Viktor Orban harata w gałę częściej niż Tusk. "Pracuję dla futbolu, a w wolnych chwilach zajmuję się sprawami państwa" - miał powiedzieć polityk

Fot. European People
Fot. European People

Premier Węgier stwierdził w jednym z wywiadów, że piłka nożna to niemal całe jego życie. To dzięki niemu węgierski futbol wstaje powoli z kolan.

Viktor Orban jest odpowiedzialny za stworzenie Akademii Piłkarskiej im. Ferenca Puskasa w Felcsut i wielkim orędownikiem powstania nowego Stadionu Narodowego w Budapeszcie - czytamy na weszlo.com.

Lider Fidaszu w wolnej chwili gra w piłkę nożną. W rodzinnej miejscowości chodzi także na mecze na stadion Pancho Arena w Felcsut, gdzie gra jego syn Gaspar.

Pracuję dla futbolu, a w wolnych chwilach zajmuję się sprawami państwa

— tak Orban miał powiedzieć po tym jak Michel Platini pochwalił jego zaangażowanie w sprawy piłki nożnej na Węgrzech.

Niestety jego futbolowe zapędy nie podobają się opozycji.

To niepoważne, by najważniejszy człowiek w kraju, który powinien być skałą, wariował przez 22 mężczyzn w krótkich spodenkach

— twierdzą lewicowe partie.

To pomnik korupcji i megalomanii

— dodaje związany z opozycją Szarvas Koppany Bendeguz.

Zdaniem wielu przeciwników Fideszu, to właśnie Orban jest odpowiedzialny za dalekie miejsce węgierskiej piłki w Europie.

Nie można mówić o piłce nożnej w tym kraju, bo ona praktycznie nie istnieje. Nie istnieje, bo to, co młodzi chłopcy w swoich koszulkach piłkarskich robią na boisku, nie może w żadnym wypadku być nazywane futbolem. Nie istnieje również dlatego, że nie ma więcej niż kilkuset zagubionych kibiców na stadionach. Ale głównym powodem, przez który węgierska piłka nie istnieje jest to, że jest ona zabawką Viktora Orbana. Jeśli powiedzielibyśmy obywatelowi Europy, że budujemy stadion zaraz obok domu weekendowego Orbana, to śmiałby się do rozpuku. Jednak to prawda

— pisał liberalno-lewicowy tygodnik „Magyar Narancs”

Premier Węgier nie przejmuje się tymi opiniami i robi swoje. Ba, polityk uważa piłkarzy niemal  za nadludzi!

Piłka nożna nie ma sensu bez honoru i dumy narodowej. Wzorujmy się na piłkarzach, bo są lepsi od nas. Nie tylko są silniejsi, szybsi i bardziej zręczni, ale ogółem lepsi od nas. Dla zdobycia „najświętszej” bramki są bowiem w stanie odłożyć na bok wszystkie własne, indywidualne interesy

— twierdzi Orban.

A czy wyobrażacie sobie mecz Donalda Tuska z Viktorem Orbanem? Szybko wyszłoby na jaw, kto jest prawdziwym piłkarskim zapaleńcem, a kto tylko odcina kupony od narodowej manii futbolowej…

Maciej Gąsiorowski/weszlo.com

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.