Czemu to takie zjadliwe? Zastanawiałem się patrząc i słuchając pewnej redaktorki. Wreszcie się dowiedziałem. Już się nie dziwię.

Panie, one są jadem kiełbasianym naćpane

-– oświecił mnie pewien babski ekspert. A także botoxem i silikonem.

Ludzie chcą się podobać. Już nie tylko panie. Palikot wyciąga penisa, Miller – szyję. Inni – jeden drugiemu różne świństwa. Powiedziane jest: nie czyń drugiemu co tobie niemiłe. Ale jest już po świętach i ważne byśmy brylowali. „Public relations” pomoże.

Wkrótce nabierze rozpędu wyborczy wyścig obiecanek i kłamstw. Choć słuchający nie będą wierzyć w to, co będzie wciskane. Choć łgarze będą mieli podobny stosunek do własnych słów. Odbędzie się nagłaśniana wszem akcja nachalnego powtarzania obiecankowo-cacankowa. Tzw. akcja wyborcza.

Ludzie nie uwierzą, ale znowu będą wrzucać do pudeł kartki z nazwiskami tych, którzy niedawno ich oszukali. Obiecywali, nie dotrzymali słowa. Czy znowu będzie słowo rzucane na wiatr? W Lublinie zlikwidowano wielką cukrownię i postawiono na tym miejscu stadion, którego teraz nikt nie chce. Niedaleko Bogdanki mają powstać dwie nowe kopalnie – i słusznie. Bo są tam grube pokłady węgla. Tylko dlaczego kilka lat temu w Dąbrowie Górniczej zasypano wszystkie kopalnie wraz z maszynami, a nawet z figurką Matki Boskiej. W Świętochłowicach sprzedano Hutę Florian o unikalnej w Europie produkcji. Zatrudniała siedem i pół tysiąca pracowników. Dziś Hindus daje tam pracę trzystu ludziom. W tym sercu Śląska zamknięto jeszcze dwie huty i trzy kopalnie. Zepsuto polskie koleje. Zamiast rozwinąć lotnictwo cywilne w dobie wielkiego ruchu - tam i z powrotem – doprowadzono je do skraju bankructwa. Zamknięto i rozkradziono stocznie. Wysoko wykwalifikowanych specjalistów zmuszono do emigracji. Rozpędzono kreślarzy i projektantów z biur konstrukcyjnych tworzonych latami. Do wymarszu przygotowujemy następny pluton brukselczyków. Już przebierają nogami i uczą się pilnie „how are you”.

Głupi kraj toleruje głupie obyczaje. „Elyta” tak sobie przygotowała zasady, że szanse ma każdy o nazwisku Kwaśniewski lub Kaczyński. Większość wyborców wrzuci kartki, których nawet nie przeczyta. Odptaszkuje. Gdyby „brukselczyków” wybierali elektorzy nie miałby szans bokser i tancerka. Gdyby babci nie rosły wąsy – nie wstrzykiwałaby sobie kiełbasianego jadu. Ale „sam tego chciałeś Grzegorzu Dyndało” - to masz. „Róbta co chceta!” Jawohl!

• • *

Na Majdanie snajperzy zabili prawie stu ludzi. A teraz ich rodacy oddają grzecznie czołgi i liczą na Amerykę. Tak jak my kiedyś na Anglię i Francję. 150 Jankesów ma nas obronić. I rzeczywiście po co nam własna armia. Marynarka Wojenna – już w Warszawie, a w porcie wojennym na Helu – morświny.

Moja żona pali papierosy więc kaszle. Ale nałóg jest silniejszy niż perswazje rodziny.

Możemy powtarzać co powszechnie wiadomo ale to wszystko psu na budę. Ci co rządzą nie wiedzą jak to robić. Ale nadal do władzy się pchają. Jedna Pani w rządzie, choć przecież nie gruba, zasiada jednocześnie na trzech stołkach. I to tych najważniejszych. Druga oświadcza, że za 200 tysięcy złotych nabyła luksusowe mieszkanie. Inni nawet nie skrywają, że rzucą ministerialną posadę, jeśli za „zasiadanie” w Strasburgu otrzymają te podstawowe pięćdziesiąt tysięcy. Resztę sobie dorobi. NIK wkracza do Telewizji Polskiej. Ciekawy byłby to serial gdyby go transmitować na żywo. Ale sprawy tajne – są tajne i już. W końcu jak nam zamkną publiczną – to w ogóle niczego się nie dowiemy. Prawda Panie Sekielski? Pan wie jak to było w TVN-ie! Ale choćby i Zimoch zastąpił Kraśkę cudu nie będzie. Dopiero, gdy zakończymy zbiorowe dreptanie do skrzynek z dziurką, może wówczas Prezydent wymieni ważnego Prezesa, ten z kolei Prezesa mu poddanego i wtedy dopuszczeni zostaną na wizję i fonię prawdziwi dziennikarze. Może!? Na razie trwają konsultacje nad Elementarzem. Chodzi o to, czy Ala może mieć kota, czy nie?

Stefan Truszczyński