Przemilczenia „ojców założycieli” UOP. Książka Chlasty nie stanowi niestety odpowiedzi na wydane wcześniej kilka, które zajmują się „rehabilitacją” wywiadowców Departamentu I MSW

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot.kprm.gov.pl
fot.kprm.gov.pl

Nie wiem, czy tytuł „Czterech” to nawiązanie do filmu „Czterech muszkieterów” na podstawie powieści Aleksandra Dumasa. Wiem natomiast, że wersja powstania Urzędu Ochrony Państwa na podstawie opowieści Bartłomieja Sienkiewicza, Piotra Niemczyka, Wojciecha Brochwicza i nieżyjącego Konstantego Miodowicza jest wygładzona i zapewne z konieczności zawiera schematy i uproszczenia.

Przeczytałem w książce G. Chlasty o tym, jak złapać rosyjskiego szpiega (bodajże wówczas jedyny sukces UOP na „kierunku wschodnim”) – majora Marka Zielińskiego, agenta GRU. Kontrwywiad UOP zatrzymał Zielińskiego w październiku 1993 roku podczas przekazywania materiałów płk Władimirowi Łomakinowi- attaché wojskowemu w Warszawie, wydalonemu później z Polski. Zieliński ps. „Rudy” dostarczał Rosjanom informacje w okresie 1981-1990. W tym czasie pracował w MSW, gdzie był analitykiem w specjalnym zespole przy ministrze spraw wewnętrznych.

Materiały, które przekazywał dotyczyły przede wszystkim opozycji i struktury „Solidarności” w Brukseli, którą kierował Jerzy Milewski, w czasach procesu wiceminister obrony narodowej. Marek Zieliński, po negatywnej weryfikacji zajął się tworzeniem firm detektywistycznych i ochroniarskich, które prawdopodobnie posłużyły mu jako przykrywkę do zainteresowania się nowym MSW oraz do wyszukiwania kandydatów na agentów.

1 lipca 1994 roku Sąd Warszawski Okręgu Wojskowego uznał go za winnego szpiegostwa na rzecz radzieckiego i rosyjskiego wywiadu wojskowego w latach 1981-1993. Wymierzył mu karę siedmiu lat więzienia i 30 mln ówczesnych zł. We wrześniu 19’94 roku Sąd Najwyższy Izby Wojskowej podwyższył wyrok do dziewięciu lat, choć prokurator żądał 15. Zieliński dawno z więzienia wyszedł.

Galeria szpiegów

Nie zaskoczyła mnie negatywna optyka „Czterech” w odniesieniu do Antoniego Macierewicza, lustracji, niesławnej instrukcji UOP nr 0015 pochodzącej z 1992 r., którą podpisał Piotr Niemczyk, pozwalającą inwigilować opozycję, ani wielokrotnie opisywany do tej pory przypadek Janusza Molki, konfidenta bezpieki ps. Majewski, który potem został funkcjonariuszem Departamentu III MSW na etacie niejawnym, i niewiele brakowało, żeby został przyjęty do UOP. Niewiele brakowało, bo po 1989 roku Molka załatwił sobie świadectwo moralności od posła OKP, a później PC Czesława Nowaka.

Nie zaskakuje, bo bohaterami książki są wysocy rangą, byli funkcjonariusze służb specjalnych. Przykład? Chociażby odpowiedź Piotra Niemczyka na pytanie, w jaki sposób zostało ujawnione istnienie Instrukcji nr 0015, pod która złożył podpis:

Moja hipoteza jest taka, że zrobił to jakiś frustrat pominięty w awansie

Zaskakuje mnie natomiast opisana historia ujęcia przez kontrwywiad UOP sprawa ujęcia oficera Wojska Polskiego Piotra Hoffmana i Ryszarda Tomaszka - dwóch szpiegów, którzy zwerbowani w latach 80., jeszcze po 1989 roku pracowali dla niemieckiego wywiadu, czyli BND. Szkoda, że nie pada odpowiedź na pytanie, dlaczego Niemcy nawet po tym, jak runął Mur Berliński nadal szpiegowali w Polsce przy pomocy agentów przeszkolonych w czasach „zimnej wojny”? Rozmówcy Grzegorza Chlasty nie zostali także zapytani o inną aferę - trzech oficerów kontrwywiadu wojskowego, którą ujawniła prasa krótko po przyjęciu Polski do NATO. Szczegóły afery pisywał swego czasu m.in. Jarosław Jakimczyk.

