Kinga Rusin, Bartosz Węglarczyk i Donald Tusk. Taki tercet przywitał widzów śniadaniowej telewizji w TVN w sobotni poranek. Premier przy pięknym bukiecie kwiatów filuternie się uśmiechał, a śniadaniowi dziennikarze przepytywali szefa rządu.
Czy będzie wojna? Czy Rosjanie wejdą na Ukrainę? Czy Polska ma się czego obawiać?
Nie sądzę, abyśmy w jakimś przewidywalnym czasie doświadczyli jak wojna wśród naszych granic. (…) Nie ma co udawać, że nic się nie dzieje – dzieją się rzeczy dramatyczne. Ale zagrożenia nie ma – choć może pojawić się w każdej chwili
— mówił Tusk.
Premier podkreślił, że Rosjanie mogą niemal w każdej chwili „wejść” na wschodnią Ukrainę.
Wszystkie informacje, jakimi dysponujemy – a nie mamy szczególnie ekskluzywnej wiedzy, ona jest powszechnie dostępna – to wiemy jedno, że z całą pewnością Rosja do takiego działania jest gotowa. Czy takie decyzje zapadły? Na razie nic na to nie wskazuje. Doświadczenie z ostatnich tygodni pokazuje, że scenariusz nie musi być spokojny i bezpieczny… Problem polega na tym, że nikt normalny nie chce konfliktu zbrojnego i dlatego wypieramy to z całej siły. (…) Jako premier muszę pracować nad różnymi scenariuszami, a czarne scenariusze musimy rozpatrywać bardziej poważnie niż wcześniej…
— tłumaczył Tusk.
Rusin zapytała więc premiera, czy czasem nie kłamie i nie wymyśla wojny, by zbić punkty w kampanii wyborczej. Tusk się obruszył.
Takie podejrzenie byłoby zasadne, gdybyśmy opowiadali o ataku Stanów na Albanię, był taki film. (…) Parę razy słyszeliśmy, że Polska wyszkoliła bojowników na Majdanie, ale jeśli odrzucimy nieakceptowalne i bezczelne insynuacje, to wyraźnie widzimy, że dramatyczne zdarzenia mają miejsce za naszą wschodnią granicą od wielu, wielu miesięcy
— mówił Tusk.
Dodał też o trudnej sytuacji Ukrainy i Mołdawii. W końcu wypalił:
Powiem szczerze – jeszcze nie mam w sobie takiej woli wygrywania wyborów, żeby wymyślać wojnę na użytek kampanii wyborczej!
Jeszcze, panie premierze? Jeszcze?
Na koniec ostre pytanie od Kingi Rusin.
Ma pan tyle spraw na głowie, kiedy widział pan swoje wnuki…?
- z troską w głosie pytała dziennikarka.
A premier odpowiadał:
Staram się być w niedzielę… Wczoraj byłem na inscenizacji książki mojego kolegi w Teatrze Dramatycznym. Bardzo cierpiałem, gdy skończyło się przedstawienie, gdzie Mikołaj zagrał kurczaczka. On się rwie na scenę… Mam nadzieję, że będzie aktorem
— zakończył wyraźnie dumny Tusk.
A pani Kinga z sympatią życzyła „spokoju” dla kraju.
Śniadaniowa telewizja, śniadaniowi dziennikarze, śniadaniowy premier…
svl, tvn
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/190113-sniadaniowy-tusk-w-sniadaniowej-telewizji-powiem-szczerze-jeszcze-nie-mam-w-sobie-takiej-woli-wygrywania-wyborow-zeby-wymyslac-wojne-jeszcze