Polityka dla polityków, czyli pochwała profesjonalizmu. Dlaczego - i po co - na listy wyborcze trafiają celebryci i sportowcy?

YT
YT

Nasza mistrzyni narciarska, Justyna Kowalczyk, kąśliwie wypowiedziała się o znanych sportowcach, którzy stanęli w szranki wyborów do Parlamentu Europejskiego.

Nie spełnią swoich obietnic

— zauważa Kowalczyk w swoim felietonie w przedświątecznym „Przeglądzie Sportowym” - bo nie będą mieć na wiele spraw żadnego wpływu.

Jak dla mnie to wyjątkowo frustrująca wizja, dlatego wyborczym jedynkom z każdej politycznej strony mówiłam wyraźne NIE”.

To nie to, że sportowcy  nie nadają się na polityków. Kowalczyk twierdzi, że jest wręcz przeciwnie:

Ten z wyczynowego Olimpu – pisze – jest zazwyczaj, wbrew wszystkim stereotypom, wykształcony, inteligentny, sumienny i wierzy, ba – ma to wpojone, że ciężką pracą można osiągnąć wszystko. Taki pozytywny chojrak-zwycięzca. Wyjątki potwierdzające regułę też oczywiście są.

Nikt nie kwestionuje wiedzy Justyny Kowalczyk o narciarstwie, ba, jest ona w tej dziedzinie - i słusznie! - wybitnym autorytetem. Myślę, że gdyby jakiś poseł lub radny zgłosił się na trasę biegu zawodowców, to by popatrzyła na niego jak na wariata. Nie dziwię się zatem, że na sportowców ciągnących do polityki też tak patrzy. Choć różnicuje swój osąd: inaczej ocenia Katarzynę Rogowiec i Otylię Jędrzejczyk, a inaczej Tomasza Adamka. Dlaczego? Może to kwestia preferencji politycznych samej mistrzyni nart, panie startują z listy Platformy, a Adamek z Solidarnej Polski? Nie jest to jasne. W każdym razie, dla Rogowiec i Jędrzejczyk ma dobre słowo, dla Adamka – nie. Notabene, to drobna lecz dobra ilustracja pułapek – w tym wypadku: jest to pułapka różnych miar - w jakie może wpaść sportowiec, wchodzący w świat polityki, a swoim felietonem Kowalczyk w ten świat właśnie weszła.

*Ale to, co mnie trochę dziwi – i to jest główną przyczyną napisania tego tekstu – to pominięcie przez Justynę Kowalczyk ważnego faktu, że politycy to też profesjonaliści. Wybitni politycy na miarę wybitnych sportowców, gorsi politycy na miarę sportowców przeciętnych. I sportowcy i politycy, to profesjonaliści, tyle, że  w różnych dziedzinach.

Polityka to obszar wymagający ciężkiej pracy, ciągłego kształcenia się, zawodowstwa. Nie ma nic bardziej mylnego niż przekonanie, że  to dziedzina dla ignorantów, głupców, cwaniaków i złodziei – choć przecież i takich figur nie brakuje. Podobnie jak w sporcie. Sukcesy w sporcie są dla ludzi wybitnych talentów i ciężkiego treningu, choć szczęście też nie zawadzi. Podobnie w polityce, sukcesy są dla ludzi ciężkiej pracy politycznej, nie innej. I łut szczęścia też jest ważny. Dlatego wszelcy celebryci, sportowcy i inni ludzie popularni, a przypadkowi w polityce, są psuciem tego obszaru życia publicznego. Ze szkodą dla nas wszystkich. Niezależnie od tego w jakich barwach politycznych startują.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.