Polityka Moskwy nie pozostawia złudzeń. Mniejszość rosyjska to dziś zagrożenie dla każdego sąsiadującego z Rosją państwa

Ostatnie wypowiedzi i aktywność władz rosyjskich nie pozostawiają złudzeń –- praktyka „udzielania pomocy” jest wciąż elementem wykorzystywanym przez Rosję do rozpętywania kolejnych wojen. W ostatnich latach dwukrotnie używano tej właśnie argumentacji. Zarówno w Gruzji, jak i na Ukrainie Kreml szedł „bronić swoich interesów i obywateli”. I będzie dalej robił to samo. Mówił o tym wprost Siergiej Ławrow.

Gdyby nasze interesy, legalne interesy, interesy Rosji, były bezpośrednio zagrożone, tak jak były zagrożone na przykład w Osetii Południowej, to zgodnie z prawem międzynarodowym nie widzę innego sposobu niż odpowiedzieć

— zapowiedział szef rosyjskiej dyplomacji sugerując, że Rosja jedynie czeka na pretekst, by rozpocząć kolejny etap prowadzonej przez siebie wojny na Ukrainie.

O tym, że wojna taka jest nieunikniona, zdaje się być przekonanym nawet premier Donald Tusk.

Groźba odłączenia się od Ukrainy południa i wschodu wydaje się dość realna, choć nie ryzykowałbym dzisiaj nakreślenia takiego kalendarza zdarzeń, ale obawiam się, że nie będziemy długo czekali na kolejne akty tego ukraińskiego dramatu…

— wskazał szef rządu.

Donald Tusk mimo wszystko zdaje się jednak nie rozumieć skali zagrożenia, choć Siergiej Ławrow sprawę stawia nad wyraz jasno.

Atak na Rosjan jest jednocześnie atakiem na Rosję

— mówił.

Polityka Moskwy jest zatem jasna: Rosjanie, rosyjska mniejszość to dziś zagrożenie dla każdego sąsiadującego z Rosją państwa. Oni i ich interesy w każdej chwili mogą stać się pretekstem dla rosyjskiej interwencji czy wojny informacyjnej albo faktycznej.

Jednak tego zagrożenia Tusk nie rozumie. Dał tego dowód 6 kwietnia 2014 roku, uspokajając Kreml i Rosjan, że nie mają oni powodów do niepokoju. Szef rządu informował, że mimo działań Rosji na Ukrainie mały ruch graniczny między Polską a Obwodem Kaliningradzkim nie jest zagrożony.

Bardzo precyzyjnie rozróżniamy to, co dzieje między zwykłymi ludźmi, którzy chcą odwiedzać miejscowości po obu stronach granicy dla turystki i handlu, od tego, co jest tłem i podłożem tego poważnego kryzysu

-— podkreślił premier na spotkaniu z mieszkańcami Bartoszyc.

Ważne, aby pokazać, że relacje pomiędzy ludźmi, handlowcami, przedsiębiorcami wcale nie muszą być narażone na trzęsienie ziemi tylko dlatego, że ktoś wpadł na imperialny pomysł

— tłumaczył Tusk.

Jego wypowiedź pokazuje, że rząd nieskutecznie i niedobrze ocenia i analizuje politykę rosyjską z ostatnich lat. Bowiem polityka Rosji wskazuje jasno, że nie można rozdzielać polityki państwa rosyjskiego, polityki władz Rosji od losów rosyjskich obywateli. Trudno o silniejszy dowód na tę tezę niż ostatnie wojny w Europie i słowa Ławrowa. Zgoda na mały ruch graniczny, na swobodny przepływ do Polski rosyjskiego kapitału i Rosjan to zgoda na wzrost zagrożenia dla Polski. Promowanie mniejszości rosyjskiej w Polsce jest tworzeniem nowych ognisk potencjalnych konfliktów z Rosją.

Na mały ruch graniczny z Rosją być może mogłoby sobie pozwolić dobrze działające państwo, posiadające skuteczne służby specjalne i służby porządkowe. Jednak Polsce daleko do takiego kraju. Dla Polski otwarcie granic dla Rosjan mieszkających w silnie zmilitaryzowanym Obwodzie Kaliningradzkim to realne zagrożenie. Problem w tym, że wiążą się z nim również spore pieniądze, które Rosjanie zostawiają w polskich sklepach. Być może dlatego Tusk tak broni kontaktów polsko-rosyjskich.

Tak właśnie podbija się upadłe państwa….

Stanisław Żaryn

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.