TYLKO U NAS. Co usłyszeli posłowie na tajnym posiedzeniu ws. bezpieczeństwa energetycznego Polski? "Nie jesteśmy przygotowani na sytuacje kryzysowe..." NASZ WYWIAD

Fot. KPRM
Fot. KPRM

wPolityce.pl: Panie pośle - dziś odbyło się pierwsze posiedzenie połączonych komisji Skarbu Państwa, Gospodarki oraz Energetyki i Surowców Energetycznych. Jej celem miała być odsłonięcie niejawnych informacji w sprawie bezpieczeństwa energetycznego Polski. Jakie zapadły decyzje na posiedzeniu?

Dawid Jackiewicz, poseł PiS: Posiedzenie było niejawne, w związku z tym szczegółów nie mogę ujawnić. Mogę jedynie powiedzieć ze potwierdziły się moje obawy co do niskiego poziomu naszego bezpieczeństwa energetycznego. Niestety już po kilkunastu minutach posiedzenia Komisji widać było, że nie dowiemy się niczego nowego o działaniach rządu zmierzających do większej dywersyfikacji dostaw gazu. Kilka tygodni temu na konferencji prasowej mówiłem głośno i wyraźnie, że wbrew temu, co próbuje wmówić opinii publicznej Donald Tusk – wcale nie mamy gwarancji bezpieczeństwa energetycznego. Dlatego właśnie wraz z innymi posłami zawnioskowaliśmy o zwołanie niejawnego posiedzenia trzech branżowych komisji, aby usłyszeć jakieś szczegóły oraz wyjaśnienia w tej materii. Według informacji, które już wcześniej miałem, a które dzisiaj się potwierdziły w sytuacji kryzysowej Polska jest narażona na realne problemy z płynnością dostaw surowców energetycznych.

Czyli nasze spółki, wrażliwe na dostawy gazu, na ich ciągłość, nie są przygotowane na odcięcie od gazowego kierunku wschodniego?

Dziś wyjaśnień udzielał pan wicepremier Janusz Piechociński. Opisywał możliwe warianty działania w sytuacji zagrożenia. Nam, inicjatorom dzisiejszego posiedzenia nie chodziło jednak o uzyskanie zapewnień, że poradzimy sobie w perspektywie miesiąca czy dwóch. Jesteśmy zaniepokojeni brakiem realnych działań dywersyfikacyjnych uniezależniających nas od dostaw gazu z kierunku wschodniego czyli od Gazpromu. Nie widzimy działań rządu zabezpieczających nasz kraj na wypadek naprawdę poważnych problemów, a nie chwilowych załamań czy kilkutygodniowych przerw w dostawach. Było to więc, co stwierdzam ze smutkiem i niepokojem, potwierdzenie naszych obaw, że nie jesteśmy przygotowani na sytuacje kryzysowe.

Czyli można wysnuć wniosek, że rząd Tuska przespał ostatnie lata i te, świetne podobno, relacje Polski z naszymi sąsiadami?

Mogę dziś z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że czas ostatnich lat rządów Tuska to czas zmarnowanych szans i możliwości w zabezpieczaniu naszych interesów energetycznych. Wniosek ten wypływa z kilku oczywistych faktów. Po pierwsze rząd Donalda Tuska zmarnował szanse na dynamiczny rozwój przemysłu wydobywczego gazu ze złóż niekonwencjonalnych czyli tzw. gazu łupkowego. Na ten temat ukazał się w styczniu tego roku miażdżący dla rządu raport NIK. Po drugie, Donald Tusk podpisał w 2008 roku Pakiet Klimatyczny, którego regulacje są mordercze dla naszej gospodarki opartej na węglu. Była to bezmyślna decyzja której konsekwencje odczujemy w rosnących kosztach wytwarzania energii elektrycznej z węgla kamiennego i brunatnego. Błędem ekipy rządzącej było również lekceważenie budowy terminalu gazu skroplonego w Świnoujściu co spowodowało, że do dnia dzisiejszego nie jest on wciąż ukończony i z moich informacji wynika ze w tym roku oddany do użytkowania na pewno nie będzie. Zrezygnowano tez całkowicie z inwestycji polegającej na połączeniu nas z duńskim systemem przesyłowym gazu, czyli tzw. Baltic Pipe. To byłoby połączenie, które w razie jakiegokolwiek kryzysu, umożliwiłoby sprowadzanie gazu z Europy Zachodniej. Zaprzestanie budowy Baltic Pipe było największym błędem jaki popełnił Donald Tusk.

Tu narzuca się pytanie o przyczyny zaniechań. Czy to niedowład instytucjonalny tej władzy, czy może dywersyjna działalność agentury rosyjskiej uplasowanej w strukturach władzy?

Według mnie to kwestia mentalności ludzi sprawujących dzisiaj kierownicze funkcje w państwie. Uważają oni, że w polityce najważniejsze jest budowanie relacji, zwłaszcza jeśli chodzi o stosunki międzynarodowe i to według nich wystarczy. Dlatego Donald Tusk ciągle podkreśla jakie dobre stosunki łączą go z kanclerz Niemiec czy prezydentem Putinem. Oczywiście dobre relacje są istotne ale nie jest to warunek wystarczający do prowadzenia skutecznej polityki zagranicznej, zwłaszcza wtedy, gdy sąsiadami są państwa o dość ekspansywnych zapędach zarówno w dziedzinie gospodarki jak i kwestiach terytorialnych co obserwujemy dzisiaj za naszą wschodnią granicą. Te rzekomo doskonale kontakty i relacje nic nie dają, jeśli polityk nie ma w sobie zdolności przewidywania negatywnych scenariuszy i podejmowania działań zabezpieczających swój kraj na taką ewentualność. Jeśli premier działa na zasadzie „jakoś to będzie”, „może się uda” to nie powinien być w polityce, bo nie ma kwalifikacji do decydowania o naszych losach i losach naszego państwa.

Donald Tusk przypomina mi takiego chłopca w krótkich spodenkach dla którego wszystko jest zabawą i któremu wydaje się, że w życiu nie trzeba ponosić odpowiedzialności za swoje działania. Dlatego czyni wiele szkód, bo czuje się bezkarny lub jest skrajnie bezmyślny.

Wyklucza pan działanie agentury? Przecież w sprawie braku normalnego prawa w kwestii łupków to wygląda na celowe działanie kogoś nieprzyjaźnie nastawionego do polskich aspiracji.

Nie mogę na to pytanie odpowiedzieć wprost. Ale odpowiem tak. Ta nieumiejętność przewidywania, ta naiwna wiara, że można się dogadać z Putinem, naiwność granicząca z głupotą, skończyła się tym, że 2010 r. podpisano niekorzystny aneks do umowy jamalskiej. Przez to zakupujemy rosyjski gaz po najwyższych stawkach spośród państw europejskich. Dodatkowo zwiększeniu uległa ilość importowanego z Rosji gazu. Od tego czasu rząd Tuska nie uczynił nic aby wyrwać nas z tych kleszczy Gazpromu.

W sprawie regulacji prawnych dotyczących wydobywania gazy ze złóż łupkowych w sejmowej zamrażarce Ewy Kopacz od dwóch leży projekt PiS. Tymczasem z Polski uciekają światowi giganci w tej branży bo rząd PO nie potrafi przygotować swojej ustawy a naszej nie pozwala uchwalić.

W sprawie węgla też obserwujemy szkodliwe działania tego rządu. W 2008 r. Donald Tusk podpisał pakiet energetyczny dyskryminujący polska gospodarkę oparta na surowcu energetycznym jakim jest węgiel. Niedawno dużo mówił o tzw. sześciopaku energetycznym czyli pomyśle na zwiększenie naszego bezpieczeństwa energetycznego, w którym jeden z elementów to dbałość o równe szanse dla węgla w naszej gospodarce. Ale zaledwie kilka tygodni temu, gdy Komisja Europejska zaproponowała nowe, bardzo wyśrubowane regulacje dotyczące emisji dwutlenku węgla – podniesione limity o 40 procent do roku 2030,  nie było żadnego sprzeciwu ze strony rządu RP. Tak więc z jednej strony premier wmawia Polakom, że będzie walczył przeciwko dyskryminacji polskiego węgla, a z drugiej strony nie ma odwagi zaprotestować gdy w Unii Europejskiej pojawiają się tendencje szkodzące naszym interesom gospodarczym.

Wszystko to zbiega się z uprzywilejowaniem pozycji Gazpromu w Polsce i licznymi ustępstwami na rzecz tej spółki ze strony rządu PO-PSL, więc biorąc to wszystko pod uwagę odpowiem pytanie o agenturę tak: uprawnione są przypuszczenia i podejrzenia, że czynnik zewnętrzny może mieć w tym wszystkim swój udział.

Rozmawiał Sławomir Sieradzki

CZYTAJ WIĘCEJ: TYLKO U NAS! Czy premier jest wiarygodny w kwestii bezpieczeństwa energetycznego? Prof. Zybertowicz odsłania kulisy współpracy z Tuskiem w latach 2007-2010. NASZ WYWIAD

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.