"Tutaj każdy skądś przyszedł i każdy znalazł swoje miejsce”. Każdy lgnie do partii władzy. I narodowiec i postkomunista…

PAP/Jakub Kamiński
PAP/Jakub Kamiński

W partii władzy jest miejsce dla ludzi z PZPR, KPN, ZChN i dawnych związkowców. Donald Tusk na konwencji wyborczej PO w gdańsko-sopockiej hali zwrócił się do Michała Kamińskiego, byłego polityka ZChN, PiS i PJN: „Nie martw się chłopie, tutaj każdy skądś przyszedł i każdy znalazł swoje miejsce”.  Premier namaścił więc w swoisty sposób Kamińskiego, lidera listy Platformy w Lublinie. Czy te słowa usłyszała  wywodząca się z tego miasta Zyta Gilowska, a może Janusz Palikot, który skutecznie ją storpedował, by zając miejsce „siostry Tuska”, a później wyjść z PO by budować para-opozycję?  Wyborcy 25 maja ocenią wartość tego transferu dawnego narodowo-chrześcijańskiego polityka.

Trzynastoletnia historia Platformy Obywatelskiej to droga od budowania politycznego image na sprzeciwie wobec ówczesnego politycznego układu i wyłomu w Unii Wolności, od  konserwatywno-liberalnej opozycji do partii pragmatyków. A była to jedna z nielicznych partii, która budowała swe struktury zaprzeczając, że partią jest. Kreowała się bowiem na społeczną „platformę”. Dzisiaj jej oponenci wypominają, że milicja też była „obywatelska”. To też historia prominentnych działaczy tej partii, których drogi stopniowo rozchodziły się. 
 Marsz ku władzy 
 W styczniu minęło 13 lat od kiedy Maciej Płażyński, wówczas z AWS, Andrzej Olechowski i Donald Tusk, secesjonista z Unii Wolności, na konferencji prasowej w warszawskim hotelu „Sheraton” ogłosili powołanie nowej formacji mówiąc o „szerokiej platformie”. Inicjatorów nowego ugrupowania zaczęto określać mianem „trzech tenorów”. 
 Partia miała i innych ojców chrzestnych. Do ich grona zgłosił akces gen. Gromosław Czempiński, który w 2009 r. opowiedział, że miał w tym swój udział, gdyż „odbył wtedy olbrzymią liczbę rozmów, a przede wszystkim musiał przekonać Olechowskiego i Piskorskiego do pewnej koncepcji”.


Ojcowie założyciele proponują bezpośrednie wybory wójtów, burmistrzów i prezydentów miast, likwidację listy krajowej w wyborach parlamentarnych, wybory według ordynacji większościowej, ograniczenie nomenklatury, zmniejszenie liczby radnych, nabór pracowników administracji na drodze konkursów. Zbierają podpisy pod referendum. 
 Jako priorytety wymieniają rozwój edukacji, zmniejszenie bezrobocia, wzrost szans edukacyjnych, ułatwienia działalności małego i dużego biznesu, spadek bezrobocia. Nikt nam tego nie dał, co oni mogli obiecać. 
 Swój sukces PO zawdzięczała m.in. hasłom z programu „Polska zasługuje na cud gospodarczy”. 


Dobra polityka pozostaje w służbie człowieka, nie zaś jakiejkolwiek doktryny lub interesu. Polityka łączy się z moralnością tylko tam, gdzie pielęgnowane są cnoty obywatelskie, gdzie patriotyzm stawiany jest ponad walkę o partyjne interesy, gdzie autorytet państwa wymusza bezwzględne przestrzeganie prawa, także przez rządzących - czytamy w deklaracji PO z  czerwca 2004 r.

Basen z wodą

5 marca 2002 roku zarejestrowano partię Platforma Obywatelska Rzeczypospolitej Polskiej. 


To było jak skok do basenu bez pewności, czy jest w nim woda

— wspominał w rozmowie z nami początki PO Sławomir Nowak, niegdysiejszy jej lider w woj. pomorskim, który w 2001 r. wyprowadził z Unii Wolności młodzieżówkę Stowarzyszenie „Młodzi Demokraci”. Na szczęście jego i innych działaczy Platformy woda w politycznym basenie była.     
 „Dorosła” kariera Nowaka zaczęła się od kierowania pracami sztabu Andrzeja Olechowskiego w wyborach prezydenckich w 2000 r. Zakończyła się „wypożyczonymi” zegarkami i „pendolino”. Dzisiaj działacze PO deklarują jedność. Niechętnie mówią o ludziach marszałka Schetyny, łódzkiej spółdzielni ministra Grabarczyka, nie wracają do tematu grup interesów w aferze hazardowej i języka niemieckiego Jacka Protasiewicza zaczerpniętego z „Czterech pancernych i psa”. O inwestorach z Kataru dla polskich stoczni nikt już prawie nie pamięta.

Dzielić i budować

U genezy powołania PO było wewnętrzne pęknięcie w Unii Wolności. Grupa skupiona wokół Tuska, liberałowie, wspierani przez konserwatystów, została całkowicie zmarginalizowana podczas jesiennego kongresu UW w 2000 r. przez środowisko Bronisława Geremka i Tadeusza Mazowieckiego. Ludzie z tej grupy dzisiaj tworzą zaplecze prezydenckiej kancelarii prezydenta Komorowskiego.

Wzmacnianiu PO sprzyjał napływ polityków z UW i tych, dla których nie było już miejsca w zdominowanej przez związkowców AWS. Przysłużyło się jej nawiązanie współpracy ze Stronnictwem Konserwatywno-Ludowym. W PO znaleźli się stopniowo opozycjoniści z lat PRL jak Arkadiusz Rybicki, Bronisław Komorowski, Andrzej Czuma i Stefan Niesiołowski. Od początku członkami PO byli działacze dawnego KLD m.in. Donald Tusk, Janusz Lewandowski, Grzegorz Schetyna. Z byłej Unii Demokratycznej wywodzą się Adam Szejnfeld i Iwona Śledzińska-Katarasińska, a z SKL m.in. Paweł Graś i Aleksander Grad. W RS AWS działali Marek Biernacki i Jerzy Buzek, a z polityków mniejszego formatu – Jan Kulas.

Z listy PO na Podkarpaciu startował w 2009 roku do Europarlamentu dawny związkowy lider NSZZ „Solidarność” Marian Krzaklewski. Bez powodzenia. 
Stopniowo doszlusowali ludzie kojarzeni z lewicą, jak nawrócony na wolny rynek Dariusz Rosami, wcześniej przez ćwierć wieku w PZPR, były sekretarz Komitetu Uczelnianego PZPR na SGPiS i członek Rady Nadzorczej FOZZ.

W PO znalazło się miejsce też dla „piłsudczyka” ze Starogardu Gdańskiego. Jej szeregi zasilił bowiem przed dekadą obecny wiceminister zdrowia Sławomir Neumann, który przyszedł z KPN i był liderem partii Leszka Moczulskiego w woj. gdańskim. Neumann zasłynął w swoim czasie zasiadaniem w tzw. komisji hazardowej, która temat pozamiatała skrzętnie.

W 2011 roku niektórzy ze zdziwieniem powitali na konwencji w ERGO Arenie obecną szefową MEN  Joannę Kluzik – Rostkowską, która z dumą zasiadła w czerwonej garsonce w pierwszym rzędzie.  Ta była dziennikarka i minister pracy i polityki społecznej w rządzie Jarosława Kaczyńskiego przyszła do PO z PJN. Wcześniej, bo w 2010 była nieudaną szefową sztabu wyborczego kandydata na prezydenta Jarosława Kaczyńskiego.
Gwiazdą PO na brukselskim firmamencie jest Danuta Hübner pierwszy polski unijny komisarz, niegdyś prowadząca kancelarię prezydencką Aleksandrowi Kwaśniewskiemu, z wcześniejszym 17-letnim stażem w PZPR.

Przypomnijmy, że kiedy 27 października 2002 r. po raz pierwszy Polacy głosowali na swoich wójtów, burmistrzów i prezydentów miast w wyborach bezpośrednich PO zawarła porozumienie wyborcze z PiS. PO-PiS uzyskał 16 proc. głosów wyborców - tyle co lepperowska Samoobrona. To był próg krytyczny, od którego PO zaczęła drogę w górę. Dwa lata później PO wygrywa pierwsze w Polsce wybory do Parlamentu Europejskiego pozyskując 24 proc. wyborców.

Tercet, duet, solo…

Wewnętrzne różnice i tąpnięcia na Platformie dawały o sobie znać wielokrotnie. 30 maja 2003 r. z PO odchodzi Maciej Płażyński. Dwa dni później Tusk zostaje wybrany na przewodniczącego partii.

W maju 2005 r., Zyta Gilowska, którą Tusk nazywał siostrą, zrezygnowała z członkostwa w PO, a w 2006 r. były prezydent Warszawy Paweł Piskorski został wykluczony z partii w związku z oskarżeniami o nadużycia w aferze mostowej i o niejasne pochodzenie majątku.

Kolejny tenor Andrzej Olechowski opuszcza platformerską scenę latem 2009 r. W polityczny niebyt trafił też Jan Maria Rokita, „premier z Krakowa”.

Po odejściu Macieja Płażyńskiego i wycięciu Andrzeja Olechowskiego to Tusk stał się strażnikiem „partyjnej pieczęci”. Dyscyplinował i namaszczał wywodzących się z różnych politycznie środowisk ludzi PO.

Jesienią 2009 r. doszło do kadrowych przetasowań w związku z wybuchem tzw. afery hazardowej. Nowym skarbnikiem partii został Andrzej Wyrobiec, zastępując Mirosława Drzewieckiego. Na stanowisku przewodniczącego klubu PO Zbigniewa Chlebowskiego zastąpił Grzegorz Schetyna, ówczesny wicepremier i szef MSWiA. W październiku 2010 roku PO opuścił szef regionu lubelskiego partii, polityczny harcownik Janusz Palikot, który stał się dla Tuska kłopotliwym, a już mało użytecznym balastem.

Platforma Obywatelska swój sukces zawdzięcza tak kondycji opozycji, jak i lotnym hasłom. Mimo, że Platforma opowiada się za umiarkowanym liberalizmem w kwestiach gospodarczych to wzrost fiskalizmu państwa m.in. podatku VAT, czy zawłaszczanie pieniędzy obywateli (OFE) przeczy tym deklaracjom. Czy PO przekona do siebie po raz kolejny wyborców przekonamy się za miesiąc.

tekst ukazał się na portalu wybrzeze24.pl

Artur S. Górski

——————————————————————————————

Gorąco polecamy książkę autorstwa Wojciecha Wencela i Andrzeja Zybertowicza „Lawa. Rozmowy o Polsce”.

Książka do nabycia wSklepiku.pl!

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.