Przedstawiam Państwu kolejną relację z procesu, w którym Prokuratura, powołując się na art.230 par.1 kodeksu karnego, oskarża dziennikarza śledczego Wojciecha Sumlińskiego oraz byłego wysokiego funkcjonariusza kontrwywiadu PRL, płk. Aleksandra L., o rzekomą płatną protekcję podczas weryfikacji żołnierzy WSI, prowadzonej przez komisję pod przewodnictwem Antoniego Macierewicza. Rozprawie przewodniczył sędzia Stanisław Zdun, Prokuraturę reprezentował prokurator Robert Majewski, stawili się świadkowie Piotr Litka oraz Ireneusz Sakowski.
Jako pierwszy wyjaśnienia składał dziennikarz Piotr Litka. Opowiedział on o swojej znajomości z Wojciechem Sumlińskim, zapoczątkowanej w kwietniu/maju 2008 r., w związku z przygotowywaniem reportażu o zabójstwie ks. Jerzego Popiełuszki dla programu „Superwizjer”. Jesienią 2008 r. odwiedził Wojciecha Sumlińskiego prywatnie w Szpitalu Bielańskim, gdzie przebywał on po swojej próbie samobójczej. Po 2008 r. utrzymywał z Wojciechem Sumlińskim sporadyczne kontakty, a o sprawie, w której Wojciech Sumliński jest oskarżonym, wie głównie z mediów, z prasy, telewizji oraz lektury książki „Z mocy bezprawia”. Na pytanie prokuratora Majewskiego, czy świadek posiada jakąś inną wiedzę na temat postępowania, Piotr Litka odpowiedział przecząco.
Wojciech Sumliński zapytał świadka, jak oceniłby on jego wiedzę o sprawie ks. J. Popiełuszki, a także w jaki sposób opisałaby jego stan psychiczny podczas pobytu w szpitalu po załamaniu, którego autentyczność była kwestionowania przez Prokuraturę na początkowym etapie postępowania. Sąd, mimo początkowych wątpliwości, czy pytania te mają związek ze sprawą, zezwolił świadkowi na odpowiedź. Piotr Litka, odnosząc się do pierwszego pytania, stwierdził, że dostrzega związek sprawy zabójstwa ks. Popiełuszki z toczącą się przed Sądem sprawą, bowiem z materiałów, do których dotarł, wynika, że w dn. 19 października 1984 r. kościół w Bydgoszczy, gdzie ks. J. Popiełuszko przebywał na zaproszenie jednej z parafii, a z którego to kościoła udał się w podróż powrotną do Warszawy, podczas której doszło do jego porwania, był poddany obserwacji przez dużą grupę z WSW, której następcą była z kolei WSI - zdaniem świadka, warto byłoby w tej sprawie zasięgnąć opinii ekspertów, którzy mogliby wykazać, w jaki sposób i na jakich zasadach zaistniała ciągłość pomiędzy tymi służbami.
Odnosząc się do drugiego pytania, Piotr Litka powiedział, że podczas odwiedzin u Wojciecha Sumlińskiego w szpitalu, zobaczył tam rozbitego psychicznie człowieka, w stanie silnej depresji, kompletnie różniącego się od osoby, z którą spotykał się wielokrotnie w kwietniu/maju 2008 r., przygotowując reportaż o ks. J. Popiełuszko dla „Superwizjera”. Dodał, że Wojciech Sumliński przede wszystkim martwił się wtedy o swoją rodzinę, a nie o siebie. Ponieważ nie było więcej pytań do świadka, Sąd odczytał jego zeznania z Prokuratury, złożone podczas postępowania przygotowawczego, które pokrywały się z jego dzisiejszymi wyjaśnieniami i zostały przez świadka potwierdzone. Kolejnym świadkiem, którego wezwał Sąd, był Ireneusz Sakowski, z zawodu prawnik, były prezes Agencji Mienia Wojskowego. Jego wiedza o sprawie jest ogólna, był przesłuchiwany podczas postępowania przygotowawczego, ale nic nie wie o korupcji podczas procesu weryfikacji żołnierzy WSI. Świadek potwierdził, że zna obu oskarżonych - Aleksandra L. zna od ok. 30 lat, na zasadach służbowych, z pracy w WSW, nigdy mu jednak nie podlegał, natomiast Wojciecha Sumlińskiego zna od ok. 10 lat, a poznał go prawdopodobnie poprzez Aleksandra L. Odnosząc się do pytania prokuratora Majewskiego, świadek stwierdził, że znajomość pomiędzy Aleksandrem L. a Wojciechem Sumlińskim wyglądała na zażyłą, w sensie towarzyskim, ale trudno mu to teraz jednoznacznie ocenić. Kilka kolejnych pytań zadał świadkowi Wojciech Sumliński, próbując się dowiedzieć, czy świadek pamięta ich rozmowy o osobie, która przyjechała z Anglii i kierowała AMW z ramienia Radosława Sikorskiego, a także czy pamięta ich rozmowy o domku myśliwskim na terenie WAT, również w kontekście Radosława Sikorskiego - Ireneusz Sakowski nie był jednak w stanie przypomnieć sobie tych rozmów, aczkolwiek domek myśliwski na terenie WAT, jako miejsce, jest mu znany. Wojciech Sumliński starał się dopytać świadka, czy skoro domek myśliwski, jako miejsce, jest mu znany, to czy kojarzy to miejsce z działaniami CBŚ - Ireneusz Sakowski odpowiedział, że nie kojarzy.
Następnie Sąd odczytał zeznania świadka, złożone podczas postępowania przygotowawczego. Wynika z nich, że zna on Aleksandra L., płk. Leszka Tobiasza oraz Wojciecha Sumlińskiego, z którym spotykał się kiedyś dosyć często, potem przelotnie, i który pomógł mu nawet dobrać rzecznika prasowego dla AMW. W 2008 spotkał się z Wojciechem Sumlińskim może dwa razy, przypadkowo, a ostatni raz widział się z nim na przyjęciu urodzinowym Mariana Cypla w Zaborku. Z zeznań tych wynika także, że Ireneusz Sakowski brał udział w spotkaniu Aleksandra L. z dziennikarką Anną Marszałek, które dotyczyło rzekomego handlu Aneksem do Raportu WSI - dziennikarka przypuszczała, że Aleksander L. ma dostęp do Aneksu, ale zdaniem świadka, była to konfabulacja Aleksandra L. , a faktycznie mogło chodzić o potwierdzenie, że Henryk Grobelny (były wysoki oficer PRL-owskich służb specjalnych w woj. bydgoskim, potem na eksponowanych stanowiskach w MON, a także doradca w AMW - przyp.aut.) nie był zainteresowany pozyskaniem dostępu Aneksu. Świadek brał też udział w spotkaniu w „mleczarni”, w którym uczestniczyli Henryk Grobelny i Aleksander L., gdzie również miał poświadczyć brak zainteresowania Henryka Grobelnego dostępem do Aneksu. Ireneusz Sakowski zeznał także, że nie składał wniosku o weryfikację i nic nie wie o nieprawidłowościach w przebiegu weryfikacji WSI. Potwierdził, że zna Przemysława Sułkowskiego, którego poznał poprzez Aleksandra L.
Po odczytaniu zeznań świadka w Prokuraturze, które świadek potwierdził, sędzia Stanisław Zdun zapytał go, co robił Aleksander L. w Zaborku. Niestety, świadek nie pamiętał, ze względu na upływ czasu. Nie pamiętał też, które to były urodziny Mariana Cypla - przypuszcza, że 80-te. Potwierdził jednak, że Aleksander L. i Marian Cypel się przyjaźnili.
Ponieważ nie było już więcej pytań do świadka, o głos poprosił Wojciech Sumliński, który wygłosił dwa oświadczenia. Pierwsze dotyczyło zeznań Barbary Tobiasz we fragmencie, dotyczącym możliwości wyjazdu jej męża na placówkę zagraniczną. Wojciech Sumliński wskazał, że na stronie 3385 w aktach sprawy znajdują się zeznania płk. Leszka Tobiasza, które albo przeczą słowom jego żony, lub wynika z nich, że ją również oszukiwał - Barbara Tobiasz zeznała bowiem, że mąż tak ważną sprawę by z nią konsultował, a nic nie wiedziała o żadnym planowanym przez jej męża wyjeździe za granicę, natomiast płk. Leszek Tobiasz twierdził, że sprawa jego wyjazdu na placówkę do Uzbekistanu jest już „daleko posunięta”.
W swoim drugim oświadczeniu Wojciech Sumliński zauważył, że w sprawie, która toczy się przed Sądem, wiele rzeczy się wiąże, niekoniecznie wprost, i zaznaczył, że utrzymywał swoją relację z Aleksandrem L. głównie, choć nie tylko, ze względu na wiedzę, jaką Aleksander L. posiadał na temat morderstwa ks. J. Popiełuszki, z czego Aleksander L. dobrze zdawał sobie sprawę i w odpowiedni sposób „cedził” informacje na ten temat. Wojciech Sumliński dodał, że liczył na to, że w przeciwieństwie do większości świadków, którzy nic nie pamiętają, Ireneusz Sakowski ma jednak lepszą pamięć - stąd jego pytania o domek myśliwski na WAT w kontekście m.in. Radosława Sikorskiego, które miały prowadzić do kolejnych pytań, już bardziej związanych z toczącą się sprawą - niestety, jak się okazało, Ireneusz Sakowski również niewiele pamięta.
Po tych oświadczeniach Sąd zarządził dłuższą przerwę, w oczekiwaniu na kolejnego świadka, Włodzimierza Blajerskiego, który był wezwany na godz.12:00. Po przerwie, ponieważ świadek się stawił i w swoich pierwszych słowach stwierdził, że o sprawie wie głównie z prasy, natomiast nie ma żadnej wiedzy nt weryfikacji WSI czy handlu Aneksem, Sąd postanowił odczytać jego zeznania z postępowania przygotowawczego.
Z zeznań tych wynika, że Włodzimierz Blajerski zna osobiście Wojciecha Sumlińskiego oraz Aleksandra L., natomiast nie zna płk. Leszka Tobiasza. Aleksandra L. poznał poprzez Wojciecha Sumlińskiego, spotykał się z nim w latach 2006/7, ostatnie spotkanie miało miejsce wiosną 2008 r., podczas tego spotkania Aleksander L. pytał go, czy jego córka (prawnik) nie mogłaby go reprezentować, sugerując przy tym, że chodzi o sprawę o ochronę dóbr osobistych, a nie karną - mimo odmowy, nie był jednak urażony. Z Wojciechem Sumlińskim świadek zetknął się w połowie lat 90-tych - początkowo była to znajomość telefoniczna, dopiero 2002 r. poznali się osobiście, gdy Wojciech Sumliński napisał artykuł w jego obronie, gdy został on zaatakowany za ujawnienie skorumpowanego układu w lubelskim wymiarze sprawiedliwości, a potem cykl reportaży o działalności podziemnej Solidarności w regionie Lubelskim w latach 80-tych, a także mi.in. o jego inicjatywie „Ujawnić prawdę”, której celem było ujawnienie tajnych współpracowników SB w szeregach „Solidarności”. Świadek zeznał także, że nigdy nie doszło do spotkania w trójkę, t.j. z udziałem Wojciecha Sumlińskiego i Aleksandra L. Świadek znał Leszka Pietrzaka, wiedział również o kontaktach Leszka Pietrzaka z Wojciechem Sumlińskim, od Wojciecha Sumlińskiego zdystansował się około 2006 r., kiedy złożył on zawiadomienie w sprawie ks. J. Popiełuszki. Z Iwanickim świadek przyjaźni się z czasów studiów, skontaktował z nim Wojciecha Sumlińskiego. Przemysława Sułkowskiego nie zna, Annę Marszałek zna zawodowo. Świadkowi podczas przesłuchania w Prokuraturze okazywano również m.in. dokumenty, które były przez niego sygnowane, zarekwirowane przez ABW podczas przeszukania u Wojciecha Sumlińskiego, próbując uzyskać od niego informację, w jaki sposób znalazły się one w posiadaniu dziennikarza - Włodzimierz Blajerski odmówił jednak odpowiedzi, powołując się na to, że w sprawie ujawnienia tajemnicy służbowej toczyło się postępowanie w Płocku, które zostało umorzone z powodu przedawnienia.
Po odczytaniu zeznań świadka z postępowania przygotowawczego, które potwierdził, pierwsze pytanie zadał prokurator Majewski, który chciał się dowiedzieć, jaki był wg niego stopień zażyłości pomiędzy Aleksandrem L. i Wojciechem Sumlińskim - świadek odparł, że nie potrafi sprecyzować stopnia tej zażyłości. Wojciech Sumliński zapytał świadka, jak często się spotykali w latach 2004/2006 - Włodziemierz Blajerski odpowiedział, że bardzo często, ponieważ w tamtym czasie Wojciech Sumliński przygotowywał reportaże dla telewizji o lubelskiej „Solidarności”, a on był jej liderem - dziennikarz zwracał się do niego jako do uczestnika wydarzeń, ich świadka, a także prosił go o opinie na dane sprawy. Przez około rok spotkania te miały miejsce nawet dwa razy w tygodniu. Świadek powiedział również, że Wojciecha Sumlińskiego nigdy nie interesowały w kontekście ich spotkań pieniądze - zawsze robił swoje programy w interesie społecznym. Nigdy też nie spotkał się z niewłaściwym zachowaniem Wojciecha Sumlińskiego, poza jedną sprawą, że „dał się ponieść” spiskowej teorii prokuratora Witkowskiego, dotyczącej zabójstwa ks. J. Popiełuszki - zawsze był rzetelnym, prawym, uczciwym dziennikarzem.
Świadek, w odpowiedzi na pytanie Wojciecha Sumlińskiego, opisał historię ich osobistej znajomości, która zaczęła się od atakującego świadka artykułu redaktora Pytlakowskiego. Powodem napaści na świadka było to, że w swojej działalności (jako prokurator - przyp.aut.) dotknął różnych wpływowych środowisk, wywodzących się z jego przeciwników politycznych, jeszcze z lat 80-tych. Po tym artykule zadzwonił do świadka prokurator Witkowski, który przekazał mu, że Wojciech Sumliński chce się podjąć jego obrony - świadek wyraził na to zgodę. Powstał artykuł, „Gangrena w Lublinie”, opublikowany w tygodniku „Wprost”, po którym zarzucono świadkowi ujawnienie tajemnicy śledztwa. Świadek zdecydowanie potwierdził, że artykuły Wojciecha Sumlińskiego bardzo mu pomogły w tej całej sytuacji.
Wojciech Sumliński zapytał świadka, czy czegokolwiek oczekiwał od świadka w zamian za to, że chciał go poznać Aleksander L. - świadek odparł, że absolutnie nie, nigdy nie zauważył też u oskarżonego dziennikarza jakichś inklinacji korupcyjnych. Włodzimierz Blajerski powiedział również, że Wojciecha Sumlińskiego zawsze intersowała wyłącznie prawda oraz ujawnienie prawdziwych twarzy ludzi, którzy chcieliby uchodzić za ludzi prawych, a wcale takimi nie są. Na tym przesłuchanie Włodziemierza Blajerskiego zostało zakończone.
Sąd postanowił ujawnić wnioski dowodowe, które zostały złożone na piśmie przez Wojciecha Sumlińskiego: - o przesłuchanie w trybie niejawnym Krzysztofa Bondaryka - o przesłuchanie w trybie niejawnym Antoniego Macierewicza - o przesłuchanie kpt. Piotra Jasiaka, mjr. Sławomira Krawczyka i prokuratora wojskowego ppłk. Zbigniewa Badelskiego
Do wniosków Wojciech Sumliński dołączył uzasadnienia - w przypadku Krzysztofa Bondaryka chodzi o wyjaśnienie związków płk. Leszka Tobiasza i Aleksandra L. z ABW, w kontekście motywów postępowania płk. Leszka Tobiasza; w przypadku Antoniego Macierewicza chodzi o jego wiedzę na temat działań, prowokacji i fałszywych pomówień o przestępstwa przez płk. Leszka Tobiasza innych osób, w kontekście oceny jego wiarygodności oraz motywów postępowania; w trzecim przypadku chodzi również o wykazanie prawdopodobnego motywu postępowania płk. Leszka Tobiasza, który pomówił fałszywie niewinnych oficerów i chciał uniknąć za te fałszywe pomówienia pociągnięcia do odpowiedzialności karnej.
Prokurator Majewski poprosił o przesłanie tych wniosków do Prokuratury, celem zapoznania się i zajęcia stanowiska - Sąd zobligował Prokuraturę do zapoznania się i ustosunkowania się do nich w ciągu 7 dni. Aleksander L. zdał się w tym przypadku na decyzję Sądu. Wojciech Sumliński zwrócił się również do Sądu w sprawie akt przesłanych z Prokuratury Garnizonowej, które miały dotyczyć sprawy wytoczonej płk. Leszkowi Tobiaszowi. Oskarżony dziennikarz zauważył, podczas zapoznawania się z nimi, że nie są to te akta, o które do Prokuratury Garnizonowej wnioskował Sąd - mają inną sygnaturę i nie dotyczą płk. Leszka Tobiasza.
Albo Prokuratura Wojskowa popełniła błąd, albo ktoś tam działa na rozkaz
— stwierdził Wojciech Sumliński.
Odnosząc się do pytania Wojciecha Sumlińskiego o przesłuchanie Bronisława Komorowskiego, Sąd poinformował, że prawdopodobnie dojdzie do niego w trybie specjalnym, w czerwcu lub lipcu 2014 r. - natomiast bez względu na tryb, przesłuchanie to powinno się odbyć, bo jest istotne dla sprawy. Natomiast jeśli chodzi o świadka Przemysława Sułkowskiego - wpłynęła opinia biegłych w tej sprawie, ale ponieważ jest niejednoznaczna, Sąd prosi strony o zapoznanie się z nią w terminie 14 dni i wyrażenie swojego stanowiska. Sąd ustalił też czerwcowy termin rozprawy, na dzień 11 czerwca o godz. 10:00, sala 134 - wezwani zostaną świadkowie Jadwiga Zakrzewska oraz Tomasz Andrasik.
Na tym rozprawa została zakończona. Kolejna odbędzie się 12 maja o godz.10:00, w sali 24, jak zwykle w gmachu Sądu Rejonowego dla Warszawy-Woli, ul. Kocjana 3.
Uprzejmie proszę Szanownych Czytelników tej relacji, aby w ewentualnych komentarzach posługiwać się imieniem i inicjałem nazwiska, współoskarżonego w tym procesie wraz z dziennikarzem Wojciechem Sumlińskim, byłego wysokiego oficera kontrwywiadu PRL, Aleksandra L., ponieważ nie wyraził on zgody na podawanie w relacjach z procesu swoich danych osobowych ani na publikowanie swojego wizerunku.
Czytelnikom moich relacji chciałbym również złożyć Serdecznie Życzenia Radosnych i Pełnych Nadziei Świąt Wielkanocnych.
Relację przygotował bloger ander
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/191815-relacja-z-kolejnej-rozprawy-wojciecha-sumlinskiego-albo-prokuratura-wojskowa-popelnila-blad-albo-ktos-tam-dziala-na-rozkaz