Tusk rzucił się w wir zapewniania Polsce bezpieczeństwa energetycznego. Do tej pory premier się nim nie interesował

M. Śmiarowski/KPRM
M. Śmiarowski/KPRM

W ostatnich tygodniach w zasadzie nie ma dnia aby premier Tusk nie fotografował się na tle zakładów energetycznych, gazociągów, naftociągów albo zakładów zbrojeniowych, jednostek wojskowych, ćwiczących żołnierzy.

Te wszystkie ustawki są okraszane tekstami o tym jak walczy on o zapewnienie Polsce bezpieczeństwa energetycznego i bezpieczeństwa militarnego, po zorientowaniu się po blisko 7 latach rządzenia, że Rosja może mieć jednak agresywne zamierzenia w stosunku do naszego kraju.

Coraz częściej nawet w przychylnych rządzącym mediach, a także wśród ekspertów od polityki wschodniej, pojawiają się stwierdzenia, że Tusk „mówi Kaczyńskimi” i działa jak oni tyle tylko, że 7 lat za późno i może dobrze byłoby, żeby przynajmniej jednym zdaniem powiedział opinii publicznej w Polsce, że się mylił.

Ale premier Tusk nie tylko tego nie robi, ale stara się przekonać opinię publiczną, że przez cały okres swojego rządzenia zajmował się przede wszystkim zagwarantowaniem Polsce bezpieczeństwa energetycznego.

Tak się składa, że ostatnio portal wpolityce.pl opublikował list z 13 listopada 2009 jak ówczesny prezydent Lech Kaczyński, wystosował do premiera Tuska w sprawie negocjowanej przez rząd nowej umowy gazowej z Rosją, który dobitnie pokazuje, że z tym dbaniem o bezpieczeństwo energetyczne „na kierunku rosyjskim” za jego rządów, mówiąc najdelikatniej, nie było najlepiej.

Przypomnijmy więc co zawierał kontrakt gazowy z Rosją negocjowany od jesieni 2009 roku przez rząd Tuska.

W grudniu 2010 roku Wicepremier Pawlak z Wicepremierem Rosji Sieczinem podpisali porozumienie o dodatkowych dostawach rosyjskiego gazu do Polski. Rząd Tuska uznał to porozumienie za swój wielki sukces, będący ponoć dowodem bardzo dobrych stosunków z Rosją.

Umowę podpisano do „tylko” do 2022 roku, ale nastąpiło to dopiero po burzliwej debacie w Sejmie, zarządzonej zresztą na wniosek PiS, bo wcześniej rząd Donalda Tuska, forsował umowę gazową z Rosją aż do roku 2037 (do tego momentu umowa z Rosją była negocjowana aż na 27 lat, co przy zmieniających się technologiach w XXI było zamiarem wręcz kuriozalnym).

Poza tym w kontrakcie zawarte zostały: formuła cenowa kupowanego gazu oparta na cenach ropy naftowej i ceny prawie dwukrotnie wyższe niż te po jakich Rosja chciała sprzedawać gaz Chinom i znacznie wyższe niż dla odbiorców w Europie Zachodniej takich jak RWE E.ON, czy GDF Suez, zakaz reeksportu przez Polskę gazu kupionego w Rosji, opcja bierz i płać (a więc płać także wtedy kiedy nie jesteś w stanie gazu zużyć).

Oddano także w ramach tych negocjacji pełnię władzy Rosjanom w EuroPolGazie spółce zawiadującej gazociągiem Jamalskim, poprzez zmianę zapisów statutowych dotyczących spółki EuroPolGaz, a także sposobu jej funkcjonowania.

Otóż polska strona ostatecznie przystała na zaproponowane jeszcze podczas wizyty w 2009 roku ówczesnego premiera Putina w Polsce, wypchnięcie mniejszościowego (4%) polskiego udziałowca EuroPolGazu, spółki Gaz-Trading (PGNiG i Gazprom mają po 48% a Gaz-Trading 4%).

Przystała także na 4 osobowy zarząd spółki (2 przedstawicieli PGNiG, 2 przedstawicieli Gazpromu), który od tej pory ma podejmować decyzje jednogłośnie.

Sporne sprawy zgodnie z tymi nowymi zapisami w statucie, ma rozstrzygać Rada Nadzorcza, której przewodniczącym jest przedstawiciel Gazpromu.

Darowano także stronie rosyjskiej około 0,5 mld USD zaległych opłat za tranzyt gazu Jamałem, a także odszkodowań za brak dodatkowych dostaw gazu do Polski w 2009 roku (z czego nie wywiązał się Gazprom, mimo wcześniejszych zobowiązań).

Wreszcie strona polska zgodziła na obniżenie rentowności EuroPolGazu do maksymalnie 2% (wcześniej 6-7%) i w związku z tym znacznego obniżenia opłat dla Gazpromu za tranzyt gazu przez Polskę do Niemiec ( około 27 mld m3).

Wszystko to było skrzętnie w owym czasie ukrywane przed opinią publiczną, a o niektórych zapisach umów z Rosjanami można się było dowiedzieć tylko i wyłącznie z rosyjskich mediów.

Wtedy premier Tusk i jego ekipa rządowa bezpieczeństwem energetycznym Polski się jakoś nie przejmowali, choć doskonale wiedzieli, że Rosja używa dostaw surowców energetycznych jako narzędzi oddziaływania politycznego.

Teraz premier Tusk rzuca się w wir zapewniania Polsce bezpieczeństwa energetycznego i zapewne chciałby wymazać wszystko to co robił w tej sprawie w latach 2009-2010, godząc się na taki, a nie inny kształt umowy gazowej z Rosją.

Zbigniew Kuźmiuk

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.