Polska Republika Kartoflana. W takiej republice ma miejsce czczenie rodziny władcy, poprzez rozmaite chwyty propagandowe, a przede wszystkim dzięki władzy nad mediami

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. premier.gov. pl
fot. premier.gov. pl

Polska Donalda Tuska nie jest już Zieloną Wyspą, premier unika tego porównania jak ognia. I słusznie, bo jest to klasyczna republika bananowa. A ponieważ banany u nas nie rosną, może się nazywać republiką kartoflaną.

Bo republika kartoflana to słabe, politycznie niestabilne państwo, rządzone w sposób niedemokratyczny, najczęściej przez jakiegoś dyktatora, albo jak to w naszej kartoflanej - przez niepodzielnego szefa rządu. I tak jest, co wiedzą obywatele i co akceptują. Ale z republikami bananowymi czy kartoflanymi bywa różnie, jedne trwają stosując terror, albo jak u nas „miękką dyktaturę”, inne padają jak Ukraina Wiktora Janukowycza. Inne zżerają się same w wyścigu o zagarnianie pod siebie wszystkiego co jeszcze da się zachachmęcić. Obok wroga politycznego zwalczają wrogą mafię. Poza tym w takiej republice ma miejsce czczenie rodziny władcy, poprzez rozmaite chwyty propagandowe, a przede wszystkim dzięki władzy nad mediami.

Oto dowiadujemy się, że przedsiębiorcza córka Donalda Tuska, Kasia porusza się w eskorcie oficerów BOR - u. Asysta godna głowy państwa, szefa rządu i innych ważnych osobistości. Wszak BOR to instytucja rządowa, opłacana przez podatników III RP. A dlaczego Kasia Tusk musi być ochraniana przez BOR? Kasia Tusk jest atakowana listownie przez oszalałych z miłości wielbicieli jej urody i jej przedsiębiorczości.

Urodę ma Kasia przeciętną, takich piękności można spotkać setki w supermarketach, nie licząc kasjerek i ekspedientek. Ale panna Tusk jest córką Donalda Tuska i ma kasę. Plotkarskie gazety i portale donoszą o jej dochodach i apartamentach. Czyli jest bogata i stąd tak liczne propozycje matrymonialne. Niemcy mówią „”reich ist schön” - bogaty jest piękny. Kasia Tusk jest nie tylko kasiasta ale jest córką szefa wszystkich szefów.

A jej mama zarobiła krocie na swojej książce „Między nami”. Na razie. Czy dlatego, że jest to dzieło literatury albo, że zawiera nadzwyczaj pikantne szczegóły z pożycia z Donaldem? A gdzie tam. Ona zarobiła ćwierć miliona złotych, bo w kartoflanej republice jaką jest III RP kupił ją każdy urzędnik państwowy od najwyższego do najniższego szczebla, ministrowie i ich podwładni oraz każdy szanujący się żurnalista z kartoflanych, mediów, a co gorliwsi nabyli po dziesięć egzemplarzy. Ze strachu i pamiętając, że nakład i oglądalność swego medium zawdzięczają reklamom spółek skarbu państwa i koncernów zagranicznych, dla których polska republika kartoflana jest źródłem bardzo wysokich dochodów dzięki bardzo taniej sile roboczej. I dlatego rządy Platformy Obywatelskiej są im na rękę i należy je wspierać.

Na Ukrainie rozpoczęła się akcja antyterrorystyczna, doszło do walk między separatystami rosyjskimi a siłami wewnętrznymi. A u nas? U nas jakiś facet namalował na szosie nielegalną zebrę i TVN 24 o tym wstrząsającym wydarzeniu donosi od rana do wieczora. Poza tym zanotowano dwukrotny wzrost sprzedaży cementu, a eksport polskiej wódki wzrósł o 20 procent. Nie wzrósł natomiast poziom rozumu w głowach obywateli, co należy zawdzięczać coraz niższym oczekiwaniom od państwa i coraz większemu upodleniu jednostki. Jak to dzieje się w republice bananowej, tudzież w kartoflanej.

Krystyna Grzybowska

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych