Paweł i Donald w jednej partii stali,
Donald na górze, a Paweł na dole;
Paweł cicho siedział, wcale się nie żalił,
Donald najdziksze wymyślał swawole.
Bliskich kumpli z łatwością wyrzucał, ośmieszał:
To Grzegorz, to Jan Maria i sam Paweł wreszcie.
Gonił, skreślał, poniżał, często z błotem mieszał,
Strzelał, trąbił i krzyczał, że skończą w areszcie.
Znosił to Paweł dzielnie, nareszcie nie może;
Zachodzi do Donalda i prosi w pokorze:
— Zmiłuj się waćpan, poluj skromniej nieco,
Bo jak nie wytrzymam, to głowy polecą.
A na to Donald: - Wolnoć, Tomku,
W swoim domku.
Cóż było mówić? Paweł ani pisnął,
Wrócił do siebie i czapkę nacisnął.
Nazajutrz Donald jeszcze smacznie chrapie,
A tu z gazety już leje się, nie kapie.
Że Donaldowi forsa z Niemiec wartko płynie,
A Paweł miał szczęście, wygrywał w kasynie.
Że dziwni biznesmeni Donalda wspierali,
Torby pełne szmalu grzecznie dostarczali.
Zerwał się Donald z łóżka, lico zatroskane.
Jacek, Igor radźcie, mówcie, co jest grane.
Dzwonią wreszcie do Pawła. Co robisz mospanie?
Myślisz, że nas utopisz, a tobie nic się nie stanie?
A Paweł na to: - Wolnoć, Tomku,
W swoim domku.
Z tej to powiastki morał w tym sposobie:
Jak ty komu, tak on tobie.
Stanisław Janecki
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/193277-stanislaw-janecki-berlinska-pozyczka-czyli-pawel-i-donald-na-podstawie-pawla-i-gawla-hrabiego-aleksandra-fredry