Na ślad trzech szpiegów, którzy od końca lat 80. pracowali dla Rosjan, natrafił na Białorusi wywiad UOP. Gdy w 1999 r., po siedmiu latach gry operacyjnej postanowiono ich zatrzymać, jeden z „kretów”, dzięki zwolnieniu od psychiatry, o prawie dwa miesiące opóźnił swe aresztowanie. Prokuratura poinformowała o jego aresztowaniu dopiero 1 lipca 1999 r., podczas gdy ppłk. Czesława W. i ppłk Zbigniewa H. zatrzymano - jak ujawnił szef Komisji Służb Specjalnych Marek Biernacki - już 4 maja 1999 r.

Jako jedyny z trójki szpiegów pozostający w służbie czynnej ppłk Zbigniew P. podlegał jurysdykcji wojskowej i nie mógł być zatrzymany przez UOP. Dowody szpiegowskiej działalności przekazano więc WSI, które nie mając uprawnień do zatrzymań, musiały współdziałać w tym celu z Żandarmerią Wojskową. 20 kwietnia 2001 r. sąd skazał ppłk. P. na trzy lata więzienia i degradację. Ppłk W. - były szef kontrwywiadu WSI w Łodzi - otrzymał karę czterech lat więzienia i degradacji - Sąd Najwyższy odrzucił kasację jego obrońcy jako bezzasadną.

Proces Zbigniewa H. długo nie mógł się zacząć z powodu jego kłopotów zdrowotnych. Wojskowy Sąd Okręgowy w Poznaniu w 2004 r. skazał H. na 3 lata więzienia i degradację za „udzielanie obcemu wywiadowi wiadomości, których przekazywanie może wyrządzić szkodę Rzeczypospolitej Polskiej”. Nie ujawniono nigdy szczegółów procesu - był on tajny. Wiadomo, że obrońca H. wnosił o zmianę zarzutu ze szpiegostwa na ujawnienie tajemnicy państwowej osobie nieuprawnionej.

Rozmówcy Grzegorza Chlasty nie pochwalili się inną sprawą szpiegowską. Szkoda, że nie mogli, ale ich już w UOP nie było. W 2007 r. inny były oficer WSI, płk rez. Zbigniew Sz. został uniewinniony przez SN z zarzutu szpiegostwa w latach 90. na rzecz USA. Uchylając wyrok 2,5 roku więzienia i degradacji, Sąd Najwyższy zarządził zwolnienie go z zakładu karnego, w którym przebywał.

Jak pisało „Życie”, Sz. - nadzorujący w WSI attaché wojskowych za granicą - został zdemaskowany w 1996 r. przez UOP. Sz. miał współpracować za pieniądze z wywiadem USA. Według „Życia”, w 1996 r. ówczesne polskie władze, w tym prezydent Aleksander Kwaśniewski, podjęły decyzję, że Sz. nie stanie przed sądem i zgodziły się na jego wyjazd do USA. - Za moją wiedzą żaden szpieg jeszcze nie uciekł - tak komentował sprawę ówczesny prezydent.

