Nasi suną ławą. Szykuje się niezły falstart wyborczy

Fot. sxc.hu
Fot. sxc.hu

Dobrze jest poczytać prasę regionalną. Mniej więcej wiemy kto i skąd startuje po euro zasiłek. Ale szczegóły, wywiady z kandydatami do Europarlamentu, ich stanowiska wobec pytań ważnych i najważniejszych dobrze jest poznać z gazet informacyjnych kierowanych do wyborców w terenie.

Przemknąłem ostatnio przez Śląsk i Zagłębie Dąbrowskie i śledząc tamtejszą prasę dowiedziałem się sporo. Oto nasi bohaterowie – szczerzy (ci liczą, że to ujmie wyborców), zapominalscy (już byli, nic nie zrobili, ale liczą, że im się tego nie pamięta), wreszcie ci za zasługi (zasługi tatusia, artystyczne, sportowe). Są też – to oddzielna grupa – po prostu pajace (to ci, którzy lubią być ekstremalni).

Oto zestaw wybity portretowo na pierwszych stronach śląsko zagłębiowskich gazet: Buzek – Gierek, Korwin – Kutz. Petarda – prawda? No, taka trochę ze spóźnionym zapłonem. Przypatrzmy się kandydatom po kolei.

Pan Jerzy Buzek wskazuje na konieczność powrotu do… węgla. W wywiadzie mówi, że zamykał kopalnie bo było go za dużo na hałdach. Rynek też nie chciał węgla bo hamowała popyt dekoniunktura w gospodarce – i u nas i za granicą. Zamykał kopalnie – twierdzi ekspremier - przy pełnej zgodzie związków zawodowych górników. Tak mówi. Może mniej ważne jest teraz dochodzić, czy to prawda. Ważniejsze byłoby wiedzieć czy ten Pan w ogóle potrafi zarządzać np.. taką Kompanią Węglową. Ma ona ciągle jeszcze około 50 tys. pracowników. Pamiętamy przecież, że ten bardzo przystojny Pan, onegdaj nawet palcem nie kiwnął bez zgody swojego decydenta i ojca chrzestnego – Mariana Krzaklewskiego. Tamten zaś pozbawiony był zdolności decyzyjnych i zaprzepaścił polityczną szansę, którą – to trzeba przyznać – uprzednio sam stworzył, bo wymyślił i uruchomił zjednoczenie rozdrobnionych partii. Ale potem pogrzebano prawicę na kilka lat. Przy wydatnym udziale duetu Buzek-Krzaklewski.

Adam Gierek wbrew pozorom ma duże szanse. Przez pryzmat tego co się teraz wyczynia z naszą gospodarką – zamykania i sprzedawania za grosze co tylko się da – era gierkowa wspominana jest jako czas rozwoju. Już nie pamiętamy czy rzeczywiście blachy powlekane z Huty Florian w Świętochłowicach, które wysyłano do Magnitogorska i które pochodziły z drugiego w Europie zakładu produkcyjnego o takim profilu – dostarczały nam pieniędzy. Ile za nie zapłacono trudno dziś dociec. Wiele jest prawdy w anegdocie, że za wyroby stalowe musieliśmy jeszcze dopłacać kadłubami statków Stoczni Gdańskiej. Ale fakt, że potrafiliśmy to wszystko produkować. I było gdzie. Dziś nie ma ani hut ani stoczni ani armatorów. Jest za to na listach Adam Gierek syn Edwarda i ma szansę być wybranym. Ludzie wspominają też, że gdy ojciec jego w ośrodku internowania leżał na drzwiach zdjętych przez przyjaciela, Pana Jana Szydlaka, to nieczuły i bezlitosny Jaruzelski nie przejmował się bólem kręgosłupa swojego poprzednika. Potem jeszcze zdjęcie Gierka na zdezelowanym wózku inwalidzkim. Pamiętamy też o zadłużeniu kraju – wówczas i teraz.

Ale jedźmy dalej. Oto najodważniejszy ze wszystkich, od zawsze. Powie każdą głupotę. Recepty ma na wszystko. Zwykle na początku kampanii wyborczej rośnie mu liczba zwolenników, ale na finiszu opada. Ten umuszkowany dżentelmen, który bynajmniej nie przebiera w epitetach i brzydkich słówkach – podoba się tak jak jabłko na drzewie, ale później już nie, gdy gnije w trawie.

