kotłach. Wystarczyło legalnie kupić dobry węgiel na fakturze, by mieć dostęp do kamienia (uboczny produkt wydobywania węgla), a po ich wymieszaniu zyskać towar, który po konkurencyjnych wobec kopalń cenach trafi do odbiorcy. Firma handlowa brała jeszcze z kopalni opłatę za wywóz kamienia. Intratnym, bo ekologicznym, biznesem jest także mieszanie węgla z mułami z osadników górniczych.
Ewolucja aferzystów następowała. Zaczęły się finezyjne „wałki” – tym razem na sprzęcie górniczym, przetargach czy usługach. Obecnie w sądach trwają procesy, w których oskarżonymi są byli dyrektorzy kopalni czy eks-członkowie zarządu górniczych spółek. Zarzut tradycyjny, czyli korupcja. Oskarżeni do niedawna mogli liczyć, że sąd uzna, iż kiedy brali łapówki, to nie pełnili funkcji publicznych. Zmieniła to opinia Sądu Najwyższego.
Na długo przed samobójstwem Barbary Blidy próbowano uszczelnić system sprzedaży, wprowadzając „certyfikowanych pośredników”, przez których Kompania Węglowa czy Katowicki Holding Węglowy sprzedawały węgiel. Kolejny „pic na wodę”. Niestety, była to w kilku przypadkach furtka, przez która prezesi spółek górniczych kupowali przychylność związków zawodowych.
Elektrownie, elektrociepłownie i cementownie dostawały tańszy węgiel, niż gdyby kupiły go bezpośrednio u producenta, ponieważ prywatny pośrednik otrzymywał dodatkowo duże upusty w kopalni. Zarobił zatem pośrednik i jego przyjaciele. Traciły kopalnie na upustach i fałszowaniu jakości.
Zmiana warty
Donald Tusk i jego ekipa o górnikach i Śląsku przypomnieli sobie wtedy, kiedy górnicy zaczęli głośno protestować (na razie na ulicach Katowic) i pojawiły się mocno wypowiadane opinie o poważnych kłopotach finansowych Kompanii Węglowej.
Cytuję za depeszą PAP:
W ubiegłym roku KW na sprzedaży węgla straciła ponad miliard zł.
Agencja prasowa z litości nie podała, że tak się od długiego czasu składało, iż pierwsze skrzypce w zarządzie tejże spółki węglowej grali nominaci koalicjanta PO, czyli Polskiego Stronnictwa Ludowego. Czyli ekipa z PSL winna sabotażu? To gdzie zarzuty?
Największe obawy o Śląsk i górnictwo wypowiadają politycy, którzy decydowali o zamykaniu kopalni i pozbawieniu pracy kilkudziesięciu tysięcy osób. Dodam zmykaniu definitywnym – czyli zabetonowaniu, zalaniu itp. A teraz politycy kreują się na zatroskanych losem górników i ich rodzin, którym wówczas rzucono na pożegnanie z kopalnią 40 tysięcy złotych odprawy, ku radości okolicznych dilerów samochodowych. Jak się jest „jedynką” na liście PO na Śląsku, to trzeba dbać o elektorat.
Rząd udaje trzeźwo myślącego zawodnika, ale to gra na zwłokę. Kolejny cytat z Donalda Tuska:
Dowiedziałem się o wielu nieprawidłowościach w zarządzaniu sektorem, dotyczącymi m.in. przetargów i prywatyzacji. Dlatego jest tu dzisiaj ze mną minister spraw wewnętrznych i szef delegatury Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Premier zapewne nie czyta gazet i raportów dostarczanych przez szefa MSW. O aferach głośno od lat. Zajmują się nimi (z różnym skutkiem) policja, CBŚ, ABW i CBA. Sugeruję ministrowi Sienkiewiczowi, aby zorientował się, ilu byłych funkcjonariuszy lub członków ich rodzin pracuje w spółkach węglowych. Prawda, że sporo? Przecież po odejściu ze służby „resortowi emeryci” nie poddali się lobotomii…
Brak też osłony kontrwywiadowczej sektora górniczego. No bo jak można tłumaczyć fakt, że jeszcze rok temu jednym z wiceprezesów spółki górniczej była osoba, która w dokumentach IPN figuruje jako agent SB?
Szef rządu zapowiedział, że oczekuje od niedawno wybranego prezesa Kompanii Węglowej Mirosława Tarasa, aby „bardzo wyraźnie wskazał, z kim chce pracować, biorąc na siebie bardzo poważne zadanie naprawy Kompanii Węglowej”. Znając mechanizmy personalne w KW mogę zaryzykować tezę, że na Śląsk zjedzie desant współpracowników Tarasa z lubelskiej kopalni „Bogdanka”, którą swego czasu kierował.
Tomasz Szymborski
———————————————————————————
Polecamy wSklepiku.pl książkę:„Kopalnie węgla kamiennego w Polsce”
Czym górnictwo było dawniej, czym jest obecnie?
W przekrojowej publikacji Adama Frużyńskiego Kopalnie węgla kamiennego w Polsce została opisana historia górnictwa od średniowiecza, poprzez czasy zaborów, dwudziestolecie międzywojenne, okres Polski Ludowej, po współczesność.
Tomasz Szymborski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/194436-gornik-donald-nie-ma-pojecia-o-problemach-branzy-gorniczej-albo-jest-otoczony-przez-sabotazystow-lub-pochlebcow-ktorzy-pakuja-go-na-mine