Milion euro na "Nagrodę Solidarności"? To za dużo. Ja daję mniej - deklaruje powracajacy pod sztandary związku Lech Wałęsa

fot.RMF FM
fot.RMF FM

Uważam, że nie warto dawać miliona euro, ale to nie ja daję. Przyjrzę się temu - powiedział Lech Wałęsa w radiu RMF FM zapytany o pomysł Radosława Sikorskiego, czyli „Nagrodę Solidarności”, która zostanie przyznana 4 czerwca.

Nagroda mi się podoba. Tylko to jest wielka nagroda! Czy ktoś zasługuje na tak wysoką nagrodę? Ja mam wątpliwości

— zastanawiał się były prezydent na radiowej antenie.

Lech Wałęsa miał też wątpliwości co do sensu wydawania siedmiu milionów złotych na spoty promujące 10 lat Polski w Unii.

Ja jestem co do pieniędzy oszczędny

— zadeklarował.

Przy okazji ogłosił światu swoje aktualne swoje poglądy gospodarcze:

Ja nie jestem przeciwnikiem kapitalizmu. Tylko, że Polska może pokusić się o wzorcowy kapitalizm

— powiedział były prezydent i wyjaśnił swoją myśl:

Ponieważ my mieliśmy taką sytuację, że komunizm upadł, trzeciej drogi nie było, to został kapitalizm. Więc należało mu pozwolić powstać, a kiedy powstał i okrzepł, to teraz można trochę się do niego dobrać. Proponowałem, żeby założyć księgę polskiej przebudowy i wszystko, co się działo, zapisać - te najważniejsze elementy. Prywatyzowaliśmy czasami tak, że za darmo oddawaliśmy majątek narodowy. Dlatego, żeby był gospodarz, żeby pracę dał, żeby ktoś tego pilnował. Ale zgadzaliśmy się na to z myślą, że kiedyś, kiedy to wszystko się unormuje, to zwrócimy się do tych kapitalistów, którzy dostali za darmo: „no słuchajcie, fajnie, dobrze, postawiliście na nogi, przeżyliśmy, ale teraz podzielcie się trochę z tymi, którym się nie udało”.

— opowiadał Wałęsa.

Były prezydent potwierdził też swój zamiar powrotu pod skrzydła „Solidarności”, choć - jak zaraz przyznał - nigdy z niej nie odchodził.

Ale parę rzeczy mi się nie podobało

— powiedział.

Jako ojciec „Solidarności” musiałem i szokowo, i w różny sposób trochę próbować wpływać na zachowania „Solidarności” - raz zręcznie, raz mniej zręcznie, ale zawsze sercem byłem z „Solidarnością”

— zapewnił.

Nie podobało mi się na przykład że kiedy organizowaliśmy mistrzostwa w piłkę nożną, to „Solidarność” próbowała to zakłócić. I dlatego wtedy krzyknąłem, żebym spałował. Chciałem szokowo ich zatrzymać.

— dodał. I przeszedł na metafory jeździeckie:

Jak pan chce zatrzymać konia, który ucieka, to pan musi biec tak szybko jak on. Usiąść na niego i go wyhamować.

Po chwili wrócił do roztaczania kolejnych wizji sprawiedliwości społecznej:

Teraz chciałbym trochę pomóc tym, którym się nie udało, przez tych którym się udało. Powiedzieć tak: kochany, dostałeś za darmo majątek. Dostałeś po to, żebyś uratował. Fajnie. Ale teraz wiesz. Trochę honoru. Trzeba się podzielić z tym, komu zabraliśmy ten majątek.

— snuł swoje idealistyczne wizje były prezydent. Na uwagę, czy doi tych przemyśleń doszedł pod palmami na Hawajach, czy w złotej wannie w Dubaju trochę się obruszył:

Tam byłem zapraszany w różne miejsca z różnych powodów. Przede wszystkim zapraszano mnie jako rewolucjonistę. Bo tam były i strajki, i wielkie protesty. Przyglądałem się przeciwko czemu i komu to wszystko było. Otóż oświadczam: wszystkie protesty i strajki gdziekolwiek były i są, są dzisiaj przeciwko kapitalizmowi i przeciwko takiej demokracji, która dzisiaj nie szanuje wyborców

—tłumaczył. I zapewniał, że on walczył o lepszy kapitalizm:

Kapitalizm, który ma kapitał, tworzy kapitał, ale tym kapitałem się sprawiedliwie dzieli z masami pracującymi.

— emocjonował się Wałęsa.

Na pytanie zaś, czy warto dawać milion euro jako nagrodę „Solidarności”, jej były przewodniczący odpowiedział:

Uważam, że nie warto, ale to nie ja daję. Ja daję znacznie mniej.

Najwyraźniej zwolennik „kapitalizmu z ludzką twarzą” dobrze liczy pieniądze. Swoje.

ansa/RMF FM

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.