Czerwony alert w resortowych mediach. "Walimy w opozycję jak w bęben i lukrujemy władzy". A opozycja zupełnie bezradna

fot. Facebook/profil Moniki Olejnik
fot. Facebook/profil Moniki Olejnik

W „zaprzyjaźnionych mediach” zaostrzono wyraźnie dyscyplinę. Walimy w opozycję jak w bęben i lukrujemy władzy. Prymitywne obracanie emocjami jest u nas niezwykle skuteczne.

11 kwietnia rankiem można było od razu zapoznać się z wnikliwą analizą przemówienia Jarosława Kaczyńskego wygłoszonego na Krakowskim Przedmieściu. Wajchowi nakazali paru mediom by jednocześnie podchwyciły, że najpierw podziękował Tomaszowi Sakiewiczowi i „Gazecie Polskiej”, a dopiero potem telewizji „Trwam” i Radiu Maryja. Jaki z tego wniosek? Mamy ewidentne potwierdzenie konfliktu pomiędzy Jarosławem Kaczyńskim a ojcem Tadeuszem Rydzykiem. I tym gramy! Ajwaj jaki nius! Jest konflikt, żrą się na prawicy… a tu jest niezbity dowód.

Zwrócono uwagę na skandaliczne zachowanie zgromadzonych przed Pałacem Namiestnikowskim. Skandowali „Antoni, Antoni, Antoni…”, fetując Antoniego Macierewicza - czyli oszalała do obłędu „sekta smoleńska” w akcji.

Plus egzorcyzmy księdza Małkowskiego!!!

Do tego dorzucono wypowiedź ojca Sebastiana Karpiniuka, członka Platformy, który zginął w smoleńskiej katastrofie. Oczywiście wypowiedź łajającą prezesa.

Takimi mikro przekazami zaśmieca się przez 24 h umysły obywateli. Nieustanie faszerując im podświadomość nienawiścią do opozycji.

Jednocześnie gloryfikuje się na siłę rządzących. Wyluzowany sportsman Donald Tusk, jest gościem Moniki Olejnik w niedzielnym programie „7. dzień tygodnia”, by w miłej atmosferze przedstawić Jarosława Kaczyńskiego jako miałkiego eurosceptyka.

Cały czas sączy się:

Opozycja - obciach, oszołomstwo, zaściankowość, nieudacznictwo, nienawistne spojrzenia, kłótliwość, żądza władzy.

Władza - odpowiedzialność, precyzja, wiedza, uczciwość, sympatyczne postacie.

Tylko czy możemy być tym wszystkim zaskoczeni? A szczególnie PiS? Czy pierwszy raz styka się z zajadłą podłością mediów?

I tu jest najbardziej gorzka część tego spektaklu. Opozycja wydaje się zupełnie bezradna. Brakuje obecnie w PiS medialnych fajterów, mających zdolność riposty i potrafiących w trzech zdaniach bez mamłania wyłożyć najważniejsze kwestie.

Człowiekowi robi się zwyczajnie przykro, gdy bredzący bez skrępowania cwani wysłannicy władzy wspierani przez prowadzących, nie natrafiają na żaden sensowny opór.

Tak było w TVP INFO, gdy Hanna Lis i poseł Andrzej Halicki tupeciarsko potraktowali Karola Karskiego. Poseł Halicki autorytatywnie oświadczył, że ślady nitrogliceryny w TU–154M, to ślady lekarstwa nasercowego jednego z pasażerów. I to nie spotykało się z żadną ciętą odpowiedzią.

A wystarczyło się choćby spytać - czy według wiedzy pana posła, ten chory zabrał ze sobą 20 kilogramów lekarstwa czy tylko 10?

Adam Hofman spóźnia się do opiniotwórczego programu „Kawa na ławę” pół godziny, bo w Warszawie jest maraton. Inni zdążyli.

Pozostali reprezentanci PiS też nie wypadają przed kamerą rewelacyjnie.

Nie chodzi o to, by dołączać do antypisowskiej histerii, ale w dobrze pojętym interesie osób, które marzą o zmianie w Polsce jest zagrzewanie tej partii do działania.

Przegrane referendum w Warszawie, które było do wygrania, to wiele znacząca flara ostrzegacza.

Ta władza nie cofnie się przed niczym, żeby się utrzymać. Wykorzysta skwapliwie wszelkie możliwości, łącznie z ewentualnym „podrasowaniem” wyborów.

Bez dobrej narracji propagandowej i być może bez dopuszczenia w PiS nowych ludzi do programów telewizyjnych, przez najbliższe lata będziemy nadal skazani na resortowe państwo.

Tak jak jesteśmy skazani na resortowe media.

Ryszard Makowski

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych