Burzliwa debata ws. "Szkół przyjaznych rodzinie". Kluzik-Rostkowska nadal za ideologią gender?

Fot. PAP/L.Szymański
Fot. PAP/L.Szymański

Dyrektorzy placówek z certyfikatami „Szkoły przyjaznej rodzinie” zobowiązali się do przestrzegania programu, którego jeszcze nie ma, i do ponoszenia kosztów, na które gminy nie mają środków - stwierdziła w Sejmie minister edukacji Joanna Kluzik Rostkowska, która usilnie próbuje udaremnić społeczną inicjatywę, chroniącą dzieci przed ideologią gender.

Posłowie PiS zareagowali na działanie minister edukacji i poprosili o ją wyjaśnienia. Jadwiga Wiśniewska zapytała na jakiej podstawie minister nakazała mazowieckiemu kuratorowi oświaty zbadanie sprawy certyfikatów. Podkreśliła, że interpretuje takie zachowanie jako formę zastraszenia dyrektorów szkół przez MEN.

Certyfikaty „Szkoły przyjaznej rodzinie”rafiły 25 marca do ok. 20 placówek oświatowych (szkół różnego szczebla i jednego przedszkola) z powiatu wołomińskiego. Przyjmując certyfikat zobowiązały się one do propagowania wartości rodzinnych. Inicjatorem akcji jest tamtejszy starosta, działacz PiS Piotr Uściński. Certyfikaty przyznaje Fundacja Centrum Wspierania Inicjatyw dla Życia i Rodziny.

Kluzik-Rostkowska stwierdziła, że zgodnie z ustawą o systemie oświaty (art. 35, ust 1. pkt. 1) MEN może żądać od kuratorów oświaty informacji, dokumentów i sprawozdań okresowych lub dotyczących określonej sprawy lub określonych spraw. Wyjaśniła, że sprawa certyfikatów zaniepokoiła ją, gdyż z dokumentów, na podstawie których dyrektorzy podpisywali deklaracje przystąpienia do programu, wynika, że mają realizować program, którego jeszcze nie ma.

Według Kluzik-Rostkowskiej z dokumentów wynikało także, że władze samorządowe będą przygotowywały wsparcie finansowe dla szkół z certyfikatami, a szkoły mają uczestniczyć w kosztach przeprowadzenia programu w placówkach, w tym szkoleń dla uczniów, rodziców i nauczycieli.

Miałam pełne prawo pytać na jakiej podstawie dyrektorzy przystępują do programu, którego jeszcze nie ma, zobowiązują się do ponoszenia kosztów nie wiadomo jakich i zobowiązują się, że będą działali zgodnie z programem, którego nie ma i nie będą wykraczać poza program, którego jeszcze nie ma. Co więcej okazało się, że na 20 szkół, które przystąpiły do programu powiat wołomiński jest organem prowadzącym tylko dla siedmiu. Pozostałe szkoły to są szkoły gminne. Z uzyskanych informacji wynika, że organy prowadzące szkoły podstawowe i gimnazja na terenie gmin: Kobyłka, Marki, Ząbki, Zielonka, Radzymin, Tłuszcz, Wołomin, Dąbrówka, Jadów, Klembów, Poświętne i Strachówka nie przygotowują finansowania szkół w tym względzie.

— powiedziała minister.

Podczas sejmowego wystąpienia, wypowiedzi minister edukacji mocno skrytykowali politycy PiS, który starali się podkreślić jak ważnym jest program „Szkołą przyjazna rodzinie”:

Pani minister obraża dyrektorów szkół, nauczycieli i samorządy, twierdząc, że przystępują do programu, którego nie znają, a więc nie wiedzą co czynią. To pani nie wie co czyni.

— powiedział Jarosław Zieliński (PiS).

Zaznaczył, że w preambule do ustawy o systemie oświaty jest zapisane, że nauczanie i wychowanie musi respektować chrześcijański system wartości, rozwijać u młodzieży poczucie odpowiedzialności, miłości ojczyzny oraz poszanowania polskiego dziedzictwa kulturowego, a szkoła powinna przygotować ucznia do wypełniania obowiązków rodzinnych i obywatelskich.

Program „Szkoła przyjazna rodzinie” temu właśnie służy (…) jest ukierunkowany na edukację z poszanowaniem tradycyjnych, głęboko zakorzenionych w naszej kulturze wartości wzmacniania rodziny, promowania małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny, kształtowanie postaw odpowiedzialności obywatelskiej i patriotyzmu, przeciwdziałaniu uzależnieniu i patologiom, deprawacji i demoralizacji młodzieży.

— podkreślił, dodając, że program ma treść.

Jednak minister Rostkowska przypomniała, że w w preambule jest mowa także o neutralności światopoglądowej, dodając, że nie obraża żadnego z dyrektorów szkół.

Nie przeczytał pan całej preambuły. Wyjął pan z niej tylko te fragmenty, które układają się panu w całość.

– mówiła szefowa MEN.

To staje się Ministerstwo Deprawacji Narodowej. Nie dziękujemy za tę informację.

— dodała Wiśniewska.

Prezentujemy wystąpienie sejmowe posłów Prawa i Sprawiedliwości Jadwigi Wiśniewskiej i Jarosława Zielińskiego w sprawie kontroli MEN w szkołach, które przystąpiły do realizacji programu „Szkoła Przyjazna Rodzinie” (3 kwietnia 2014 roku):

25 marca, w Dniu Świętości Życia, 20 szkół przystąpiło do pilotażowego programu „Szkoła Przyjazna Rodzinie”. Założeniem programu jest troska o wychowanie dzieci w tradycyjnych wartościach rodzinnych, wyrosłych z chrześcijańskich korzeni Europy i nauczania Jana Pawła II.

Już następnego dnia, czyli 26 marca, Minister Edukacji Narodowej Joanna Kluzik-Rostkowska zleciła Mazowieckiemu Kuratorowi Oświaty przeprowadzenie kontroli w szkołach, które przystąpiły do programu, podważając tym samym kompetencje dyrektorów szkół i organów prowadzących.

Resort postanowił w trybie natychmiastowym, drogą mailową, łamiąc przepisy postępowania administracyjnego i ustawy o systemie oświaty, uzyskać informację, z jakich funduszy szkoła finansuje program oraz czy dyrektorzy, podpisując deklarację przystąpienia do programu, znali jego szczegółowe założenia i czy zapoznano rodziców z jego zasadami? Mazowiecki Kurator Oświaty oczekiwał odpowiedzi do godz. 14 tego samego dnia. Działania Ministerstwa nie dość, że są niezgodne z prawem, nielegalne, to jeszcze mają na celu zastraszenie dyrektorów szkół, zarówno tych, którzy przystąpili do programu, jak i tych, którzy nosili się z zamiarem przystąpienia.

W związku z powyższym pytamy, w oparciu o jaką podstawę prawną Mazowiecki Kurator Oświaty został zobowiązany do podjęcia czynności kontrolnych w placówkach oświatowych, które przystąpiły do programu?

Czego rząd się obawia w związku z wprowadzeniem tego programu do szkół? Jeżeli przesłanką działań Pani Minister była troska o dobro dzieci, to dlaczego, w sytuacji gdy rodzice protestowali przeciwko realizacji programu „Równościowe Przedszkole”, Ministerstwo umyło ręce odpowiadając, że ta sprawa wykracza poza jego kompetencje?

Szkołom nadawane są różne certyfikaty, dlaczego więc Ministerstwo podjęło interwencję akurat w sprawie programu, który broni instytucji rodziny, podczas gdy jednocześnie popiera wprowadzenie do szkół programów promujących podejmowanie wczesnej inicjacji seksualnej, głoszących odrębność tzw. płci kulturowej od płci biologicznej oraz kwestionujących znaczenie tradycyjnej rodziny w rozwoju dziecka, a więc programów, które działają na szkodę rodziny?

Działania Ministerstwa łamią ustawę o systemie oświaty, zgodnie z którą nadzór nad finansową i administracyjną działalnością szkół sprawuje organ prowadzący szkołę ( art. 34a ust.1). Ponadto MEN oraz działający na jego polecenie Mazowiecki Kurator Oświaty swymi nielegalnymi działaniami naruszyli chronioną na mocy art. 165 ust.2 Konstytucyjną zasadę samodzielności jednostek samorządu terytorialnego, a także art. 48 ust.1 Konstytucji RP, który mówi o prawie rodziców do wychowania ich dzieci zgodnie ze swymi przekonaniami.

Dodajmy, że już 16 tys. rodziców podpisało się pod protestem do MEN w tej sprawie. Pani Minister obraża dyrektorów szkół, nauczycieli i samorządowców, kwestionując ich rozeznanie co do istoty i wartości tego programu.
Chcemy przypomnieć, że wciąż obowiązuje ustawa o systemie oświaty.

Minister Edukacji Narodowej jest zobowiązany pilnować jej przestrzegania, a przede wszystkim sam musi jej przestrzegać. Ustawa ta już w preambule mówi, że nauczanie i wychowanie musi „respektować chrześcijański system wartości, rozwijać u młodzieży poczucie odpowiedzialności, miłości Ojczyzny oraz poszanowanie polskiego dziedzictwa kulturowego”, a „szkoła powinna przygotować ucznia do wypełniania obowiązków rodzinnych i obywatelskich”.

Program „Szkoła Przyjazna Rodzinie” temu właśnie służy. Jest ukierunkowany na edukację z poszanowaniem tradycyjnych, głęboko zakorzenionych w naszej kulturze, pozytywnych wartości, wzmacnianie rodziny, promowanie małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny, kształtowanie postaw odpowiedzialności obywatelskiej i patriotyzmu, przeciwdziałanie uzależnieniom i patologiom, deprawacji i demoralizacji młodzieży. Jego wielkim walorem jest to, że zamiast pasywnego narzekania na rozkład systemu wychowania w polskich szkołach oraz szerzenie się fałszywych i szkodliwych ideologii, takich jak gender, przynosi konkretną i pozytywną propozycję edukacyjno – wychowawczą.

Minister Edukacji Narodowej i rząd mają obowiązek wspierać takie działania, a nie łamiąc prawo, pod pozorem troski o wydatki, szykanować i zastraszać szkoły, które chcą promować powszechnie uznawane wartości, rodzinę oraz umacniać szacunek dla życia. Minister musi pomagać tym, którzy chcą postawić na nogi w polskiej szkole to, co coraz bardziej jest stawiane na głowie.

Domagamy się od Pani i od rządu przestrzegania prawa i działań dla dobra młodzieży.

O ile mądrzejsza od Pani Minister jest uczennica I klasy technikum w Zielonce, która mówi , że „każdy chciałby w przyszłości założyć piękną i szczęśliwą rodzinę. Wszystko, co służy w szkole temu celowi oraz wzmacnia i chroni instytucję rodziny, uważam, że jest bardzo dobre”. Minister Edukacji Narodowej najwyraźniej tego nie szanuje i nie rozumie.

— apelowali posłowie PiS.

mall / PAP,BP, lz

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.