Korwin Mikke chce do Unii chyba po to, by wrzeszczeć tam na 750 przyszłych kolegów. Na pewno na początku będzie to zabawne. Ale szybko powiedzą: to głupi Polak. Jest już taki jeden Anglik, który wyróżnia się chlastaniem po pysku najważniejszych uczestników tego gremium. Korwin naśladuje więc pomysłodawcę: zająć fotel w Strasburgu, brać te 50 tys. w Parlamencie i walić w kogo się da. Może tak się zdarzyć, że mu ktoś odda, np. Tomasz Adamek i może to być bolesne. My wybieramy – bo znamy kandydatów. Ci, z którymi mają oni potem stanowić prawo – mogą być zaskoczeni. Euro-scepto-krzykacze skoro nie chcecie Unii to po co tam się pchacie.

I jeszcze jeden pan. Pan Kazimierz Kutz. W ’89 artyści szli ławą: Holoubek, Łapicki, za nimi reżyserzy, satyrycy, muzycy. Strażnik miejski już siedział w ławach. . Wyszło to potem dość żałośnie. Ale teraz brniemy dalej. Doszlusowali sportowcy - piłkarz, bokser. Aż dziw, że nie było jeszcze kominiarza, kelnera. Za to kierowców czekających na swoich panów można oglądać przy każdej oficjalnej zbiórce politycznej - to całe tłumy.

Młody radny z Warszawy walczy z zakochaną w Parkinsonie Prezydent Miasta. I nawet procesy wygrywa. W dodatku ambitny młody człowiek potrafi gotować – co udowodnił występując w programie redaktora Cezarego Gmyza. To Jarosław Krajewski. Lat 31. Dlaczego nie wyszukujemy takich przyszłościowych, wykształconych i bojowych. Po co nam te dziady, które ośmieszać będą nas na międzynarodowym forum. Niech jadą ci, którzy mogą się czegoś jeszcze nauczyć. Bo ci, którzy byli w Unii, tak naprawdę to na wczasach, niczym pożytecznym się nie wyróżnili. Ale pchają się tam nadal.

Szykuje się niezły falstart wyborczy. Tak jak telewizja jest dla młodych ludzi, tak i euroarena winna być przede wszystkim dla nowego pokolenia. Pobyt w Europarlamencie to nie nagroda za nieróbstwo uprawiane przedtem na Wiejskiej. Listy się już zamyka, a na dobrą sprawę nie przepytano przed kamerami kandydatów solidnie. Oni by chcieli wystąpić. Ale w aureoli pochwał. To byłby zabieg łatwy, ale zbędny.

Łańcuchowi dziennikarze - Olejnik, Lis, Żakowski mogliby jednak stać się pożytecznymi, gdyby odpytywali kandydatów prawicy. Pod warunkiem jednak by np. Karnowscy, Skowroński i Warzecha mieli szansę odpytać kandydatów spod tuskowego i millerowego znaku. Ludowców pytać nie warto, bo to znane milczki (nawet z laptopem na kolanach).

Ławą Panowie, ławą! Damy radę! I jeszcze słówko o bardzo szczerym kandydacie Marku Migalskim. Mówi w rozbrajającym otwartością wywiadzie dla „Super Expressu”, że w unijnym parlamencie zarabia się 50 tys. miesięcznie. Ale są i tacy, którzy potrafią tam dokombinować do 200 tys. złotych. Mówi też, że roboty tam nie za wiele, a odpowiedzialność prawie żadna. Czy wyborcy podziękują za te informacje panu Migalskiemu – zobaczymy.

A jest się o co bić. Jakie to w przyszłości będą wspaniale kluby weteranów parlamentarnych. Tylko gdzie zmieszczą się ich Rolls-Royce. Parking sejmowy już przepełniony.

P.S. Na pewno warto byłoby rozliczyć weteranów naszego parlamentaryzmu międzynarodowego. Co oni naprawdę robili i zrobili w Brukseli i Strasburgu. Czy to już będzie tak bez końca: trochę tu – trochę tam. Była partia właścicieli Polski Ludowej. Teraz mamy społeczeństwo kastowe: oni – my. A dookoła – biegają trampkarze, wiją się artyści i celebryci. Zanosi się na to, że młodym (a czterdziestolatki w polityce to młodzi) długo jeszcze przyjdzie czekać na działanie w EU. Niech się najpierw zestarzeją, zobojętnieją i nauczą politycznego slalomu na krajowym gruncie. Potem będą oddawać ryby za mleko, kopalnie za wiatraki, a banki za euro.

Stefan Truszczyński

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.