Zachwyt mainstreamu i służb

Właściwie powinienem podejrzewać, co mnie czeka podczas lektury „Czterech” już po lekturze mini recenzji Janiny Paradowskiej, która tak zachęca do przeczytania książki:

Czterech to opowieść o narodzinach Urzędu Ochrony Państwa, udziela odpowiedzi na pytania, które przez lata były przedmiotem medialnych rozważań i elementem politycznych rozgrywek. Jest to jednak przede wszystkim historia niebanalnych doświadczeń ludzi, którzy wzięli udział w przekształcaniu prawie 25-tysięcznego aparatu represji, czyli Służby Bezpieczeństwa, w niewielki Urząd Ochrony Państwa. Autor, Grzegorz Chlasta, określa ich jako pacyfistów, poetów, anarchistów. Bo tacy byli Bartłomiej Sienkiewicz, Wojciech Brochwicz, Piotr Niemczyk i nieżyjący już Konstanty Miodowicz. Czterech spośród kilku, może kilkunastu którzy w 1990 roku weszli do „jaskini smoka”. I dobrze, że po 25 latach zdecydowali się opowiedzieć historię budowania nowych służb specjalnych. Opowiadają historię pasjonującą i w dodatku prawdziwą. Taką «z pierwszej ręki» o czasach, które w latach następnych podlegały wielkiej politycznej manipulacji

Tyle Paradowska, jak zwykle w formie. Zachwytu nad książką też nie ukrywa Włodzimierz Sokołowski vel Vincent V. Severski (pseudonim literacki), były oficer wywiadu PRL, a potem UOP:

W 1990 roku posadzili mnie w pokoju z jedną z pierwszych dziewczyn - oficerów wywiadu, która przyszła do służby z „Solidarności”. […]Do służby zaczęło wchodzić nowe pokolenie. Tak powstawała służba, w której udało się zachować to, co dobre ze starego wywiadu, z nową moralnością, etyką i entuzjazmem

Nawiasem mówiąc, fakt ukrywania swego prawdziwego nazwiska przez Severskiego jest śmieszny. Internet jest pełen jego fotografii i przebiegu służby:

W okresie od 24.08.1981 do 15.07.1982 Studium Podyplomowe Ośrodka Kształcenia Kadr Wywiadu Departamentu I MSW. Delegowany służbowo: od 1.10.1983 do 4.10.1983, od 3.12.1983 do 6.12.1983, od 31.03.1984 do 2.04.1984, od 24.08.1984 do 27.08.1984, od 2.07.1986 do 8.07.1986 oraz od 13.10.1987 do 16.10.1987 do Austrii; od 3.10.1985 do 4.10.1985 do Berlina Zachodniego; od 29.04.1986 do 30.04.1986, od 5.10.1986 do 8.10.1986 do Berlina; od 25.05.1986 do 9.06.1986 do Włoch; od 13.07.1987 do 18.07.1987, od 11.12.1987 do 15.12.1987 do NRD. Według raportu z dnia 17.07.1984 prowadził samodzielnie rezydentury szwajcarskie w Bernie i Genewie (IPN BU 002175/28, k. 101). Z dniem 6.06.1988 delegowany do pracy w rezydenturze w Sztokholmie w charakterze oficera operacyjnego, przez instytucję przykrycia mianowany II sekretarzem Ambasady PRL w Sztokholmie

W rozmowie przeprowadzonej przez Krzysztofa Mroziewicza na jednym z portali Severski sam podaje informacje, które go dekonspirują:

P: Pana życiorys widoczny jest w powieściach. Pochodzi pan z pokolenia kontestatorów. Che Guevara?

O: To był mój idol. Chciałem jechać do Wietnamu jako ochotnik. Walczyć. Mój ojciec, komendant szkoły chemicznej wyleciał za to z pracy.

„Czterech” to do tej pory jedna z niewielu książek o UOP. Szkoda, że nie będzie odpowiedzią na wydane wcześniej kilka, które zajmują się swoistą „rehabilitacją” wywiadowców Departamentu I MSW (książki Mariana Zacharskiego, „wywiad” Agnieszki Kublik i Wojciecha Czuchnowskiego z Tomaszem Turowskim – „Kret w Watykanie. Prawda Turowskiego”).

Tomasz Szymborski

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych